Oliwer Wdowik
Foto: Facebook Oliwera Wdowika

Halowy sezon lekkoatletyczny nabiera rumieńców. Bohaterem naszego wywiadu został więc lekkoatleta specjalizujący się w biegach sprinterskich. Mowa o 21-letnim Oliwerze Wdowiku, którego zdecydowaliśmy się trochę przepytać. Nasz młody sprinter ostatnio w Rzeszowie pobił rekord życiowy w biegu na 60 metrów, który od niedawana wynosi 6,60 s, a na tym nie zamierza się wcale zatrzymywać! Zapraszamy więc do ciekawej lektury! 

Ewa Betlej (polski-sport.com): Sezon halowy dopiero się rozkręca, a Ty już pobiłeś swoją życiówkę na 60 metrów i w dodatku wywalczyłeś minimum na Halowe Mistrzostwa Europy. Jak Ci się biegało w Rzeszowie i Jabłońcu nad Nysą? Można było sobie w ogóle wymarzyć lepsze wejście w sezon?

Oliwer Wdowik (Halowy Mistrz Polski w biegu na 60 m. z 2020 r.): Rozpoczęcie sezonu oraz mój powrót do rywalizacji uważam za jeden z lepszych dni w moim życiu. Wydaje mi się, że nie mogłem sobie lepiej tego wymarzyć. Przygotowywałem się do tego dnia. Wizualizowałem go niejednokrotnie w głowie. W Rzeszowie pod względem technicznym wyglądało to dużo lepiej niż w Jabłońcu. Większa swoboda oraz chyba same emocje, które podczas tych zawodów mi towarzyszyły. W Jabłońcu popełniłem błąd przy wyjściu z bloków, nie wspominając już o słabej reakcji startowej. Niemniej ten bieg bardzo mnie cieszy. Zależy mi na obieganiu się na zawodach wyższej klasy i z topowymi zawodnikami. Z takich biegów można wynieść więcej doświadczenia. Ten start uświadomił mi, że mogę biegać jeszcze szybciej niż do tej pory.

E. Betlej: Niedawno wrzuciłeś post na swojego Instagrama dotyczący powrotu do rywalizacji po 322 dniach kontuzji. W lekkoatletyce wielu polskich biegaczy również nie raz mierzyło się z urazami, które wykluczały ich lub przeszkadzały im na wielkich, docelowych imprezach. Świetnym przykładem na to jest chociażby Justyna Święty-Ersetic czy Anna Kiełbasińska. Dziewczyny mimo wszystko osiągnęły olbrzymie sukcesy. Czy takie przykłady są dobrą motywacją do mierzenia się z przeciwnościami losu czy Ty masz na to jakieś inne sposoby? Co Tobie pomaga nie stracić wiary w sukces?

O. Wdowik: Tak, kontuzja dość długo się za mną ciągnęła, lecz udało się z nią uporać i zostawiłem ją za sobą. Myślę, że jest wiele takich przykładów i z każdego można coś wyciągnąć. Moją główną motywacją była chęć powrotu do rywalizacji i to na tym się skupiałem. Co mi pomaga nie tracić wiary w sukces? Uważam, że świadomość własnego talentu i ambicja związana z tym sportem.

E. Betlej: Przed kontuzjami wszyscy mówili o Tobie jako o wielkiej nadziei dla polskiego sprintu, a później Ty w 2022 roku nie mogłeś startować. Jakie to uczucie dla sportowca? Dominuje frustracja i złość czy chęć jak najszybszego powrotu na bieżnie?

O. Wdowik: Dla mnie osobiście jako dla młodego sportowca najgorszy był chyba brak rywalizacji. Widziałem jak chłopaki biegają, pobijają rekordy i cieszą się tym sportem. Kibicowałem, wspierałem ich i chciałem do nich dołączyć. Świeżo po urazie było więcej miejsca na frustrację, z czasem nabrałem do tego dystansu. Chciałem oczywiście wrócić jak najszybciej, ale to wszystko wymagało czasu.

E. Betlej: Był moment podczas kontuzji, w którym miałeś serdecznie dość biegania i myślałeś o porzuceniu tego wszystkiego co zbudowałeś?

O. Wdowik: Było kilka ciężkich momentów, ale nigdy nie było takiej myśli. Bardziej martwił mnie fakt, ile ta kontuzja będzie trwać i jaki może mieć wpływ na moje bieganie w przyszłości.

E. Betlej: W co celujesz w tym roku, jeśli chodzi o hale? Są jakieś wyniki, które zadowoliłyby Cię albo brałbyś je przysłowiowo w ciemno? Czy nie stawiasz sobie granic?

O. Wdowik: Zdecydowanie żadnych granic. Mam totalnie otwartą głowę na wyniki. Przed sezonem nie myślałem o takich rezultatach. To jest kwestia nie stawiania sobie barier i ograniczeń w głowie, a wszystko będzie dobrze. Oczywiście pojawiają się na horyzoncie jakieś cele. Jest rekord Polski Młodzieżowców do pobicia – 6,57 s, potencjalny start na Halowych Mistrzostwach Europy. Także jest tego trochę.

E. Betlej: Przed igrzyskami olimpijskimi rozmawiałam z Kajetanem Duszyńskim, który specjalizuje się w biegu na 400. metrów. Wtedy jeszcze nie był złotym medalistą olimpijskim. Pamiętam, że wchodząc na jego profil na Instagramie zobaczyłam jeszcze mniejszą liczbę obserwujących niż Ty aktualnie masz u siebie. Po igrzyskach i odniesionym sukcesie oczywiście zdecydowanie się to zmieniło. Czy Ty też odczuwasz zwiększone zainteresowanie Twoją osobą przez chociażby obiecujące wyniki z przeszłości czy teraz bite przez Ciebie życiówki? (Nie chodzi mi nawet tylko i wyłącznie o Instagrama). Czy gdzieś to buduje Cię czy może ten ,,szum” medialny trochę przeszkadza?

O. Wdowik: Największy ,,szum” wokół mojej osoby powstał powstał po wygranej na Halowych Mistrzostwach Polski w 2020 r. Wtedy więcej osób mnie zobaczyło. Nie mam dużych liczb na social mediach, także nie czuję żadnej presji związanej z szumem medialnym. Były momenty, gdzie było o mnie nieco głośniej, lecz działało to na mnie w pozytywny sposób.

E. Betlej: Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Niejednokrotnie w wywiadach mówiłeś o swoim marzeniu. Złamanie bariery dziesięciu sekund na stadionie to jest to co Oliwerowi Wdowikowi spędza sen z powiek czy to po prostu jego olbrzymia ambicja? No i najważniejsze gdzie widzisz u siebie rezerwy, które pomogą Ci to osiągnąć?

O. Wdowik: Nie myślę o połamaniu tej magicznej bariery dziesięciu sekund pod względem mojego największego marzenia. Chcę być zawodnikiem topowym. Chciałbym być w finałach największych imprez seniorskich, biegać na najlepszych mitingach na świecie. To naturalnie wiąże się z bieganiem w okolicach dziesięciu sekund oraz poniżej. To jest mój największy cel w lekkoatletyce. Największy zapas mam w treningu, nie jestem zawodnikiem mocno nim obciążonym. Dużo elementów technicznych jest do poprawienia, nie wspominając już o tych siłowych. Tutaj są naprawdę ogromne rezerwy.

E. Betlej: Gdzie i kiedy w najbliższym czasie będziemy mogli Cię oglądać? Stawiasz na zawody w kraju czy będzie też coś za granicą? Możesz uchylić jakiegoś rąbka tajemnicy swoim kibicom?

O. Wdowik: Tak, jasne. W niedzielę (29.01) czeka mnie start z cyklu World Indoor Tour Bronze w Sztokholmie (rozmowa z Oliwerem jest publikowana już po jego starcie, gdzie osiągnął rezultat 6,65 s.). Zależy mi na obieganiu się z zawodnikami z Europy i nie tylko. Także tam będzie można mnie zobaczyć. Później, w sobotę (04.02) wystartuje w Polsce podczas Orlen Cup w Łodzi.

E. Betlej: Nie ukrywasz swojego szczęścia jakim jest związek z Klaudią Wojtunik, która również jest lekkoatletką i biega przez płotki. Związek z drugim sportowcem, w dodatku również związanym z bieganiem jest łatwiejszy niż z osobą, która kompletnie nic nie wie o wyrzeczeniach sportowca? Udaje się Wam wybierać na te same zgrupowania, treningi? Czy wolicie jednak oddzielać sferę prywatną od tej sportowej?

O. Wdowik: Tak, z Klaudią znamy się bardzo, bardzo długo. Kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z lekkoatletyką ona miała już na swoim koncie kilka medali Mistrzostw Polski. To ona wprowadziła mnie w ten świat. Z racji tego, że znamy się już kawał czasu to dogadujemy i rozumiemy się bardzo dobrze. Zdecydowanie związek z drugą połówką, która również jest sportowcem jest o niebo łatwiejszy. Widać to gołym okiem, właśnie w lekkoatletyce, ponieważ jest wiele udanych małżeństw w kręgu trenerskim. Wcześniej również byli zawodnikami i to sport ich połączył. Tak, w tym roku na kilka wspólnych obozów udało się nam z Klaudią pojechać.

E. Betlej: Klaudia pewnie mocno Cię wspierała w powrocie do zdrowia, kiedy Ty mogłeś siedzieć i nie tylko na trybunach i obserwować zmagania innych. To chyba ważny aspekt dla sportowca nie tylko swoja wiara, ale też najbliższych.

O. Wdowik: Tak, bardzo mnie wspierała w moim powrocie i uważam, że miała w nim duży udział. Wiele jej zawdzięczam, za co jej bardzo dziękuję. Oboje staramy się wzajemnie wspierać niezależnie od tego co się dzieje. Potrafimy balansować pomiędzy aspektem sportowym i prywatnym tak aby było nam wygodnie. Wiara, szczególnie najbliższych ma wielkie znaczenie w tym sporcie i jest kluczowa w osiąganiu sukcesów.

E. Betlej: Dziękuje za rozmowę. Wraz z całą ekipą Polskiego Sportu życzymy Ci jak najlepszych wyników i spełnienia wszystkich Twoich celów.

O. Wdowik: Dziękuję!

Rozmawiała Ewa Betlej

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!