Foto: plusliga.pl

W pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podjęła włoską Sir Sircoma Monini Perugię. Po zwycięstwie 3:1 kędzierzynian to właśnie oni przed spotkaniem rewanżowym są bliżej awansu do wielkiego finału!

Początek spotkania dla ZAKSY rozpoczął się rewelacyjnie. W ataku brylowali przyjmujący Bartosz Bednorz oraz środkowy David Smith zdobywając regularnie punkty. Do tego świetnie grał też Łukasz Kaczmarek. To wszystko pozwoliło gospodarzom odskoczyć na kilka oczek przewagi. Po drugiej stronie siatki szczególnie wyróżniał się Wilfredo Leon mocno serwując oraz dobrze atakując. W pewnym momencie jednak i on zaczął się mylić. Przewaga ZAKSY wzrosła aż do sześciu punktów, po tym jak Perugia zaczęła oddawać za darmo piłki na stronę rywali. Kędzierzynianie tę zaliczkę byli w stanie utrzymać do samego końca, a nawet ją powiększyć. Stało się to głównie za sprawą świetnie dysponowanego Smitha, który najpierw zaatakował, a później ustrzelił asa serwisowego. Na ratunek będącej w kryzysie Perugii rzucił się Wilfredo Leon, ale i on nie był w stanie za wiele zdziałać. W końcówce zaliczył autowy atak, a do tego zmarnował zagrywkę, dzięki czemu ZAKSA zwyciężyła wysoko 25:18.

Drugi set nie ułożył się już tak dobrze dla gospodarzy. Na delikatnym prowadzeniu 8:6 kędzierzynianie znajdowali się właściwie tylko na samym początku. Zawdzięczali to  Kaczmarkowi oraz punktowej zagrywce Aleksandra Śliwki, który zaskoczył przyjmujących włoskiego zespołu. Później gra toczyła się punkt za punkt, ze skromną przewagą jednej bądź drugiej drużyny. Taka rywalizacja trwała aż do wyniku 13:13. Wtedy to świetnie zaprezentował się w ataku Śliwka wyprowadzając ZAKSE na prowadzenie 15:13. Więcej dobrych informacji już nie było, bo do odrabiania tej zaliczki ruszyła Perugia. Zrobiła to tak skutecznie, że po chwili to zespół włoski był już o trzy oczka z przodu. Złożył się na to blok na Śliwce oraz bardzo dobra postawa Wilfredo Leona w kończeniu piłek. ZAKSA jednak grała do samego końca i nie zamierzała poddać się bez walki. Po chwili zablokowała potrójnym blokiem jednego z atakujących Perugii, a potem w polu serwisowym stanął David Smith i posłał asa serwisowego. Swoją akcję w ataku skończył też Bartosz Bednorz i wynik stał się ponownie wyrównany. W samej końcówce kędzierzynianie mieli piłkę na 2:0 w setach, ale nieporozumienie, które zaistniało pomiędzy Januszem, a Smithem zadecydowało o nie wyprowadzeniu ataku. Do tego doszła jeszcze niemoc Aleksandra Śliwki, który najpierw uderzył po taśmie, a później został skutecznie zablokowany. Sir Sircoma Monini Perugia ostatecznie wygrała 26:24 doprowadzając do wyrównania w setach 1:1.

W trzeciej partii ZAKSA znów wróciła do swojej wybornej gry, a po stronie rywali mnożyły się niewymuszone błędy. Wszystko rozpoczęło się od świetnej zagrywki Smitha, z którą nie radzili sobie siatkarze Perugii. W polu serwisowym niczego zaskakującego nie potrafił zagrać Wilfredo Leon, co wykorzystywali na swoją korzyść kędzierzynianie. Dużo punktów po stronie ZAKSY zdobywali Łukasz Kaczmarek czy Bartosz Bednorz. Przyjęcie zagrywek na wysokim procencie utrzymywał Aleksander Śliwka, któremu ciut gorzej szło w ataku. Przyjezdni jednak bardzo słabo wstrzeliwali się ze swoimi atakami w boisko. Próbowali to robić Wilfredo Leon wraz z Kamilem Semeniukiem, ale obaj reprezentanci Polski bardzo często albo kierowali piłkę w aut albo byli blokowani. W końcowej fazie seta przewaga kędzierzynian była już znacząca (19:14), przez co mogli oni uskuteczniać nawet grę punkt za punkt. Tak też przez kilka wymian robili. Tylko przez chwilę Perugia zbliżyła się na trzy oczka, żeby za moment znów zaatakować w aut (Olek Plotnytskyi) oraz popełnić błąd techniczny (Simone Giannelli). Dzięki temu ZAKSA zwyciężyła 25:19 i wróciła na prowadzenie w setach 2:1.

Lepszego otworzenia czwartego seta kędzierzynianie chyba nie mogli sobie wymarzyć. Po zaledwie kilku akcjach wypracowali sobie zaliczkę czteropunktową. Było to możliwe dzięki skutecznym atakom Kaczmarka i Bednorza oraz asie serwisowym Olka Śliwki. Przyjmujący do tego postawił jeszcze pojedynczy blok i zablokował siatkarza Perugii, przez co ZAKSA była na prowadzeniu 8:4. Od tego momentu Perugia zaczęła popełniać jeszcze więcej błędów i mylić się w błahych akcjach. Tak między innymi było, kiedy nie potrafili się przebić przez podwójny blok ZAKSY czy podczas błędu w rozegraniu własnej akcji. Próby odrabiania strat nastąpiły w połowie seta. Z czterech, pięciu punktów przewagi kędzierzynianom zostały zaledwie dwa, po tym jak bezpośredni punkt z zagrywki zdobył Simone Giannelli, a w aut piłkę posłał Bartosz Bednorz. W porę jednak siatkarze ZAKSY się otrząsnęli i nie dali się doścignąć. Spora w tym zasługa Bednorza, który zarówno dużo robił w ataku jak i w aspekcie bloku. Zresztą cały blok kędzierzynian funkcjonował naprawdę dobrze bez względu czy był on pojedynczy, podwójny czy potrójny. To zresztą mocno przyczyniło się do ich wygranej w tej partii 25:22 (blok Marcina Janusza na Semeniuku) oraz w całym spotkaniu 3:1.

Sytuacja Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle jest bardzo dobra przed udaniem się na rewanż do Perugii. Kędzierzynianom do wystąpienia w finale Ligi Mistrzów brakuje wygrania za tydzień dwóch setów.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Sir Sircoma Monini Perugia 3:1 (25:18, 24:26, 25:19, 25:22). 

MVP: Bartosz Bednorz.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Janusz, Śliwka, Smith, Kaczmarek, Bednorz, Paszyckij, Shoji (L).

Sir Sircoma Monini Perugia: Leon, Piccinelli, Ropret, Giannelli, Gualberto, Plotnytskyi, Herrera, Russo, Semeniuk, Mengozzi, Sole.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!