Foto: plusliga.pl

Ostatnią potyczką przedświąteczną w PlusLidze był mecz pomiędzy Enea Czarnymi Radom, a PGE GiEK Skrą Bełchatów. Oba zespoły, nie mogą zaliczyć trwającego sezonu do udanych, i ich gra dzisiaj też do nadzwyczajnych nie należała. Końcowo prezent na święta udało się sprawić Skrze.

Niesamowicie wyrównanie wyglądał pierwszy set w Radomiu. Przeciąganie liny trwało od samego początku. Przez chwilę uspokoiło się to po dwóch asów serwisowych gospodarzy w wykonaniu Meljanaca, które dały radomianom dwa punkty zaliczki (6:4). Wszystko szybko wróciło do normy i po atakach Konarskiego czy Aciobaniteia znów mieliśmy remis, który utrzymywał się w kolejnych wymianach. Gra bowiem toczyła się dosłownie punkt za punkt. Na ataki radomian odpowiadali bełchatowianie i tak wyglądało to ciągle. Przez moment na prowadzenie, po skutecznych zbiciach piłki przez Lemańskiego i Konarskiego wysforowali się goście, ale to nie potrwało długo. Tym razem do remisu doprowadził Hofer oraz błąd w ataku Aciobanitei. Chrapka na zwycięstwo po stronie PGE GiEK Skry Bełchatów w końcówce była zdecydowanie większa. Po asie serwisowym Lipińskiego, a potem pomyłce Meljanaca mieli oni cztery oczka przewagi (23:19). To wystarczyło do wygranej w inaugurującym secie, choć trzeba podkreślić, że nie obyło się bez problemów. Diametralnie bowiem zbliżać zaczęli się gospodarze, ale ostatecznie mimo udanych akcji Rafała Buszka czy Todorovicia (blok na Aciobanitei) Skra odpłaciła się tym samym, i po zatrzymaniu blokiem Meljanaca zwyciężyła 25:23.

W drugim secie tylko pierwsze kilka wymian było wyrównane. Później to gospodarze przejęli inicjatywę odrywając się na cztery punkty. Zrobili to przede wszystkim za sprawą Hofera oraz Ostrowskiego, i utrzymywali swoją zaliczkę. Na nic zdał się czas, o którego poprosił szkoleniowiec Skry, bo ich rywale odjechali, a bełchatowianie nie mieli pomysłu na to jak zapunktować serią, przez co ciągle byli trzy, cztery oczka z tyłu. Dobrą robotę w końcu zrobił im blok Lemańskiego na Mejanacu, a potem atak z kontry Aciobaniteia oraz Konarskiego. To sprawiło, że ich strata wynosiła już tylko jeden punkt. Tym razem z czasu skorzystał nowy trener Enea Czarnych Radom. Ciągle złapać gospodarzy nie mogli przyjezdni będąc odrobinę mniej skuteczni. Zatem zapowiadała się dość wyrównana końcówka, w której każdy scenariusz mógł się ziścić. Wydawało się, że kluczowym momentem może być niewykorzystana kontra przez Skrę, którą blokiem uniemożliwił im Rajsner. To jednak nie ”zbiło ich z pantałyku”, i po chwili byli tylko o oczko za przeciwnikami. Walka trwała do samego końca. Górą wyszli z niej siatkarze Enea Czarnych Radom.

W trzeciej odsłonie gra była wyrównana do pewnego momentu. Od stanu 9:9 to bełchatowianie zaczęli przejmować inicjatywę. Wszystko zapoczątkował as serwisowy rozgrywającego Grzegorza Łomacza, który ustrzelił nim Nowowsiaka. Niedługo później atak skończył Dawid Konarski, a po drugiej stronie siatki pomylił się Hofer. To dało dwa cenne punkty zaliczki Skrze, która pilnowała ich w kolejnych akcjach. Siatkarze Enea Czarnych Radom starali się zbliżyć do rywali, ale kiedy ręce Lemańskiego powstrzymały Rafała Buszka, a później udany atak przypuścił Dawid Konarski to gospodarze nie mieli czego zbierać. W końcowej fazie starali się na to odpowiedzieć blokiem Rajsnera, ale to było zbyt mało, żeby ugrać drugiego seta w tym meczu. Po ataku Konarskiego PGE GiEK Skra Bełchatów prowadziła 22:18, i była o krok od zwycięstwa w trzeciej partii. Zwieńczył ją właśnie udanym zbiciem Dawid Konarski (25:19).

Czwarta, i jak się później okazało ostatnia odsłona tego meczu rozpoczęła się od prowadzenia gospodarzy, w których szeregach zapunktował Meljanac. To właśnie ten siatkarz miał na koncie najwięcej punktów po stronie Czarnych Radom. Bełchatowianie byli ciągle tymi, którzy gonili, a zatem set ten układał się bardzo podobnie do drugiej partii. Ratunkiem dla Skry byli Dawid Konarski i Bartłomiej Lipiński, którzy na zmianę zdobywali kolejne oczka do dorobki bełchatowian. Po ich wytężonej pracy oraz pomocy Mateusza Poręby czy Aciobaniteia przyjezdni doprowadzili do remisu 12:12, a potem objęli nawet prowadzenie, które wzmocnili jeszcze bardziej atakiem Lemańskiego. Czarni Radom nie zamierzali odpuszczać tego meczu, i po błędzie Konarskiego, a następnie dobrej zagrywce Todorovicia odzyskali skromne prowadzenie. W końcówce wszystko toczyło się punkt za punkt. Jako pierwsi meczbola otrzymali radomianie, ale go nie wykorzystali. Później to Skra miała okazję na zakończenie tego spotkania, i również nie zrobiła tego. Dopiero przy którejś z kolejnej okazji goście za sprawą błędu Hofera wygrali 28:26 i w całym meczu 3:1.

PGE GiEK Skra Bełchatów wskakuje na jedenaste miejsce w tabeli PlusLigi z trzynastoma oczkami. Enea Czarni Radom nadal plasują się na ostatniej szesnastej lokacie z trzema punktami.

Enea Czarni Radom – PGE GiEK Skra Bełchatów 1:3 (23:25, 25:22, 19:25, 26:28)

MVP: Dawid Konarski

Enea Czarni Radom: Todorovic, Hofer, Ostrowski, Meljanac, Buszek, Rajsner, Nowowsiak, Piotrowski, Gniecki, Gomułka.

PGE GiEK Skra Bełchatów: Lemański, Konarski, Lipiński, Poręba, Łomacz, Aciobanitei, Diez, Nowak, Kupka, Petkov,

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!