2023.01.07 Elbląg PGNiG Superliga kobiet w piłce ręcznej mecz EKS Start Elbląg - Ruch Chorzów fot. EKS Start Elbląg

Sobotnie mecze 11. serii żeńskiej PGNiG Superligi dostarczyły kibicom mnóstwo emocji, a o wysokiej adrenalinie gry niech świadczy fakt, że największy dystans – zaledwie czterech bramek – odnotowano w Lubinie, gdzie Zagłębie wygrało z Eurobudem JKS Jarosław. Największe zaskoczenie było jednak w Gnieźnie, bo tam beniaminek w starciu z Piotrcovią pokazał, że na dobre zaadoptował się na najwyższym szczeblu. Ponadto kolejne trzy punkty do swego do dorobku dopisał po zwycięstwie w Markach MKS FunFloor Lublin oraz przełamujący się po trzech porażkach Start.

Wraz z zespołem  Eurobudu JKS-u do Lubina zawitał Michał Kubisztal, który jako zawodnik święcił największe sukcesy z męską drużyną Zagłębia, w tym zdobył złoty medal mistrzostw Polski. Wizyty w Lubinie, jako trener JKS-u, nie zaliczy do udanych bo jego zespół przegrał z aktualnymi Mistrzyniami Polski.

Pierwszą bramkę w nowym roku dla mistrzyń Polski zdobyła Patricia Matieli, która wykorzystała szybką kontrę swojej drużyny. Po pięciu minutach Zagłębie wygrywało 3:1, a na parkiecie oglądaliśmy ciekawe akcje z obu stron. Lubinianki były na prowadzeniu, ale rywalki miały swoje szanse. Niewiele z tego wynikało, bo na posterunku była Monika Maliczkiewicz. Po kwadransie Miedziowe wygrywały 7:4, w tym czasie trzy bramki dla JKS-u zdobyła Sylwia Matuszczyk, która była wyróżniającą się postacią w swojej ekipie. To jednak mistrzynie Polski zaczęły budować swoją przewagę, rzucając trzy bramki z rzędu. Kolejny raz silną bronią Zagłębia była znakomita obrona, czego efektem były tylko cztery stracone bramki w dwadzieścia minut. Przyjezdne rozkręciły się w ostatnich minutach pierwszej połowy i zaczęły zmniejszać straty, w czym duża zasługa wspomnianej wcześniej Sylwii Matuszczyk. To jednak lubinianki wciąż były na prowadzeniu, które wynosiło kilka bramek. Do przerwy wynik brzmiał 15:10.

Od początku drugiej połowy trwała wyrównana walka bramka za bramkę, co sprawiło, że utrzymywała się pięciobramkowa przewaga Miedziowych. Lubinianki wciąż utrzymywały wysoki poziom, zarówno w defensywie, jak i ataku, ale rywalki nie zamierzały się poddawać. Zagłębie znów odskoczyło i cały czas kontrolowało przebieg boiskowych wydarzeń. Klasą samą w sobie była Karolina Kochaniak-Sala, która rzucała jak na zawołanie oraz Monika Maliczkiewicz w bramce, która raz po raz notowała udane interwencje. Przewaga lubinianek wciąż wynosiła około pięciu trafień,

MKS Zagłębie Lubin – Eurobud JKS Jarosław 26:22 (15:10)

Zagłębie: Maliczkiewicz, Zima, Wąż – Pankowska, Kocińska, Sustkova, Górna 7, Drabik 3, Galińska, Michalak 2, Bujnochova 3, Kochaniak-Sala 9, Matieli 2, Milojević.

JKS: Kukcharchyk, Kordowiecka – Bancilon 2, Gadzina 3, Dorsz 1, Trawczyńska 3, Matuszczyk 7, Volovnyk, Gliwińska, Nestsiaruk 1, Mokrzka, Zimny 4, Smolinh 1, Strózik, Kozimur.

 

Po raz pierwszy w historii gnieźnieński MKS PR Urbis Gniezno miał okazję zagościć na antenie TVP Sport podczas transmisji na żywo i można śmiało powiedzieć, że wykonał zadanie w 100 procent. Spotkanie w Gnieźnie można uznać reklamą dyscypliny. Nie brakowało praktycznie żadnego z najważniejszych elementów sportowego show. Mecz zaczął się od kilku błędów po obu stronach boiska. Kibice, na pierwszą bramkę musieli czekać aż 3 minuty i 15 sekund. Wynik spotkania otworzyła Monika Łęgowska. Po kilku, kolejnych akcjach gnieźnianki odskoczyły na cztery trafienia. Świetnie grały Łęgowska, Świerżewska czy Nurska, która nie myliła się podczas wykonywania rzutów karnych. Pojedynek toczyły również świetnie spisujące się bramkarki, Daria Opelt po stronie Piotrcovii a w obozie gospodyń, Dominka Hoffmann. Po około 15 minutacch gry, po kilku błędach miejscowych i skutecznych kontratakach piotrkowianki przejęły inicjatywę. Przy karnych nie myliła się Magdalena Drażyk, świetnie rzucała Świerczek a swoją pracę świetnie wykonywała także Joanna Waga, która uznana została MVP swojej drużyny tuż po zakończeniu spotkania. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości 11:12. Drugą część spotkania świetnie otworzyły piotrkowianki, które szybko podwyższyły prowadzenie, które utrzymywały przez ok. 12 minut drugiej połowy. Kilka błędów gości oraz zabójcze kontry „Pszczółek” dały remis 22:22 na siedem minut przed końcem meczu. Gnieźnianki „poczuły krew” i nie odpuściły do końca. Żółto-czarne na czele z Justyną Świerżewską i Magdaleną Nurską (MVP, decyzją kibiców tego spotkania) napędzane wręcz euforycznym dopingiem gnieźnieńskiej publiczności nie oddały prowadzenia do końca zwyciężając 26:24.

MKS PR URBIS Gniezno: Hoffmann, Cieślak – Nurska (9), Łęgowska (7), Świerżewska (4), Hartman (3), Matysek (2), Kaczmarek (1), Kasprowiak, Siwka, Giszczyńska, Tanaś, Kuriata, Widuch, Guziewicz, Chojnacka.

MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski: Suliga, Opelt  – Sobecka (6), Świerczek (5), Drażyk (4), Waga (2), Radushko (2), Senderkiewicz (1), Orzeszczuk (1), Polaskova (1), Grobelna (1), Szczepanek (1), Jureńczyk.

 

W pierwszej fazie spotkania w podwarszawskich Markach MKS FunFloor Lublin znokautował Ukrainki. Tym razem podopieczne Vitallya Andronowa postawiły mocne warunki. Choć ponownie przegrały 25:28, to nie mają się czego wstydzić, bo nie oddały punktów bez walki.

Mecz od punktów rozpoczęły lwowianki. Celny rzut Mariany Markevych, kolejno udana parada w bramce Viktorii Saltaniuk, a później celny karny Diany Dmytryshyn dały Galiczance dwupunktowe prowadzenie. Lublin odpowiedział brakami Sndrijany Tatar i Juli Pietras, ale gospodynie nie zamierzały zwalniać tempa. Chwilowy kryzys przyszedł w dziewiątej minucie, kiedy to bramkarka Viktoriia Saltaniuk otrzymała czerwoną kartkę. Szczypiornistki z Ukrainy szybko się pozbierały i pierwszą połowę kończyły przy stanie 16:12.

Drugą połowę rozpoczęła Tetiana Poliak. Ale to Lublin rozpoczął mozolną pogoń za wynikiem. Punkt za punktem. Ta część spotkania była zdecydowanie lepsza w ich wykonaniu. To Do remisu doprowadziły w 50 minucie i konsekwentną grą w obronie i w ataku szybko sprowadziły Galiczankę na ziemię. Trzy bramki rzucone w szybkim tempie i już do końca ani na moment nie pozwoliły pomyśleć gospodyniom, że mogą jeszcze im wyrwać zwycięstwo. FunFloor się niemal nie mylił. Na bramce błyszczała Weronika Gawlik, a w ataku Paulina Masna. Ukrainki z przerażeniem patrzyły na to co dzieje się na parkiecie. Trener Vitally Andronov posiłkował się czasem, jednak na niewiele się to zdało. Galiczanka pewnie dążyła do zwycięstwa. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 25:28.

– „Dokładnie analizowaliśmy grę Galiczanki. Wiemy, że to jest dosyć młody zespół, bardzo waleczny, poukładany, medalista mistrzostw Ukrainy. Do tego grają w europejskich pucharach. To nie jest zespół z przypadku. Główne problemy mieliśmy przede wszystkim ze skutecznością. Natomiast w drugiej połowie udało nam się ten element poprawić. Zmieniliśmy system obronny, który także nam zafunkcjonował. Odrobiliśmy sześć bramek straty i zakończyliśmy mecz trzeba bramkami do przodu. Jestem dumny z dziewczyn, że podjęły ten wysiłek i walkę w bardzo niekorzystnej sytuacji  i że żeśmy dowieźli zwycięstwo do końca” – podsumował trener MKS FunFloor Lublin Piotr Dropek.

– „Zbyt dużo bramek straciliśmy pod koniec. Zbyt dużo bramek nie rzuciliśmy, ale to też nauczka dla nas i ma nadzieję, że kolejny raz będzie udany. Otrzymałam czerwoną kartkę po nieprzemyślanej decyzji. Duży wpływ na to miały też emocję. Mogło to się zakończyć kontuzją zawodniczki gości. Nie przemyślałam tego. To też kolejna nauczka dla mnie. Uważam, że mogłabym pomóc drużynie w dalszej części meczu. Niestety tak się nie stało” – podsumowała Viktoriia Saltaniuk.

– „Na pewno kibice są zadowoleni z meczu. Ja jestem zadowolony z gry, ale nie z wyniku. Zabrakło nam trochę doświadczenia, trochę energii i siły, ale myślę, że był to dobry mecz” – dodał trener Galiczanki Vitally Andronov.

Galiczanka Lwów – MKS FunFloor Lublin 25:28 (16:12)

Galiczanka: Viktoriia Saltaniuk, Maria Poliak, Tetiana Mykoliuk – Olesia Diachenko 2, Sofija Holinska, Anastasiia Tkach, Mariana Makarevych 3, Iryna Prokopiak 1, Władysława Slobodian, Kristina Sorokina, Keteryna Kozak 4, Anastasiya Melekestseva 1, Diana Dmytryshyn 5, Tetiana Poliak 9.

MKS FunFloor: Sarnecka Karolina, Gawlik Weronika – Oktawia Płomińska, Dominika Więckowska 5, Marianna Rebicova 2, Michalina Pastuszka, Daria Szynkaruk 2, Andrijana Tatar 2, Paulina Wdowiak, Patrycja Noga 2, Paulina Masna 9, Katarzyna Portasińska 2, Julia Zagrajek, Magda Więckowska, Julia Pietras 3.

Rzuty karne:
Kary: Galiczanka – 10 minut, MKS FunFloor Lublin – 10 minut

Czerwona kartka: Viktoriia Saltaniuk, Sofia Holinska

 

Mecz w Elblagu Startu z beniaminkiem z Chorzowa rozpoczął się po myśli gospodyń, które w 5. minucie prowadziły 4:1. Chwilę później elblążanki miały już w zapasie cztery bramki, jednak chorzowianki zniwelowały część strat. Aż trzy rzuty karne wywalczyła Nikola Głębocka, a skutecznie egzekwowała je Weronika Weber i Paulina Kopańska. Przyjezdne miały świetną okazję by podreperować dorobek bramkowy, gdy grały w podwójnej przewadze. W 18. minucie, po trafieniu do pustej bramki, tablica wyników wskazywała 10:7. Od tego czasu padały praktyczne bramka a bramkę, do stanu 14:10. Drużyna Ivo Vavry wiele bramek zdobyła ze skrzydeł z rąk Marceliny Polańskiej i Natalii Stokowiec i było 14:13. W ostatnich akcjach pierwszej połowy skuteczniejsze były gospodynie, które na przerwę zeszły przy prowadzeniu 17:14.

Po zmianie stron pierwszego gola zdobyły chorzowianki, jednak trzy kolejne padły łupem miejscowych szczypiornistek. W ataku skuteczna była Weronika Weber, która zdobyła dla Startu aż cztery bramki z rzędu, po drugiej stronie niezawodna była natomiast Marcelina Polańska. Zawodniczki Ruchu walczyły o zniwelowanie strat, jednak elblążanki utrzymywały trzy-czterobramkowe prowadzenie. W 49. minucie przyjezdne zdobyły dwie szybkie bramki i miały już zaledwie dwa trafienia mniej od rywalek. Zaraz potem Ruch zanotował świetny fragment gry, wykorzystał błędy Startu i doprowadził do wyrównania po 30. Chwilę później sędziowie odesłali dwie chorzowianki na ławkę kar i gospodynie przez około 70. sekund grały w przewadze. Elblążanki nie zmarnowały tej okazji i wyszły na prowadzenie 33:31. Chorzowianki zdołały jeszcze odpowiedzieć, mogły doprowadzić do wyrównania, ale piłkę przejęła Nikola Szczepanik, która sama zakończyła akcje i ustanowiła wynik meczu na 34:32.

Marcelina Polańska – Najbardziej boli nas końcówka, gdzie dostałyśmy dwa razy dwie minuty, a był remis. Mogłyśmy pociągnąć i wygrać to spotkanie, a niestety przegrałyśmy. To kolejny mecz, gdzie było blisko. Jest coraz bliżej, za tydzień gramy u siebie z Koszalinem i mam nadzieję, że się przełamiemy. Po zmianie trenera nasza gra jest dużo szybsza, mamy trochę inną obronę i trochę inaczej funkcjonujemy w ataku. Wiadomo jeszcze się uczymy nowej gry, ale idzie nam coraz lepiej.

Paulina Kopańska – Bardzo mi brakowało grania, kibiców i w ogóle Elbląga. Z oczami już wszystko dobrze. Dostałam zgodę na granie od lekarki. Było to trudne spotkanie, na co wskazuje wynik. Było to pierwsze granie w tym roku nietreningowe, więc było inaczej. Mogłyśmy mieć większą przewagę niż te dwie bramki, ale jestem zadowolona. To jest piłka ręczna, muszą być emocje. Za dużo bramek padło i oczywiście musimy coś poprawić, ale w pierwszej połowie było dobrze, dopiero w drugiej nasza gra się trochę rozjechała.

MVP Spotkania – Weronika Weber

Najlepsza zawodniczka drużyny KPR Ruchu Chorzów – Marcelina Polańska

EKS Start Elbląg – KPR Ruch Chorzów 34:32 (17:14)

Start: Ciąćka, Żarnoch, Hypka – Weber 9, Knezevic 5, Tarczyluk 4, Szczepanik 4, Głębocka 4, Kopańska 3, Stapurewicz 3, Costa 1, Owczarek 1, Wołoszyk, Kostuch, Stefańska, Dworniczuk.

KPR: Ciesiółka Gryczewska K.- Polańska 12, Doktroczyk 6, Stokowiec 6, Bondarenko 2, Masiuda 2, Jasinowska 2, Gryczewska M. 1, Kolonko 1, Iwanowicz, Kalyhina, Masalova, Sytenka, Miłek, Bury.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!