13. seria kobiecej PGNiG Superligi świetna dla beniaminka z pierwszej stolicy Polski oraz przykra dla beniaminka z Chorzowa. W Gnieźnie MKS PR URBIS pokonał mistrza Ukrainy Galiczankę Lwów, a w Piotrcovia wysoko pokonała na sowim terenie Ruch Chorzów.

Do niedawna o zwycięstwach MKS-u PR Urbis Gniezno mówiono jako o niespodziankach. Dziś śmiało można powiedzieć, że taki stan rzeczy staję się normą. W Gnieźnie miało miejsce kolejne, świetne widowisko sportowe, które z perspektywy trybun oglądał komplet usatysfakcjonowanej publiczności. W meczu od początku do końca prowadziły gnieźnianki, które ostatecznie triumfowały 34:29.

Przed spotkaniem wiadomo było, że MKS czeka bardzo trudne zadanie. Ośmiokrotne mistrzynie Ukrainy rozpoczęły sezon w PGNiG Superlidze w bardzo trudnej sytuacji. Musiały praktycznie poukładać swój klub od nowa aby rozpocząć rywalizację. Ten stan rzeczy jednak nie zdeprymował Ukrainek. Przed meczem w Gnieźnie zajmowały piątą lokatę w PGNiG Superlidze Kobiet z dorobkiem 18. punktów. W obozie gospodyń tuż przed meczem panował jednak duży optymizm. Ostanie mecze przyniosły im dużo satysfakcji i co najważniejsze punktów.

Spotkanie w hali im. Mieczysława Łopatki rozpoczęło się od wyrównanej gry choć od początku prowadziły „Pszczółki”. W 12. minucie po rzucie świetnie dysponowanej tego dnia Maliwny Hartman gnieźnianki podwyższyły prowadzenie do do trzech trafień (8:5). Pierwsza połowa, choć zacięta przebiegała jednak pod dyktando gospodyń, które nie oddały prowadzenia do końca tej części gry. Do szatni drużyny schodziły do szatni przy wyniku 17:13. Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji.  W gronie reprezentantek Galiczanki Lwów jak zwykle nie zawodziła Diana Dmytryshyn. Praktycznie nie myliła się w akcjach ofensywnych a także stałych fragmentach gry. W obozie MKS-u kapitalny mecz rozgrywała bramkarka Dominika Hoffmann, która wielokrotnie nie dopuściła do utraty bramki przez MKS. Dużo emocji przyniosła sytuacja z 46. minuty. Po nieprzepisowym zagraniu w obronie, sędzia wskazał na rzut karny dla MKS-u. Na siódmym metrze stanęła Magdalena Nurska. Po jej rzucie piłka co prawda znalazła się w bramce, ale wcześniej dotknęła głowy Victorii Saltaniuk. Decyzja sędziów była natychmiastowa. Czerwona kartka dla Nurskiej. W 50. minucie gnieźnianki straciły także Martynę Matysek, która po raz trzeci opuściła boisko z tytułu kary 2 minut. Żółto-czarne, mimo trudnej sytuacji poradziły sobie i zwyciężyły. Kolejny raz nie zawodziła Monika Łęgowska, która trafiała w trudnych momentach i udało się osiągnąć kolejne zwycięstwo. MKS PR Urbis Gniezno vs Galiczanka Lwów 34:19.

MKS PR URBIS Gniezno – Galiczanka Lwów 34:29 (17:13)

MKS PR URBIS Gniezno: Hoffmann, Cieślak – Świerżewska (6), Hartman (6), Łęgowska (5), Nurksa (5), Kaczmarek (4), Siwka (3), Kuriata (2), Matysek (2), Kasprowiak (1), Giszczyńska, Chojnacka, Widuch, Guziewicz, Schlabs

Galiczanka Lwów: Poliak, Saltaniuk, Mykoliuk – Dymytrzyszyn (7), Markiewicz (6), Prokopiak (4), Melkestewa (4), Poliak (3), Diaczenko (2), Konowalowa (2), Kozak (1), Holinska, Tkacz, Slobodian

W Piotrkowie Trybunalskim zdecydowanym faworytem pojedynku Piotrcovii z Ruchem Chorzów były miejscowe i poza pierwszymi kilkoma minutami dominowały nad beniaminkiem.

W 3. minucie Ruch, po trafieniu Natalii Stokowiec, wygrywał 2:1. Był to jednak tzw. łabędzi śpiew chorzowskiej drużyny. Piotrcovia chwilę później wygrywała już 5:2, a po kwadransie gospodynie prowadziły 12:3. Piotrkowianki bardzo dobrze grały w obronie, wyprowadzały szybkie akcje i swoją przewagę powiększały z minuty na minutę. Ruch zaczął rzucać bramki dopiero w drugim kwadransie, ale nie zdołał już nawiązać kontaktu z rozpędzonymi piotrkowiankami. Wynik pierwszej połowy na 21:10 ustaliła Tatiana Trbović.

Po zmianie stron Krzysztof Przybylski widząc, że zwycięstwo jego zespołu jest niezagrożone, rotował składem dając pograć zmienniczkom. Przy stanie 30:17 Ruch rzucił pięć bramek z rzędu, ale przerwa na żądanie trenera gospodyń przyniosła efekt i wyżej notowany zespół znów zaczął dyktować warunki. Ciekawostką może być to, że ostatniego gola w meczu rzuciła zawodniczka, która otworzyła wynik spotkania – kołowa Piotrcovii Sylwia Radushko.

– Takie było założenie na ten mecz, aby dobrze rozpocząć i wypracować sobie bezpieczną przewagę. W drugiej połowie dałem pograć wszystkim zawodniczkom – także rekonwalescentkom. Cieszę się z dobrej piłki ręcznej, którą dziś zagraliśmy i czekamy już na kolejnego rywala – powiedział Krzysztof Przybylski.

– My to spotkanie przegraliśmy już w busie do Piotrkowa. Dziewczyny jechały tutaj jakby nie wierząc, że można wygrać. Ciężko pracujemy na treningach, ale jak przychodzi do meczu to niestety zaczynają się problemy. Nie spuszczamy głów, walczymy dalej. Nic nam innego nie pozostaje – ocenił postawę swojej drużyny czeski trener Ruchu Ivo Vavra.

Piotrcovia – Ruch Chorzów 40:28 (21:10)

Piotrcovia: Opelt 1, Suliga – Drażyk 2, Radushko 2, Senderkiewicz 3/3, Oreszczuk 7, Polaskova 4, Grobelna 2, Sobecka 6/2, Szczepanek 2/1, Trbović 1, Świerczek 2, Waga 5/3, Jureńczyk 3, Schneider.
Kary: 8 min (Radushko, Jureńczyk x3)
Rzuty karne: 9/10

Ruch: Knapik, K. Gryczewska, Ciesiółka – Polańska 4, M. Gryczewska, Kolonko 1, Masiuda 2, Masalova 4, Doktorczyk 1, Stokowiec 2, Sytenka 1, Wiśniewska 4, Miłek, Jasinowska 9/5, Bury, Kiel.
Kary: 18 min (Masiuda x2, Kiel x2, Masalova x2, Jasinowska, Sytenka, M. Gryczewska)
Rzuty karne: 5/5

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!