Foto: plusliga.pl

Dwudziestą kolejkę PlusLigi otworzyło starcie PGE GiEK Skry Bełchatów z Indykpolem AZS Olsztyn. Przyjezdni ugrali na wyjeździe co się dało nie zostawiając bełchatowianom ani jednak seta. 

Wydawało się, że będzie to bardzo wyrównany mecz, który potrwa kilka setów, a skończyło się na zaledwie trzech.

Początek tego inaugurującego seta to wymiany punkt za punkt. Dopiero po asie Cezarega Sapińskiego olsztynianie odskoczyli. Do tego doszły jeszcze błędy Dawida Konarskiego i Bartłomieja Lipińskiego, które ciągnęły Skrę w dół. W pewnym momencie gospodarze przegrywali już 8:12. Dużo dobrego na zagrywce dla nich poczynił Bartłomiej Lemański. To jego serwis sprawił, że PGE GiEK Skra Bełchatów zbliżyła się do Indykpolu na jedno oczko. Co z tego jednak skoro za chwilę w pole zagrywki powędrował Manuel Armoy i odbudował całą zaliczkę przyjezdnych (16:13). Dodatkowo skuteczną robotę wykonywał też Karlitzek. W samej końcówce bełchatowianie zabrali się za odrabianie strat. To udało im się po ataku Dawida Konarskiego (22:22). Mimo tego szala zwycięstwa przechyliła się w tym secie na stronę olsztynian, którzy po zbiciu piłki przez Alana Souze zwyciężyli 25:23.

W drugim secie Indykpol nie czekał. Od razu wziął się do budowania przewagi. Souza postraszył w polu serwisowym, a niedługo później to samo zrobił Sapiński. Dodatkowo olsztynianie szczelnie ułożyli dłonie przy siatce łapiąc jednego z siatkarzy rywali na blok (10:5). Tym sposobem mieli już zapewniony komfort gry. W ataku nie zatrzymywał się Souza, a po drugiej stronie siatki mimo ”dwojenia się i trojenia” Mateusza Poręby i Dawida Konarskiego wynik niewiele się zmieniał. Dopiero przy okazji serwisu Derouillona odrobinę drgnął na korzyść Skry. Było to jednak tylko chwilowe. W końcowej fazie znów pazurki pokazali przyjezdni. Na szczególne wyróżnienie zasługiwał z pewnością Armoy, który kończył praktycznie wszystkie wystawy posyłane do niego. To właśnie przez niego skończona akcja dała wygraną Indykpolowi 25:20.

Trzecia odsłona przez chwilę była całkiem wyrównana. Szybko zmieniło się to po dwóch asach Armoya. To wtedy olsztynianie wysforowali się na dwupunktową zaliczkę (6:4). Nadzieję i wiarę na odzyskanie sprawczości dał bełchatowianom blok Lemańskiego. To jednak nie dało zbyt wiele. W kolejnych wymianach gospodarze mylili się w ataku, a do tego Szymon Jakubiszak pozwolił się zablokować (12:9). Wśród siatkarzy Indykpolu nie było praktycznie słabych ogniw. Skutecznie atakowali Armoa i Karlitzek, a do tego punktową zagrywkę dorzucił Souza (18:12). Bełchatowianie starali się szukać rozwiązania na taką grę swoich przeciwników, ale nie znaleźli go do samego końca seta oraz całego meczu. Spotkanie zamknął skutecznym atakiem Sapiński.

Na ten moment Indykpol AZS Olsztyn zajmuje siódme miejsce w PlusLidze z dwudziestoma ośmioma punktami, a PGE GiEK Skra Bełchatów ósme z dwudziestoma siedmioma oczkami.

PGE GiEK Skra Bełchatów – Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)

MVP: Karol Jankiewicz

PGE GiEK Skra Bełchatów: Konarski, Lemański, Łomacz, Poręba, Aciobanitei, Lipiński, Diez, Kupka, Petkow, Rybicki, Derouillon.

Indykpol AZS Olsztyn: Souza, Karlitzek, Jankiewicz, Jakubiszak, Sapiński, Armoa, Hawryluk, Majchrzak, Tuaniga.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!