fot. Anna Kmiotek

Zaległy mecz 11. kolejki siatkarskiej PlusLigi rozegrał się na katowickim parkiecie. Była to twarda walka, która potrzebowała aż pięciu setów, aby zostać rozstrzygnięta. Ostatecznie cenne dwa punkty zainkasowała Gieksa i przełamała serię porażek. 

Dla obu zespołów zeszły tydzień nie był łaskawy. Trefl przegrał z Asseco Resovią 2:3, natomiast Katowice na swoim terenie musieli przełknąć porażkę 3:0 z VERVĄ Warszawa. Gdańszczanie, jako drużyna zajmująca trzecie miejsce w tabeli, przystąpili do tego meczu w roli faworytów. Pierwszy set rozpoczął się wyrównanie. Po mocnej zagrywce Jakuba Jarosza, goście mieli problemy z przyjęciem i to gospodarze wysunęli się na prowadzenie (7:6). Mariusz Wlazły przebił się przez pojedynczy blok i tym razem to Gdańsk wypracował dwa punkty przewagi (10:8). Katowiczanie zaczęli tracić grunt pod nogami, kiedy goście zyskali trzypunktowe prowadzenie (14:11). Jan Nowakowski dostał dwie niedociągnięte piłki od Jakuba Nowosielskiego i Trefl był coraz bliżej zwycięstwa w pierwszej partii (12:17). Mariusz Wlazły nie zawiódł w ataku i na tablicy widniał już wynik 20:13. Podopieczni Grzegorza Słabego nie potrafili wyprowadzić czystej akcji. Kapitan Gdańska dołożył dwa asy serwisowe i jego zespół zwyciężył w pierwszej odsłonie (25:15).

Katowiczanie nie stracili wiary w wygraną i w drugą partię weszli z wysokiego „C”. Już na początku trafiła im się seria trzech punktów. Faworytom spotkania szybko udało się jednak złapać kontakt punktowy z przeciwnikiem. Marcin Janusz uruchomił Pabro Creera na środku, a ten bez problemu wbił piłkę w boisko na czystej siatce (7:8). Adrian Buchowski zameldował się na lewym skrzydle i dołożył do tego mocną zagrywkę (11:9). Gdańszczanie popełnili dwa błędy autowego ataku i oddali punkty gospodarzom w prezencie (9:14). Podopieczni Słabego zaczęli lepiej grać w defensywie i wyprowadzali skuteczne kontrataki. Creer znów poczęstował przeciwników atakiem nad blokiem i przewaga katowiczan zmalała do trzech punktów (15:18). As serwisowy Moritza Reicherta sprawił, że na tablicy pojawił się remis (18:18). W kluczowym momencie seta to gospodarzom udało się zyskać dwa punkty prowadzenia, jednak w tym meczu żadna przewaga nie była bezpieczna (23:21). GKS odbudował się w drugiej partii i doprowadził do remisu w setach (25:23).

Trzecia odsłona znów zaczęła się wyrównanie z minimalną przewagą GKS-u, który wypracował dwa „oczka” przewagi (5:3). Podopieczni Michała Winiarskiego złapali kontakt punktowy z rywalem dzięki udanej zagrywce Reicherta (8:9). Kamil Kwasowski wykonał techniczną zagrywkę tuż za siatkę i tym samym dał drużynie kolejny, trzynasty punkt (13:8). Jakub Jarosz przedarł się przez podwójny blok i katowiczanie utrzymali wysoką przewagę (16:11). Kolejny atak ze środka gospodarzy zapewnił im 19. punkt i nadzieję, że w tym meczu są w stanie wysunąć się na prowadzenie w setach (19:14). Mimo błędu własnego w ataku, GKS trzymał rękę na pulsie i wydawało się, że nic nie może im zagrozić, przynajmniej w tej partii (22:18). Ostatecznie set zakończył Kewin Sasak popełniając błąd w polu serwisowym (19:25).

Czwarta odsłona zaczęła się w podobny sposób do poprzedniej. Tym razem jest z minimalną korzyścią dla drużyny gości. Po błędzie w ataku z piłki przechodzącej Kwasowskiego, Gdańsk miał już trzy punkty przewagi (7:4). Można było odnieść wrażenie, że katowiczanie opadli z sił, a goście postanowili to wykorzystać. Po ataku z lewego skrzydła podopiecznych Winiarskiego, Trefl mógł cieszyć się pięcioma punktami przewagi (14:9). Niestety w tym secie można zaryzykować stwierdzeniem że zespół z Katowic nie istniał. Warunki dyktował Trefl, który był coraz bliżej doprowadzenia do tie- breaka (17:10). Nowakowski zaserwował poza obszar boiska trafiając w nogi Michała Winiarskiego (12:20). Nie było opcji, że to spotkanie zakończy się w czterech setach. Na dodatek zawodnicy GKS-u przeszli środkową linię boiska i oddali gościom punkt w prezencie (14:23). Gospodarzom udało się jeszcze odrobić 5 punktów i pozytywnie nastawić się na piątego seta (19:25), jednak finalnie ostatnie słowo należało do Lipińskiego, który skutecznie wykonał atak w ósmy metr (25:19).

Już na początku zagrywka Miłosza Zniszczoła zasiała spustoszenie w gdańskich szeregach i gospodarzom w początkowej fazie seta udało się wypracować 4 punkty przewagi (4:0). Goście nie potrzebowali wiele czasu, by doprowadzić do remisu. Im również przytrafiła się czteropunktowa seria (4:4). Jarosz skończył atak ocierając piłkę o blok i to gospodarze zmieniali strony z dwupunktową przewagą (8:6). Wlazły posłał piłkę w pół siatki przy serwisie i podopieczni Słabego mieli już 12. punkt (9:12). „Oczko” na miarę zwycięstwa w tie- breaku jak i całym meczu zdobyli gospodarze z lewego skrzydła i przełamali niechlubną serię czterech porażek z rzędu (15:11).

 

GKS Katowice 3:2 Trefl Gdańsk
(15:25; 25:23; 25:19; 19:25; 15:11)
MVP: Miłosz Zniszczoł

Składy drużyn:

GKS Katowice: Jan Nowakowski, Jakub Nowosielski, Kamil Kwasowski, Adrian Buchowski, Dustin Watten (libero), Miłosz Zniszczoł, Jakub Jarosz oraz Wiktor Musiał, Jan Firlej, Sławomir Stolc

Trefl Gdańsk: Mariusz Wlazły, Bartłomiej Lipiński, Marcin Janusz, Moritz Reichert, Maciej Olenderek (libero), Bartłomiej Mordyl, Pablo Creer oraz Dawid Pruszkowski, Łukasz Kozub, Kewin Sasak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!