Foto: ekstraklasa.org

Jagiellonia Białystok nie była gościna na zakończenie niedzielnych zmagań w PKO BP Ekstraklasie rozbijając Legię Warszawę 2:0. Wynik mógł być wyższy, ale i tak ”Jaga” nie może narzekać, bo jako pierwsza w tym sezonie pokonała ”Wojskowych”. 

Pierwsza połowa dostarczyła wielu emocji – głównie dla kibiców Jagielloni, którzy byli świadkami aż dwóch goli swojej drużyny. W 13. minucie Jesus Imaz pograł z Jose Naranjo na jeden kontakt. Hiszpan technicznym uderzeniem pokonał Kacpra Tobiasza. Legia Warszawa miała problemy z tym, żeby zaskoczyć drużynę przeciwną. Wiele ich zagrań było bardzo przewidywalnych i za wolnych. W 17. minucie do przewrotki złożył się Gual, ale znacząco się pomylił. W kolejnych minutach nadal nie było widać chęci odrabiania strat po stronie Legionistów, co jak najszybciej chcieli wykorzystać gospodarze. Bliscy tego byli po dośrodkowaniu Wdowika na nogę Pululu, który uderzył tylko w słupek. Kilkanaście sekund później do bramki głową, po odegraniu od Dominika Marczuka, trafił Jesus Imaz. Warszawianie wyglądali na kompletnie pogubionych, nie mających pomysłu na rozbrojenie defensywy Jagielloni. Dopiero pod koniec pierwszej połowy odrobinę się ożywili. W 45. minucie podanie od Celhaki otrzymał Baku, który popędził z piłką, a później wystawił ją na piąty metr do Guala. Hiszpan kompletnie nie trafił w futbolówkę i zniweczył cały wysiłek swoich kolegów, którzy na przerwę schodzili z dwoma bramkami do odrobienia.

Początek drugiej połowy nie zapowiadał, że Legia się rozstrzela. Można jednak było przypuszczać, po animuszu graczy z Białegostoku, że mogą oni jeszcze bardziej podwyższyć swoje prowadzenie. Niezłą okazję do tego mieli w 50. minucie, po mocnym strzału Imaza, który minął bramkę Tobiasza. Chwilę później prawie spełniło się to o czym marzyli piłkarze Jagi. Po ładnej akcji Imaza i Pululu Szymon Marciniak dopatrzył się, że ten drugi był popychany przez Kapuadiego. Sytuacja jednak wymagała videoweryfikacji. Po podbiegnięciu do monitora VAR okazało się, że jeszcze wcześniej Pululu faulował Kuna. Zatem arbiter musiał zmienić decyzję, co spowodowało duży zawód białostoczan. To oni jednak nadal byli w zdecydowanie lepszym położeniu. Legia natomiast nie potrafiła nawet oddać celnego strzału w tym spotkaniu nie mówiąc już o zdobyciu gola kontaktowego. Tak naprawdę pierwsza groźna sytuacja gości przyszła dopiero w 59. minucie. Szczęście jednak sprzyjało w niej Jagielloni, którą wyratował słupek, po przymierzeniu Baku. Kolejny słupek nadszedł w 68. minucie tym razem po uderzeniu Rosołka. Legioniści nie ułatwili sobie sytuacji do zdobycia gola. Od 87. minuty na boisku musieli radzić sobie w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą kartkę za faul na Sacku otrzymał Marco Burch. W końcowej fazie mało co wychodziło Legii, która trzeba przyznać, że miała dzisiaj mocno rozregulowany celownik, a do tego była piekielnie przewidywalna w swoich poczynaniach. To nie wystarczyło na pokonanie Jagielloni Białystok.

Przegrana Legii powoduje brak wyprzedzenia Śląska Wrocław w tabeli. Na ten moment ”Wojskowi” muszą zadowolić się drugą pozycją z dwudziestoma dwoma oczkami. Jagiellonia Białystok pnie się w górę zajmując miejsce tuż za podium z dziewiętnastoma punktami.

Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa 2:0 

13′ 1:0 Jose Naranjo

29′ 2:0 Jesus Imaz

Jagiellonia Białystok: Alomerović – Sáček, Matysik, Diéguez, Wdowik – Marczuk (74′ Skrzypczak), Romanczuk, Nené (65′ Kubicki), Naranjo (65′ Hansen) – Jesús Imaz (84′ Kupisz) – Pululu (75′ Laski).

Legia Warszawa: Tobiasz – Pankov, Kapuadi, Burch – Baku (71′ Kramer), Çelhaka, Elitim (62′ Slisz), P. Kun (62′ Dias) – Gual, Pekhart (46′ Rosołek), Muci (62′ Josue).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!