Sobotnie pojedynki w PGNiG Superlidze zaznaczyły się wygranymi gości. Mistrz kraju kielecka Łomża Vive miał jednak pół meczu problem w Zabrzu przegrywając do przerwy. Z kolei gdańskie Torus Wybrzeże w pierwszej części  rozjechało w Szczecinie Sandrę SPA Pogoń i w drugiej tylko kontrolowało przebieg meczu.

W Szczecinie zarówno gospodarze jak też goście z Gdańska stanęli przed szansą zdobycia pierwszych punktów w rozgrywkach. Obydwie drużyny wiedziały zatem jaki ciężar gatunkowy ma to spotkanie, a po 5 minutach widać było, że stawka spotkania zupełnie sparaliżowała szczecinian. Co prawda karnego jeszcze trafił Dawid Krysiak otwierając wynik spotkania, a chwilę później wyrównał Mateusz Kosmala.  Drugiego rzutu z linii 7 metrów nie wykorzystał skrzydłowy Pogoni Krysiak, a kolejne 5 minut wstrząsnęły halą przy Twardowskiego. Kolejno ze 100 % okazji mylili się Wojciech Jedziniak, Arek Bosy, Adam Wąsowski i w 10 minucie goście prowadzili już 7 – 1. Czas wzięty przez trenera Rafała Białego podziałał mobilizująco na gospodarzy. Szczecinianie otrząsnęli się i w 21 minucie po bramce Mateusza Zaremby było już 9 – 14. Końcówka pierwszej połowy ponownie należała do przyjezdnych. Brylował w bramce Miłosz Wałach i na skrzydle Mateusz Kosmala i po 30 minutach na tablicy było 12 – 21.

Mimo, tak dużej przewagi w Szczecinie generalnie nikt nie myślał odpuszczać, wiedzieli też o tym gdańszczanie, którzy starali się utrzymać koncentrację przez kolejne 30 minut. Podopieczni Rafała Białego zwarli szyki w obronie, lepiej w bramce prezentował się Luka Arsenić, ale w dalszym ciągu gospodarze nie potrafili sobie poradzić z defensywą gości i skutecznym w bramce Miłoszem Wałachem. Gdańszczan w defensywie miał wesprzeć debiutujący w PGNiG Superlidze Dmytro Doroschuk, ale chwilę po tym jak pojawił się na boisku za brutalny faul na Pawle Krupie wyleciał na czerwoną kartkę. Szczecinianie próbowali odrabiać straty z rzutów karnych nie mylił się Jakub Polok, a z drugiej linii próbowali bramki zdobywać Matija Starcevic i Piotr Rybski. Niestety mimo pogoni gospodarzy to już w ostatnim minutach to była kosmetyka wyniku i ostatecznie Torus Wybrzeże Gdańsk wygrał w Szczecinie 33 – 27.

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Torus Wybrzeże Gdańsk 27-33 (12-21) 

Sandra SPA Pogoń: Arsenić, Wiśniewski – Krysiak 4, Polok 4, Starcevic 3, Gierak 3, Krok 3, Bosy 3, Zaremba 2, Kapela 1, Krupa 1, Jedziniak, Wąsowski

Torus Wybrzeże – Wałach, Chmieliński – Kosmala 9, Comertatto 6, Jachlewski 5, Gądek 4, Pieczonka 2, Mosquera 2, Papaj 2, Janikowski 2, Sulej 1, Strojek, Woźniak, Doroschuk, Wróbel

 

A drugim sobotnim spotkaniu trzeciej serii PGNiG Superligi Górnik Zabrze podejmował Łomżę Vive Kielce. Choć zdecydowanymi faworytami byli zawodnicy gości, to dla Trójkolorowych podstawowym celem było zaprezentowanie się z jak najlepszej strony, zmazując ostatnie gorsze występy.

Gospodarze rozpoczęli mecz od błędu – piłki po podaniu nie złapał Łukasz Gogola i rywale wykończyli okazję kontrą Arkadiusza Moryty. Co jednak chwilę wcześniej Gogoli się nie udało, to naprawił w kolejnej ofensywnej akcji, pokonując Andreasa Wolffa. Już w siódmej minucie zabrzanie wyszli na prowadzenie 5:3, po świetnych akcjach Bartka Bisa i Lubomira IIvanitsy.  Choć kielczanie naciskali, to jednak zabrzanom – głównie dzięki trafieniom Dawida Moslkiego – wciąż udawało się utrzymywać prowadzenie. Odpowiedział Moryto, którego dwa trafienia w okresie gry w osłabieniu dały remis, a prowadzenie zdobył Tournat. Goście wyszli z wyższą obroną, która utrudniała życie rozgrywającym, ale dawała więcej miejsca Bartkowi BIsowi. Ten prędko odnalazł lukę, odebrał bardzo dobre podanie Krzyśka Łyżwy i wywalczył remis 9:9 w szesnastej minucie gry. Tym razem to zabrzanie musieli gonić wynik, acz cały czas utrzymywali kontakt z rywalami. Niespodziewanie swoją okazję do przejęcia piłki i zdobycia bramki do pustej bramki zauważył Dawid Molski, który znów dał zabrzanom prowadzenie 12:11. Co więcej, doskonale spisywał się Jakub Skrzyniarz jakby napędzony dobrą postawą kolegów w polu. Zabrzanie wyszli nawet na prowadzenie 14:11 po trafieniu Sebastiana Kaczora, ale bramki Sićki i Gudjonssona znów doprowadziły do kontaktowego wyniku. Obie drużyny wymieniły się jeszcze ciosami i po 30. minutach tablica zegarowa wskazywała wynik 15:14 dla gospodarzy.

Wynik drugiej połowy rozpoczął Bartek Bis – od bramki i… dwuminutowej kary. Zabrzanie zdołali jednak znów zwiększyć prowadzenie i to do aż trzech bramek, prowadząc 17:14. Kielczanie pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobyli dopiero w 37. minucie po trafieniu ze skrzydła Sigvaldiego Gudjonssona. Zabrzanie jednak dość prędko roztrwonili prowadzenie. W ataku zagrali zbyt niedokładnie, jakby szukając  zupełnie nowych schematów. Te błędy wykorzystywał Dylan Nahi, który błyskawicznie wykończył dwie kontry i dał remis 18:18. To był wystarczający znak dla Marcina Lijewskiego, by zażądać przerwy i móc poinstruować swoich podopiecznych. Kielczanie zdynamizowali w znacznym stopniu obronę, co mocno skomplikowało szyki zabrzanom. Piłka z trudem trafiała do pierwszej linii, a rozgrywający nie mieli miejsca, by napędzić się do dynamicznego rzutu. Dzięki temu na kwadrans przed końcem spotkania Łomża Vive prowadziła 20:18. Co więcej, po karze dla Vujovica i kolejnej za tylko jednego Polaka na parkiecie, kielczanie musieli radzić sobie w piątkę. A mimo tego zabrzanie nie zdołali pokonać bramki strzeżonej przez Mateusza Korneckiego. Goście cały czas rozbudowywali przewagę, prowadząc 24:18 na 10 minut do końca meczu. Tymczasem mijała trzynasta minuta bez bramki Trójkolorowych. Ten impas strzelecki przełamał dopiero w 53. minucie wracający na parkiet po kontuzji Adrian Kondratiuk (19:25). Swoje szanse w końcówce dostali więc młodsi zawodnicy Górnika: Paweł Kazimier w bramce, Szymon Mucha na prawym skrzydle i Igor Bykowski na lewym.  To jednak na wynik już wpłynąć nie mogło, a zabrzanie musieli uznać wyższość rywali, którzy zwyciężyli 30:21. Żal tylko czerwonej kartki dla Bartka Bisa, którą ujrzał w ostatniej sekundzie meczu, tuż po otrzymaniu trzeciej kary dwóch minut. Za to w ostatniej akcji meczu fantastycznie spisał się Kazimier, odbijając rzut karny.

No i ostatnim pozytywem dla gospodarzy jest nagroda MVP meczu, która trafiła… do Jakuba Skrzyniarza, zawodnika Górnika!

Górnik Zabrze – Łomża Vive Kielce 21:30 (15:14)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Molski 6, Bis 4, Mucha, Łyżwa 1, Krawczyk, Gogola 3, Ivanytsia 1, Kondratiuk 2, Kaczor 1, Bykowski, Adamuszek, Rutkowski 2, Przytuła 1. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 10 minut (Bis 3, Ivanytsia, Kaczor)

Czerwona kartka: Bis (z gradacji kar)

Karne: 2/6

Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović 3, Sanchez Migallon, Naranjo, Sićko 4, Tournat 2, Faruk, Karacic, Kulesh 4, Moryto 8, Surgiel, Karalek 3, Gudjonsson 2, Nahi 4. Trener: Talant Dujszebajew

Kary: 10 minut (Vujović, Sićko 2, Tournat, Surgiel)

Karne: 2/4

 

Źródło: PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!