Lechia Gdańsk zremisowała z Jagiellonią Białystok 1-1 w spotkaniu 10. kolejki PKO Ekstraklasy. Poza przełamaniem strzeleckiej niemocy gdańszczan na swoim terenie trwającej od… 8 maja i dwukrotnym dogonieniem białostoczan, entuzjazmu wśród biało-zielonych nie ma. Przerwę na reprezentację spędzą na ostatnim miejscu w tabeli.

Gdańska Lechia wyraźnie w tym sezonie nie może odpalić. Jeszcze dobrze wszyscy kibice na PGE Arena nie zajęli miejsca, a już prowadzili goście. Swój popis przed linią pola karnego rozpoczął Marc Gual, dwa razy wkręcił w murawę Nalepę i strzałem przy dalszym słupku pokonał Kuciaka.

Po tak doskonałym początku gracze Jagielloni starali się przypilnować własnego przedpola, natomiast gdańszczanie przeszli do pozycyjnego ataku. W 13. minucie Kubicki i Paixao narobili zamętu pod bramką Alomerovicia, a le ten wyszedł z opresji z czystym kontem. Podobnie jak kilka minut na początku trzeciego kwadransa, kiedy znów musiał interweniować.

Znacząca przewaga Lechii w polu zupełnie nie dała w pierwszej części efektów i to przyjezdni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.

Podobny obraz gry mógł być w drugiej połowie, gdyby nie fatalny błąd w szeregach defensywnych Jagielloni w 52. minucie. Korytarz stworzony przez gości wykorzystał Kubicki, który płaskim podaniem obsłużył Flavio Paixao, nie marnującego zwykle takich okazji i bilans bramkowy był 1-1.

Na odpowiedź Jagielloni nie trzeba było długo czekać. Szybkie podania kilku graczy gości, a w finale błyskawiczne odegranie Prikryla do Imaza zostawiło tego ostatniego oko w oko z Kuciakiem, który po raz drugi za moment musiał wyciągać futbolówkę z siatki.

Miejscowi więc nie mogli odetchnąć, za to znów musieli zaatakować celem odrobienia strat. Nie było to zadaniem łatwym, gdyż przyjezdni już nie mieli zamiaru zrobić takiego prezentu jak na początku gry po zmianie stron. Zrobili jednak dobry uczynek gospodarzom, tyle że innego rodzaju. W 70. minucie Conrado wrzucił piłkę w pole karne, doszło do sporego zamieszania i niekończących się protestów graczy Lechii. Po analizie VAR okazało się, że Nastić zagrał ręką i Paixao stanął przed szansą powtórnego doprowadzenia wyniku do znaku równości. Z jedenastu metrów rzadko się Portugalczyk myli, więc pewnym strzałem wyrównał stan meczu. W doliczonym czasie gry Imaz miał piłkę meczową, lecz z tej najważniejszej rywalizacji zwycięsko wyszedł Kuciak, ratując punkt dla Lechii. Nie dało to uwolnienia z ostatniego miejsca w tabeli. Remis w Gdańsku i Lechia wciąż „czerwoną latarnią” na przynajmniej dwa tygodnie.

Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok 2-2 (0-1)

Paixao 52 i 73. (z karnego), Gual 3.,Jesús Imaz 55.

Lechia Gdańsk: Kuciak – Stec, Nalepa (86. Terrazzino), Tobers, Pietrzak – Gajos , de Kamps (66. Kałuziński), Kubicki – Sezonienko (74. Diabaté), Paixao, Conrado.
Jagiellonia Białystok: Alomerović – Přikryl, Tiru, Puerto (46. Matysik), Nastić, Lewicki (85. Bortniczuk) – Jesús Imaz, Romanczuk, Nené, Cernych (46. Kupisz) – Gual (82. Łaski).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!