Magdalena Fręch przegrywała w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego, i kiedy w drugim secie wydawało się, że złapała niezły rytm gry to okazało się, że to tylko złudzenie.
Łodzianka dla której był to debiut na igrzyskach nie wytrzymała do końca presji i przegrała z Bułgarką Wiktorią Tomową (WTA. 49). Rywalka przełamała ją do zera w trzecim gemie, a Fręch miała co prawdę szansę na odłamanie w szóstym gemie, ale jej nie wykorzystała. Za takie błędy przyszło jej zapłacić porażką w tym secie 4:6.
Kiedy w drugiej odsłonie wydawało się, że wszystko zaczyna zmierzać w dobrą stronę (dwa wygrane z rzędu gemy przez Polkę) to nagle jej przeciwniczka zaczęła przełamywać na potęgę (trzeci, piąty i siódmy gem). Dzięki temu Bułgarka prowadziła 5:2, i była już bardzo bliska wygrania całego seta. Magdalena Fręch wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności, dwukrotnie odebrała serwis rywalce i doprowadziła do tie-breaka. W nim od samego początku prym wiodła Tomowa, i to ona zwyciężyła 7-4 oraz w całym meczu 2:0.
1/32 finału turnieju olimpijskiego:
Magdalena Fręch – Wiktoria Tomowa 0:2 (4:6, 6:7 [4-7])