Wisła Kraków SA

Prezes Wisły Kraków, Jarosław Królewski równo rok temu został sternikiem klubu. Gracze „Białej Gwiazdy” mocno postarali się o okazały prezent, bo nie dość, że pokonali 3:2 GKS Katowice to zrobili to w kapitalnym stylu, wyrywając trzy punkty w ostatnich minutach meczu, odnosząc pierwsze od trzech kolejek zwycięstwo.

Kibice zgromadzeni tego wieczoru na stadionie im. Henryka Reymana już w pierwszej minucie dostali zajawkę dobrego meczu. Najpierw zaatakowali przyjezdni, którzy po starcie zawodnika Wisły ruszyli w kierunku bramki Wisły, ale kompletnie pogubili się w decydującym momencie, nie oddając nawet strzału. Chwilę później Kacper Duda gdyby odpowiednio szybciej zareagował, mógłby otworzyć wynik meczu, ale Dawid Kudła uratował tę sytuację. Bramkarz GKSu nie zdołał już tego zrobić w 3. minucie meczu. Długa piłka od Sapały w kierunku Szymona Sobczaka. Snajper gospodarzy dość niefortunnie przyjmował piłkę, ale ta na jego szczęście trafiła do Romana Goku, który znalazł miejsce do oddania strzału i uderzył tuż przy słupku bramki katowiczan. Podopieczni Rafała Góraka kompletnie nie byli w stanie przeciwstawić się dynamicznej i bardzo intensywnej grze gospodarzy. W oczy rzucała się niechlujność w poczynaniach duetu Oskar Repka- Antoni Kozubal, których to straty były motorem napędowym dla dobrze dysponowanych podopiecznych Radosława Sobolewskiego. Stopniowo z biegiem czasu goście zaprowadzili porządek i organizację w swoich poczynaniach. Co prawda nie mieli piłki zbyt często w swoim posiadaniu, ale wystarczyło im 2-3  podania, by znaleźć się pod polem karnym gospodarzy. W 17. minucie Rogala mocno poszedł lewym skrzydłem, zagrał do nadbiegającego Sebastiana Bergiera, ale uderzył słabo i prosto w dobrze ustawionego Alvaro Ratona. W kolejnej sytuacji Bergier wystąpił w roli dogrywającego, ale włożył w to podanie zbyt dużo siły i żaden z jego kolegów nie był w stanie zamknąć tej akcji. Potem zamiast bramki wyrównującej, mógł paść drugi gol dla Wisły, ale Kacper Duda nieznacznie się pomylił. W 30. minucie szarże prawą stroną przeprowadził Marcin Wasielewski, obsłużył dokładnym passem Grzegorza Janiszewskiego, ale podobnie jak kilka minut wcześniej Bergier uderzył prosto w czekającego na taki strzał Ratona. „Gieksa” ciągle napierała na bramkę wiślaków, którzy coraz częściej przegrywali rywalizację w środku pola. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy znów w roli głównej Bergier. Snajper gości pociągnął z piłką kilka metrów i mimo asysty trzech rywali, oddał strzał, z którym miał kłopoty bramkarz miejscowych. Finalnie do przerwy Wisła utrzymała swoje jednobramkowe prowadzenie, choć goście w kilku sytuacjach byli bardzo blisko zmiany wyniku.

Pięć minut po zmianie stron, Wisła miała kapitalną okazję, by ułatwić sobie grę w dalszej części meczu. Alan Uryga idealnie przyłożył głowę po zagraniu z rzut wolnego, ale refleksem i instynktem wykazał się Kudła i zapobiegł utracie gola. Siedem minut później utracie bramki nie zapobiegł z kolei jego vis a vis w bramce Wisły. Kozubal wydawało się, że zepsuł podanie do nadbiegającego Bergiera. Prosty błąd w interwencji popełnił jednak Uryga. Piłka ostatecznie trafiła do atakującego GKSu, który co prawda uderzył prosto w Ratona, ale strzał był na tyle mocny, że piłka wylądowała w bramce. „Biała Gwiazda” momentalnie ruszyła do odrabiania strat. Bardzo bliski szczęścia był Szymon Sobczak, ale piłka po jego strzale tylko otarła się o słupek. Na tak groźną sytuację, przyjezdni odpowiedzili w najlepszy możliwy sposób, czyli obejmując prowadzenie. Adrian Błąd świetnie dośrodkował do wychodzącego na pozycję Mateusza Maka, który strzałem z powietrza posłał piłkę obok bezradnie stojącego bramkarza Wisły. Podobnie jak w przypadku straty pierwszej bramki, tak i teraz gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Kacper Duda soczyście uderzał z dystansu, ale Kudła był tam, gdzie być powinien. W 75. minucie goście powinni byli definitywnie zamknąć to spotkanie. Zawodnik GKSu wpadł w pole karne, dokładnie podał do nadbiegającego Bergiera, który trafił prosto w ofiarnie interweniującego na linii bramowej Urygę. Czas pokaże, że napastnik katowiczan będzie po meczu gorzko żałował tej okazji. Gospodarzom kończyły się pomysły, w jaki sposób sforsować obronę przyjezdnych. Dodatkowo z rytmu wybiła ich zarządzona przez Wojciecha Myca przerwa spowodowana unoszącym się nad murawą dymem z odpalonych przez kibiców Wisły rac. Jak się jednak okazało ta przerwa i doliczony czas gry zupełnie odwróciły losy tego meczu. W 97. minucie Jaroch po uprzednim dokładnym opanowaniu piłki podał do Patryka Gogóła, który zachował zimną krew i precyzyjnym strzałem w sam narożnik bramki nie dał szans bramkarzowi „Gieksy”. Dopiero w prawdziwą euforię i ekstazę kibiców Wisły wprawił cztery minuty później Baena. Hiszpan wykorzystał dokładne zagranie Sobczaka i pięknym strzałem głową dał zwycięstwo swojej drużynie.

Po dwóch podziałach punktów, wiślacy w końcu mogą dopisać do swojego dorobku trzy oczka. Mając ich aktualnie 26, zajmują 6. lokatę w tabeli. GKS Katowice przed kolejnymi meczami 16. kolejki Fortuna. 1 Ligi okupuje 12. Pozycję z dorobkiem 20. punktów.

Fortuna 1. Liga – 16. kolejka
Wisła Kraków – GKS Katowice 3:2 (1:0)
Goku 3’, Gogół 90’, Baena 90’ – Bergier 57’ , Mak 63’

Wisła Kraków: Raton, Jaroch, Uryga, Colley, Szot, Carbo, Sapała (66′ Alfaro), Villar (87′ Olejarka), Duda (87′ Gogół), Goku (66′ Baena), Sobczak.

GKS Katowice: Kudła, Wasielewski (89′ Brzozowski), Janiszewski, Jędrych, Komor, Rogala, Błąd (72′ Marzec), Repka, Kozubal (89′ Figiel), Mak (89′ Shibata), Bergier (83′ Arak)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!