Fot: Patryk Górecki

Handball JKS Jarosław wygrał ważny mecz w Łańcucie z Galiczanką w ramach 15. serii ORLEN Superligi Kobiet. W mającym dwa oblicza pojedynku po przerwie podopieczne Michała Kubisztala zagrały odważnie w defensywie i odwróciły role po wyrównanym boju w pierwszych dwóch kwadransach. Zapowiada się niezwykła walka o utrzymanie.

W Łańcucie przyszedł czas na rewanż. W obecności prawie 300 widzów ( w tym licznej grupy kibiców z Jarosławia), obie drużyny przystąpiły do meczu niezwykle skoncentrowane, a odpowiedzialność za wynik paraliżowała zawodniczki. Pierwsza połowa meczu to równorzędna walka z niewielką przewagą lwowianek. Mimo braku czterech podstawowych zawodniczek, wyeliminowanych przez kontuzje, Galiczanka spokojniej prowadziła swe akcje uzyskując od 26 minuty dwubramkową przewagę (9:7). Mając w pewnym momencie przewagę dwu zawodniczek w polu, nie umiały lwowianki uzyskać wyższej przewagi. Pierwsza część meczu zakończyła się dość niskim wynikiem 9:7 dla Galiczanki.

Po przerwie obie drużyny rzuciły się do zdecydowanych ataków. W 34 min. Galiczanka prowadziła 12; 10 po udanym ataku Dutko, ale już w 37 min. JKS doprowadził do remisu (12:12) po udanej kontrze Matuszczyk.  Nerwowość w rozgrywaniu akcji towarzyszyła jednak zawodniczkom obu drużyn. Obie drużyny gubiły piłkę w prostych sytuacjach i popełniały rażące błędy.

Nie można jednak było odmówić zawodniczkom zaangażowania i ogromnych chęci odniesienia zwycięstwa. Przełom w meczu nastąpił pomiędzy 40 a 46 minutą. Najpierw Kostuch rzuciła pod rząd trzy bramki dla JKS-u, a następnie wsparły ją w tym zwycięskim marszu Byzdra (3 bramki) i Matuszczyk (2 bramki). JKS wyszedł na wysokie prowadzenie (15:22) i z  każdą minutą widać było jak jarosławianki rosną a lwowianki słabną i oddają inicjatywę przeciwniczkom.

Kiedy w 50 minucie Musakova obroniła rzut karny, JKS powiększył prowadzenie (23:15) i spokojnie zmierzał do zwycięstwa. Wprawdzie jeszcze w 52 minucie  Lakatosh i Shukal próbowały swymi bramkami poderwać koleżanki do walki, ale to pozwoliło jedynie Galiczance zbliżyć się do jarosławianek na dystans pięciu bramek (20:25). Bramka w ostatniej sekundzie meczu rzucona przez Guziewicz  ustaliło końcowy wynik meczu na 22:27.

Mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie. Dominowały rwane, nerwowe akcje, próby pokonania obrony przeciwniczek akcjami „na siłę”, a także duża ilość chybionych rzutów w prostych, czystych sytuacjach. JKS odniósł swoje pierwsze zwycięstwo od czterech miesięcy, zainkasował trzy punkty i utrzymał nadzieję na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli. Galiczanka, nękana plagą kontuzji, nie może powrócić do swego poprzedniego, agresywnego, ale przecież także i widowiskowego stylu gry.

Galiczanka Lwów – JKS Jarosław – 22 : 27 (9 : 7)

MVP –  Sylwia Matuszczyk

Galiczanka: Poliak, Stadnyk, Mykoliuk – Hajduk1, Diachenko1, Zdrila, Holinska1, Tkach1,Lakatosh4,Dutko1, Petriv3, Kozak1, Shukal5, Havrysh4

Kary: 12 minut

Karne: 3/2

JKS Jarosław: Kordowiecka,Kubisztal,Musakova – Szczotka, Guziewicz3, Dmytrenko2, Leśniak1, Matuszczyk6, Kozimur V. 2, Kostuch6, Byzdra6, Skubacz1, Strózik, K. Kozimur

Kary: 10 minut

Karne: 4/3

Sędziowie: Kamil Dąbrowski, Paweł Staniek

Źródło: Biuro prasowe ORLEN Superligi Kobiet

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!