foto: Jakub Ziemianin/ Raków Częstochowa

W jednym z najciekawszych spotkań 9.serii PKO Ekstraklasy Raków Częstochowa rozbił Legię Warszawa 4-0. Przez dłuższy czas w tej rywalizacji podopieczni Marka Papszuna prowadzili jednym trafieniem i warszawianie wciąż byli w grze, ale końcówkę zagrali fatalnie.

Raków i Legia to jedna z dwóch par, które rywalizowały o miano meczu 9.kolejki PKO Ekstraklasy. Po skończonym pół godziny wcześniej, remisowym spotkaniu Pogoni z Lechem wiadomo było, że Legii wystarcza jakakolwiek zdobycz, by spod Jasnej Góry wyjeżdżała jako lider rozgrywek. Z kolei podopieczni trenera Marka Papszuna po ewentualnej wygranej, mieliby całą pierwszą „trójkę” tabeli „na widelcu”.

Pierwsze pół godziny częściej przy piłce byli częstochowianie, ale to zawodnicy ze stolicy kończyli swoje akcje bardziej przekonująco, czyli strzałami. W 9.  minucie Muci uderzył minimalnie niecelnie zza pola karnego, a w 20. minucie strzał Carlitosa z 13. metra został zablokowany. Jednak te dwa kwadranse podsumował po faulu Ivi Lopeza na linii pola karnego rzut karny dla częstochowian, który po konsultacji sędziego Marciniaka z wozem VAR na bramkę dla Rakowa zamienił sam poszkodowany. Do końca pierwszej połowy spotkanie wyraźnie zyskało na atrakcyjności. Niebawem w pierwszorzędnej sytuacji znalazł się Gutkovskis, lecz po jego strzale fenomenem obrony popisał się Tobiasz. W błyskawicznej odpowiedzi Legii na czystej pozycji znalazł się Carlitos, lekko kopnął piłkę nad bramkarzem, lecz z samej linii zdążył z interwencją Rundić, natomiast kolejna szansa poprawienia przez warszawskiego Brazylijczyka – tym razem z kąta – została odbita przez Kovacevica. Do przerwy powinno być jednak 2-0 dla Rakowa. W zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Gutkovskisa, który skiksował mając… 2 metry do pustej bramki.

Zmiana stron nie wyzwoliła nadmiernych pokładów energii, niemniej pierwsza groźna okazja w tej części gry ponownie nadarzyła się gospodarzom. Trzydziestometrowa szarża Lopeza finalizowana była zejściem do środka i strzałem z okolic linii pola karnego, z którym nie bez trudu poradził sobie golkiper Legii.

Potem bardzo długo gra najczęściej toczyła się bliżej środka, w czym głównie interes mieli będący na prowadzeniu częstochowianie. Goście nie mogli skonstruować akcji dającej szansy na wyrównanie, zaś w miarę upływu czasu lepsze wrażenie sprawiali gracze Papszuna, wśród których nadal mocno niepokoił warszawian Lopez.

W 80. minucie nastąpił początek rozpaczy gości. Co najmniej dwa błędy „Wojskowych” przed swoim polem karnym skutkowały zagraniem Svarnasa do Bartosza Nowaka, który techniczny uderzeniem obok nogi Tobiasza po raz drugi umieścił piłkę w bramce Legii. W 90. minucie asystą popisał się częstochowski bramkarz Kovacević. Po jego dalekim zagraniu pod pole karne przyjezdnych walkę o futbolówkę wygrał Fabian Piasecki, strzelając z 8.metrów trzeciego gola. W doliczonym czasie strzelec trzeciego gola znalazł się w lewym sektorze pola karnego, podał do Nowaka a ten dokończył dzieła zniszczenia warszawian.

 

Raków Częstochowa – Legia Warszawa 4-0 (1-0)

30. López 30.(z karnego), Nowak 80. i 90. (+2), Piasecki 90.

Raków Częstochowa: Kovačević – Rundić, Arsenić, Svarnas, Tudor – Papanikolaou, Czyz (65. Koczerhin), P. Kun, Wdowiak (76. Nowak) – López (76. Musiolik), Gutkovskis (60. Piasecki).

 

Legia Warszawa: Tobiasz – Johansson, Augustyniak, Nawrocki, Mladenović – Slisz (86. Kapustka), Wszołek, Josue, Muci (86. Kramer) – Carlitos (79. Pich), Baku (46. Sokołowski).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!