JAROSŁAW ZYSKOWSKI fot. Krzysztof Polaczyk polski-sport.com

Nie pokonane do tej pory Dziki Warszawa doznały pierwszej porażki w Orlen Basket Lidze. Przegrana nastąpiła w wyjazdowym spotkaniu z Treflem Sopot.

 

Inauguracyjne punkty należały do Nicholasa McGlynna. Szybko jednak zza łuku odpowiedział Benedek Varadi i dzięki temu sopocianie wyszli na prowadzenie. Po kolejnym trafieniu węgierskiego rozgrywającego było już 7:4, ale przez kolejne blisko 3.5 minuty gospodarze dołożyć kolejnych oczek, co goście wykorzystali wychodząc na sześciopunktową przewagę. Niemoc gospodarzy rzutem za trzy przełamał Aaron Best, lecz stołeczni koszykarze także nie byli bierni w ofensywie. Dopiero pod koniec kwarty udało się przejąć inicjatywę i odrobić niemal wszystkie straty. Kapitan Trefla Sopot, czyli Jarosław Zyskowski, miał nawet rzut na prowadzenie, ale piłka nie znalazła drogi do kosza.

Drugą część rozpoczęła się od trójek Barnesa i Varadiego. Zza łuku celnie odpowiadał  Alan Czujkowski, lecz to Trefl prowadził 24:22. W kolejnych minutach sopocianie utrzymywali się na prowadzeniu. Dziki jednak nie odpuszczały. Największą przewagę w pierwszej połowie – sześciopunktową – udało nam się uzyskać po trójce Aarona Besta, który dobrze prezentował się w tej części gry. Minutę przed zakończeniem kwarty akcją „3+1” popisał się Benedek Varadi. Ostatnie słowo połowy należało jednak do Colemana. Gracz gości przymierzył za trzy i do szatni zespoły schodziły przy wyniku 43:42.

Wyrównane zmagania wciąż oglądaliśmy po zmianie stron. U gospodarzy kolejne oczka do swojego dorobku dołożyli Mikołaj Witliński, Auston Barnes i Benedek Varadi. Przez blisko cztery minuty tej odsłony sopocianie utrzymywali się na prowadzeniu. Dwie trójki Szlachetki i akcja „2+1” McGlynna dały sześć punktów przewagi Dzikom. Kiedy następnie Coleman przymierzył z półdystansu, wówczas o swój pierwszy czas w meczu poprosił Żan Tabak. Wskazówki chorwackiego szkoleniowca żółto-czarni szybko przenieśli na parkiet. Dwie dobre akcje Zyzia oraz punkt Andy’ego Van Vlieta zbliżył sopocian na trzy oczka i tym razem to Krzysztof Szablowski zdecydował się na przerwę. Mimo to, gospodarze po trzech kwartach prowadzili 65:64.

Rozpędzony Trefl świetnie prezentował się także na początku czwartej kwarty. Trójki Aarona Besta i Kuby Zyskowskiego oraz trafienie Paula Scruggsa dały sopocianom siedmiopunktową przewagę. Dziki nie poddawały się i udało im się nawet zbliżyć na trzy oczka. Wtedy ponownie trafiali Zyskowski z Bestem i było 79:72. Sopocianie  nie mieli jednak zamiaru im ułatwić zadania. Trzecia celna próba zza łuku „Zyzia” dała dziesięć punktów przewagi gospodarzom. Warszawian stać było jeszcze na jeden zryw i zmniejszenie strat o połowę. Końcówka jednak należała do gospodarzy. Kolejne punkty kapitana, trzy trafienia z linii rzutów wolnych Besta oraz piąta już tego dnia trójka Benedeka Varadiego pozwoliły nam wrócić do dwucyfrowej różnicy, a w efekcie spokojnie dowieźć korzystny rezultat do końca rywalizacji.

 

 

TREFL SOPOT – DZIKI WARSZAWA 96:85  (18:19, 25:23, 22:22, 31:21)

Trefl: Aaron Best 21 (11 zb), Benedek Varadi 20, Jarosław Zyskowski 18, Paul Scruggs 13, Auston Barnes 11, Mikołaj Witliński 7, Andy van Vliet 3, Jakub Musiał 3, Błażej Kulikowski 0.

Dziki: Mateusz Szlachetka 21, Dominic Green 17, Nick McGlynn 17, Matt Coleman 14, Alan Czujkowski 6, Emmanuel Little 5 (10 zb), Michał Aleksandrowicz 5, Grzegorz Grochowski 0, Piotr Pamuła 0, Jarosław Mokros 0.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!