Zaległy mecz 11. kolejki siatkarskiej PlusLigi rozegrał się na katowickim parkiecie. Była to twarda walka, która potrzebowała aż pięciu setów, aby zostać rozstrzygnięta. Ostatecznie cenne dwa punkty zainkasowała Gieksa i przełamała serię porażek.
Dla obu zespołów zeszły tydzień nie był łaskawy. Trefl przegrał z Asseco Resovią 2:3, natomiast Katowice na swoim terenie musieli przełknąć porażkę 3:0 z VERVĄ Warszawa. Gdańszczanie, jako drużyna zajmująca trzecie miejsce w tabeli, przystąpili do tego meczu w roli faworytów. Pierwszy set rozpoczął się wyrównanie. Po mocnej zagrywce Jakuba Jarosza, goście mieli problemy z przyjęciem i to gospodarze wysunęli się na prowadzenie (7:6). Mariusz Wlazły przebił się przez pojedynczy blok i tym razem to Gdańsk wypracował dwa punkty przewagi (10:8). Katowiczanie zaczęli tracić grunt pod nogami, kiedy goście zyskali trzypunktowe prowadzenie (14:11). Jan Nowakowski dostał dwie niedociągnięte piłki od Jakuba Nowosielskiego i Trefl był coraz bliżej zwycięstwa w pierwszej partii (12:17). Mariusz Wlazły nie zawiódł w ataku i na tablicy widniał już wynik 20:13. Podopieczni Grzegorza Słabego nie potrafili wyprowadzić czystej akcji. Kapitan Gdańska dołożył dwa asy serwisowe i jego zespół zwyciężył w pierwszej odsłonie (25:15).
Katowiczanie nie stracili wiary w wygraną i w drugą partię weszli z wysokiego „C”. Już na początku trafiła im się seria trzech punktów. Faworytom spotkania szybko udało się jednak złapać kontakt punktowy z przeciwnikiem. Marcin Janusz uruchomił Pabro Creera na środku, a ten bez problemu wbił piłkę w boisko na czystej siatce (7:8). Adrian Buchowski zameldował się na lewym skrzydle i dołożył do tego mocną zagrywkę (11:9). Gdańszczanie popełnili dwa błędy autowego ataku i oddali punkty gospodarzom w prezencie (9:14). Podopieczni Słabego zaczęli lepiej grać w defensywie i wyprowadzali skuteczne kontrataki. Creer znów poczęstował przeciwników atakiem nad blokiem i przewaga katowiczan zmalała do trzech punktów (15:18). As serwisowy Moritza Reicherta sprawił, że na tablicy pojawił się remis (18:18). W kluczowym momencie seta to gospodarzom udało się zyskać dwa punkty prowadzenia, jednak w tym meczu żadna przewaga nie była bezpieczna (23:21). GKS odbudował się w drugiej partii i doprowadził do remisu w setach (25:23).
Trzecia odsłona znów zaczęła się wyrównanie z minimalną przewagą GKS-u, który wypracował dwa „oczka” przewagi (5:3). Podopieczni Michała Winiarskiego złapali kontakt punktowy z rywalem dzięki udanej zagrywce Reicherta (8:9). Kamil Kwasowski wykonał techniczną zagrywkę tuż za siatkę i tym samym dał drużynie kolejny, trzynasty punkt (13:8). Jakub Jarosz przedarł się przez podwójny blok i katowiczanie utrzymali wysoką przewagę (16:11). Kolejny atak ze środka gospodarzy zapewnił im 19. punkt i nadzieję, że w tym meczu są w stanie wysunąć się na prowadzenie w setach (19:14). Mimo błędu własnego w ataku, GKS trzymał rękę na pulsie i wydawało się, że nic nie może im zagrozić, przynajmniej w tej partii (22:18). Ostatecznie set zakończył Kewin Sasak popełniając błąd w polu serwisowym (19:25).
Czwarta odsłona zaczęła się w podobny sposób do poprzedniej. Tym razem jest z minimalną korzyścią dla drużyny gości. Po błędzie w ataku z piłki przechodzącej Kwasowskiego, Gdańsk miał już trzy punkty przewagi (7:4). Można było odnieść wrażenie, że katowiczanie opadli z sił, a goście postanowili to wykorzystać. Po ataku z lewego skrzydła podopiecznych Winiarskiego, Trefl mógł cieszyć się pięcioma punktami przewagi (14:9). Niestety w tym secie można zaryzykować stwierdzeniem że zespół z Katowic nie istniał. Warunki dyktował Trefl, który był coraz bliżej doprowadzenia do tie- breaka (17:10). Nowakowski zaserwował poza obszar boiska trafiając w nogi Michała Winiarskiego (12:20). Nie było opcji, że to spotkanie zakończy się w czterech setach. Na dodatek zawodnicy GKS-u przeszli środkową linię boiska i oddali gościom punkt w prezencie (14:23). Gospodarzom udało się jeszcze odrobić 5 punktów i pozytywnie nastawić się na piątego seta (19:25), jednak finalnie ostatnie słowo należało do Lipińskiego, który skutecznie wykonał atak w ósmy metr (25:19).
Już na początku zagrywka Miłosza Zniszczoła zasiała spustoszenie w gdańskich szeregach i gospodarzom w początkowej fazie seta udało się wypracować 4 punkty przewagi (4:0). Goście nie potrzebowali wiele czasu, by doprowadzić do remisu. Im również przytrafiła się czteropunktowa seria (4:4). Jarosz skończył atak ocierając piłkę o blok i to gospodarze zmieniali strony z dwupunktową przewagą (8:6). Wlazły posłał piłkę w pół siatki przy serwisie i podopieczni Słabego mieli już 12. punkt (9:12). „Oczko” na miarę zwycięstwa w tie- breaku jak i całym meczu zdobyli gospodarze z lewego skrzydła i przełamali niechlubną serię czterech porażek z rzędu (15:11).
GKS Katowice 3:2 Trefl Gdańsk
(15:25; 25:23; 25:19; 19:25; 15:11)
MVP: Miłosz Zniszczoł
Składy drużyn:
GKS Katowice: Jan Nowakowski, Jakub Nowosielski, Kamil Kwasowski, Adrian Buchowski, Dustin Watten (libero), Miłosz Zniszczoł, Jakub Jarosz oraz Wiktor Musiał, Jan Firlej, Sławomir Stolc
Trefl Gdańsk: Mariusz Wlazły, Bartłomiej Lipiński, Marcin Janusz, Moritz Reichert, Maciej Olenderek (libero), Bartłomiej Mordyl, Pablo Creer oraz Dawid Pruszkowski, Łukasz Kozub, Kewin Sasak