TRAVIS TRICE / tot. Karol Makowski polski-sport.com

Drugi mecz w Warszawie i trzecia porażka Legii. Legia nie umiała zatrzymać Travisa Trice i już w piątek Śląsk może we Wrocławiu zdobyć mistrzostwo.

 

Pierwsze akcje zaczęły układać się po myśli legionistów. W niespełna cztery minuty cała piątka warszawskiego zespołu już punktowała, dzięki czemu prowadzili 11:4. Śląsk powoli chciał wracać do spotkania, ale jeszcze gospodarze odskakiwali na dziewięć punktów. Wrocławianiom pomagało, że skuteczność Legii spadła jeszcze w pierwszej kwarcie.Przez ponad pięć minut Legia nie zdobyła punktów. Śląsk zmniejszył straty do trzech oczek. Po wznowieniu gry skuteczność legionistów mogła każdego doprowadzić do białej gorączki.Wrocławianie tylko to wykorzystywali. Potrzebowali 1,5 minuty na doprowadzenie do remisu 16:16. Po chwili jednak Legia odpowiadała punktami Cowellsa i Johnsona. Jednak na powoli rozkręcający się Śląsk to mogło być za mało. Wrocławianie odpowiedzieli serią siedmiu oczek z rzędu. Jednak trafienia Roberta Johnsona dawały minimalną przewagę Legii po przerwie na żądanie. Jednak wrocławianie wiedzieli jaką siłą dla warszawian jest Robert Johnson (10 pkt do przerwy-najwięcej w zespole)  na nim oraz Cowellsie skupiali swoją obronę. Amerykanin za nie utrzymał nerw na wodzy i skończyło się to dla niego przewinieniem technicznym. Śląsk powoli kontynuował swoją grę i po dwójkowym zagraniu Travisa Trice’a wyszedł na prowadzenie 29:31. Jednak kilkukrotnie zdarzyło się obu drużynom zaliczać serię bez odpowiedzi rywala. W końcówce Legia zdobyła ich pięć bez trafienia gości.

Po zmianie stron na boisku żadnej z drużyn nie można było zarzucić, że jest skuteczna. Pojedyńcze trafienia dopiero  na półmetku kwarty dały Śląskowi na chwilę prowadzenie. Dopiero w kolejnych akcjach wrocławianie częściej przełamywali rywali. Wynik częściej był remisowy. Obie ekipy odpowiadały na trafienia oponentów. A raczej trwał pojedynek punktowy na linii Johnson z Travisem Tricem. Jednak ważnym trafieniem kwartę kończy Raymond Cowells co dawało gospodarzom prowadzenie po trzech kwartach 49:47. Swoje do gry wnosili Łukasz Koszarek i Kodi Justice. Po wznowieniu gry na chwilę Legia miała nadzieję mieć w oparcie w ataku w Abdur-Rahkmanie. Jednak jego szybie cztery oczka odrazu sprawiły, że obrona Śląska wzięła go pod specjalny nadzór. Po trójce D’Mitricka Trice wrocławianie wyszli nawet na prowadzenie 53:56. Na odpowiedź legionistów ich kibice długo nie czekali.W tym momencie obaj bracia Trice byli na boisku co dawało Śląskowi szanse na ważne rzuty. Właśnie dzięki nim Śląsk był grze. Gdy z Johnsonem w obronie zaczął walczyć wyższy Ramljak część piłek trafiała do Abdur-Rahkmana i to gospodarze utrzymywali przewagę. Na nie co ponad minutę do końca spotkania do remisu doprowadził MVP sezonu zasadniczego, by na czterdzieści sekund do końca czwartej kwarty celną trójką dać swojemu zespołowi prowadzenie 63:66. po chwili akcję, która mogła przesądzić o wygranej nie wykorzystał Rmaljak. Szanse na doprowadzenie do dogrywki Legia miała minimum dwukrotnie, ale rzuty Johnsona i Koszarka były nieskuteczne.

 

Dla Śląska 21 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst zdobył Travis Trice. Dla Legii 19 oczek i 7 zbiorek zaliczył Robert Johnson.

 

LEGIA WARSZAWA – ŚLĄSK WROCŁAW  63:66  (16:10, 18:21, 15:16, 14:19)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!