Ważną wygraną koszykarze Legii otworzyli występy w FIBA Europe Cup ten rok. Na własnym parkiecie pokonali Sporting Lizbona, a bohaterem meczu był Christian Vital.

 

Spotkanie dobrze rozpoczęli koszykarze Legii. Po nie co ponad dwóch minutach i trafieniu Josipa Sobina prowadzili 9:2. Jednak gracze Sportingu odpowiedzieli serią sześciu oczek z rzędu. Na półmetku premierowej odsłony stołeczna ekipa prowadziła 12:11. Dobrze w mecz wszedł P.J. Pipes (8 pkt w pierwszej kwarcie). Amerykanin dla Legii szybko trafił dwie trójki. Ale i koszykarze Sportingu wykorzystywali słabsze momenty warszawian w obronie. Po trójce Marvina Clarka uciekali w pierwszej kwarcie na cztery oczka. Jednak w końcówce dzięki m.in. Cowellsowi (6 oczek w pierwszej odsłonie) Legia wyszła na prowadzenie 23:18. Aktywny był również Darek Wyka pod oboma koszami. Drugą kwartę lepiej zaczęli zawodnicy Sportingu. Seria 8:0 odbijała się na grze obu ekip. Sporting pokazywał pazur w grze na obwodzie. W cztery minuty ekipa z stolicy Portugalii trafiła 3 z 5 rzutów zza łuku i potrafiła prowadzić 30:33. Legia trzymała kontakt z rywalami za sprawą trafień zza łuku P.J. Pipesa w tej kwarcie. Gdy jeszcze swoje dorzucali Holman z Sobinem prowadziła 40:33. Kolejna próba gości by dogonić Legię szybko była skarcona. Po kolejnym trafieniu zza łuku Cowellsa warszawianie prowadzili ośmioma oczkami. I była to ich największa przewaga w spotkaniu. Gdy trener gości wziął czas by uspokoić grę, na nie wiele się to zdało. Pipes zaliczył akcję 2+1 i Legia prowadziła 49:38. I dwucyfrowe prowadzenie warszawianie utrzymali do przerwy.

Po zmianie stron swoją obecność od razu trójką zaznaczył P.J. Pipes. Sporting próbował odrabiać straty, ale Legia nie pozostawała dłużna. Warszawski zespół starał się wykorzystywać dobre pozycje do rzutów i po trafieniu Michała Kolendy prowadził już czternastoma (66:52) oczkami. Jednak przebudzenie ekipy z stolicy Portugalii musiało nastąpić. Serią 7:0 zbliżali się do gospodarzy, ale Legia zachowywała spokój. Jednak kolejne punkty Eddie Ekiyora sprawiały, że Sporting zmniejszał straty. W grze Legii zaczęły się mnożyć nonszalanckie zagrania. Co lepsze dla gości z Lizbony, nieskuteczne. Po trzydziestu minutach nie było śladu z kilkunasto punktowej przewagi Legii. Sporting tracił raptem cztery oczka do rywali. W czwartej kwarcie Sporting próbował zwietrzyć swoje szanse na wygraną  Jednak legioniści nie ustępowali. Na trafienia gości efektowną kontrą potrafił odpowiedzieć Christian Vital. A gdy swoje dorzucił Sobin, Legia odskakiwała na dziewięć oczek. Jednak goście potrafili wykorzystywać błędy warszawian i na cztery minuty do końca przegrywali tylko 80:77. Gdy Legia mogła drżeć o wynik sprawy w  swoje ręce wziął Christian Vital. Najpierw zaliczył akcję 3+1, a kilka chwil później gdy jeszcze Sporting mógł jeszcze mieć cień szansy na wygraną przypieczętował sukces Legii dorzucając swoją piątą trójkę w meczu.

Christian Vital rzucił dziś 31 oczek oraz dopisał do tego 6 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty. Dodatkowo 21 punktów, 2 zbiórki i 5 asyst dołożył P.J. Pipes, a Aric Holman dołożył 10 punktów i 10 zbiórek, 3 asysty i 3 bloki.

 

 

LEGIA WARSZAWA – SPORTING SP LIZBONA  93:84  (23:18, 30:25, 17:23, 23:18)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!