Terminarz dwóch par 10. serii żeńskiej PGNiG Superligi skojarzył drużyny zbliżone sportowym poziomem. Frapujące w obu przypadkach konfrontacje zakończyły się różnicą jednego trafienia. Galiczanka Lwów pokonała w Markach Młyny Stoisław Koszalin, natomiast podnoszący z meczu na mecz poziom gry beniaminek MKS PR Urbis Gniezno wywiózł z Elbląga pierwsze punkty zdobyte poza swoim domem, wygrywając ze Startem. 

W hali Mareckiego Centrum Edukacyjno-Rekreacyjnego zapowiadało się świetne widowisko. W pierwszym spotkaniu trzema bramkami wygrała Galiczanka. Jednak śmiało można stwierdzić, że obie drużyny prezentują zbliżony poziom i obu tak samo zależało, by zakończyć pojedynek zwycięstwem. Koszalinianki muszą zwyciężać, jeśli chcą powalczyć i pierwszą szóstkę.

Wynik otworzyła Anna Mączka z Młynów Koszalin i dzięki znakomitej postawie bramkarki Natalii Filończuk Galiczanka długo nie mogła przebić się do bramki. Szybko na 2:0 podwyższyła Aleksandra Zaleśny. Gospodynie dopiero w piątej minucie „odpaliły” swoją „strzelbę” Dianę Dmytryshyn i strzeliły bramkę kontaktową. Jednak kolejne dwie akcje należały ponownie do Koszalinianek. Galiczanka popełniała bardzo dużo błędów. Szczypiornistki gubiły piłkę i nie potrafiły wejść w rytm Każdy błąd wykorzystywały Młyny. Dzięki temu zakończyły pierwszą odsłonę trzema bramkami przewagi (11:14).

Po zmianie stron sytuacja się zmieniła. Lwowska drużyna szybko wyrównała i w 44 minucie wyszła na czterobramkowe prowadzenie. Przyjezdnym zależało bardzo na wygranej. Robiły więc co tylko mogły, by nie pozwolić Galiczance na powiększenie przewagi, jednocześnie sukcesywnie ją zmniejszały. W efekcie na minutę przed końcem na tablicy widniał wynik 29:29. Dobra akcja w ostatnich kilkunastu sekundach Mariany Makrevych i Lwowianki wyszły na prowadzenie 30:29. Młyny miały jeszcze cień nadziei na zwycięstwo. Rzut wolny wykonywała Hanna Rycharska. Piłka poszła po bloku i wpadła prosto w ręce bramkarki. Kolejna wygrana Galiczanki stała się faktem.

– „Nie zrewanżowaliśmy się dzisiaj i to najbardziej boli, bo do pewnego mementu realizowaliśmy plan i wyglądało to fantastycznie. Niestety w drugiej połowie te atuty, które mamy czyli gra w obronie i nasza wizja nie zafunkcjonowała. Tracimy 19 bramek w drugiej połowie, więc tak się nie da wygrać. Wyjeżdżamy na tarczy i na pewno tych punktów będzie nam brakowało” – podsumował trener Młynów Stosiław Koszalin Jarosław Knopik.

– „Bardzo ciekawa gra obu zespołów i zwyciężyliśmy dzięki mocnym charakterom. Dla kibiców było to bardzo dobre widowisko, natomiast dla trenera był to stres i koszmar. Aby zmotywować dziewczyny musimy być bardziej dorośli i dorastać w tej polskiej Superlidze. U nas wszystkie dziewczyny są młode i to oczywiście ma swój wpływ na grę, więc dorastamy. Cieszymy się, że jesteśmy tak wysoko w tabeli ligowej. Liczyliśmy na początku sezonu, że chcemy być w top 6, ale to jest naprawdę trudne zadanie. Poziom Superkigi jest wysoki i to, że jesteśmy na piątym miejscu to jest wynik dużego wysiłku i bardzo dużo jest w tym pracy.” – skomentował spotkanie trener Galiczanki Vitally Andronov.

„Zwycięstwo smakuje znakomicie. Przed meczem ja nie wierzyłam, że wygramy, ja po prostu to wiedziałam. Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu, ale w drugiej połowie zagrałyśmy bardzo dobrze. Wpływ na to miał dojazd do hali. Byłyśmy po prostu zmęczone.” –  dodała Anastasia Melekestseva.

Galiczanka Lwów – Młyny Stoisław Koszalin 30:29 (11:14)

MVP: Diana Dmytryshyn
Wyróżniona po stronie Młynów: Gabriela Urbaniak

Lwów: Saltaniuk, Valiieva, Poliak – Dmytryshyn 9, Poliak T. 3, Sorokina, Konovalova 5, Kozak 4, Markevych 4, Diachenko, Melekestseva 2, Martyniuk 1, Sorokina, Holinska 2, Slobodian, Tkach, Prokopiak.

Koszalin: Nowicka, Zimny, Filończuk – Mączka 5, Kubisova 1, Żmijewska 1, Zaleśny 3, Kowalik 1, Urbaniak 7, Choromańska 1, Rycharska 7, Bayrak 3, Reichel, Jura.

Kary dwuminutowe: Galiczanka 7, Koszalin 3.

 

Przed pojedynkiem Startu Elbląg z MKS PR Gniezno zespoły dzieliło siedem punktów i faworytem potyczki wydawał się być zespół EKS. Gnieźnianki jednak ostatnimi czasy prezentują się coraz lepiej i do Elbląga przyjechały z zamiarem sprawienia kolejnej niespodzianki. Wspierane przez sporą grupę kibiców walczyły do ostatnich sekund i wygrały 29:28.

Pierwsze dwie bramki padły łupem gospodyń. Rywalki odpowiedziały tym samym i w 7. minucie było 2:2. Między słupkami dobrze spisywała się Aleksandra Hypka i to m.in. dzięki jej interwencjom udało się Startowi odskoczyć na 5:3. Oba zespoły popełniały błędy w ataku, jednak to podopieczne Romana Monta utrzymywały niewielkie prowadzenie. Przyjezdne kilkukrotnie przekroczyły przepisy w obronie, a elblążanki wykorzystywały rzuty karne. Gdy w 24. minucie Start odskoczył na trzy bramki, trener Robert Popek poprosił o przerwę. Gnieźnianki chwilę później zdobyły bramkę kontaktową, jednak do remisu nie zdołały już doprowadzić. W ataku dobrze prezentowała się Wiktoria Tarczyluk, która w krótkim czasie rzuciła trzy bramki i ustanowiła wynik pierwszej połowy na 16:13.

Pierwsze akcje ofensywne drugiej odsłony zawodów były nieudane w wykonaniu obu zespołów. W końcu do siatki trafiła Justyna Świerżewska, a po kolejnym błędzie EKS, gola kontaktowego zdobyła Malwina Hartman. Przyjezdne wykorzystały fakt gry w przewadze i dwukrotnie posłały piłkę do pustej bramki, doprowadzając w 37. minucie do remisu po 17, by chwilę później wyjść na prowadzenie. Od 41. minuty elblążanki miały ogromne problemy ze sforsowaniem obrony MKS i oddawały nieskuteczne rzuty już przy wzniesionych dłoniach sędziów. Gnieźnianki rzuciły pięć bramek z rzędu i wydawało się że trzy punkty mają już w kieszeni. Gospodynie zdołały jednak odrobić straty i w 52. minucie było 25:25. Podopieczne Roberta Popka znów zaczęły trafiać seryjnie i po kontrze Mileny Kaczmarek, prowadziły 28:25. Start starał się doprowadzić do kolejnego wyrównania, jednak w ostatniej akcji piłka obiła słupek i to gnieźnianki cieszyły się ze zwycięstwa 29:28.

Justyna Świerżewska – Wiedziałyśmy, że będzie to ciężki mecz. Najbardziej starałyśmy się skupić na obronie, nie zawsze nam wychodziło, ale udało się wygrać. W przerwie trener podpowiedział nam na których zawodniczkach skupić się bardziej, a które odpuścić. Chcemy wygrać jak najwięcej meczów i utrzymać się w superlidze.

Roman Mont – Do przerwy prowadziliśmy trzema bramkami. Nie uważam, że po przerwie obrona Gniezna była silniejsza. Pogubiliśmy się, zrobiliśmy masę głupich strat. Zawodniczki nie wywiązały się z tego co miały zrealizować na początku drugiej połowy, zaczęły podawać przeciwnikowi. Marta Gęga zagrała na tym poziomie co powinna, pozostałe zawodniczki nie dźwignęły ciężaru tego meczu. Jak się zespół przeciwny mocniej postawił to nie były w stanie zrealizować swoich atutów w tym meczu.                      

EKS Start Elbląg – MKS PR Urbis Gniezno 28:29 (16:13)

MVP Spotkania – Justyna Świerżewska.

Najlepsza zawodniczka drużyny EKS Start Elbląg – Weronika Tarczyluk

Start: Hypka, Ciącka – Gęga 5, Szczepanik 5, Tarczyluk 5, Weber 5, Knezevic 2, Kostuch 2, Głębocka 2, Costa 2, Owczarek, Wołoszyk, Stapurewicz, Stefańska, Kopańska.

MKS: Hoffmann, Cieślak, Kobyłecka – Łęgowska 7, Świerżewska 7, Nurska 6, Kaczmarek 3, Matysek 2, Kasprowiak 1, Giszczyńska 1, Kuriata 1, Hartman 1, Chojnacka, Widuch, Guziewicz, Konieczna.

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!