Starcie Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław miało przynieść wiele sportowych emocji. Wszak mierzyły się ze sobą lider i wicelider Ekstraklasy. Jak się jednak okazało, ekipa Śląska nie dojechała na ten mecz i była znacznie gorsza na boisku.
Mocne otwarcie Lecha
Wynik błyskawicznie otworzył Joao Amaral. Kolejorz po zdobyciu bramki nie miał zamiaru zatrzymać się i cały czas naciskał. Śląsk próbował odgryźć się Lechowi, ale stać go było jedynie na kilka niemrawych strzałów, które nie zagroziły Bednarkowi. W 30. minucie wynik na 2:0 podwyższył Jakub Kamiński. Młody zawodnik Lecha przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył celnym strzałem. W ostatnich 15. minutach nieco więcej do powiedzenia mieli przyjezdni. Kolejorz zostawił im trochę przestrzeni, jednak cały czas kontrolował grę i trzymał zagrożenie z dala od bramki.
Dwa szybkie ciosy po przerwie
Śląsk wyszedł na drugą odsłonę z nastawieniem na atakowanie Lecha. Kolejorz szybko zweryfikował te zamiary i sam również nie zamierzał cofać się jedynie do defensywy. W 54. i 56. minucie Lech zadał Śląskowi dwa kolejne ciosy! Najpierw drugie trafienie tego dnia zaliczył Jakub Kamiński, a chwilę potem gola dołożył jeszcze Mikael Ishak. Po tych wydarzeniach było już pewne, że Lech zatrzyma u siebie trzy punkty. Jedynie pytanie na ostatnie 30 minut brzmiało – ile bramek straci jeszcze Śląsk i czy uda mi się zmniejszyć rozmiary porażki? W przedostatnim kwadransie gry, tempo meczu jednak opadło. Podobnie było w końcówce meczu, w której to obaj szkoleniowcy dali szansę rezerwowym, wykorzystując tym samym limit zmian.
Wynik końcowy i składu obu zespołów
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)
Bramki: 2′ Amaral, 30′, 54′ Kamiński, 56′ Ishak
Rezerwowi: Marchwiński, Skóraś, Kvekveskiri, Pereira, Sobiech
Rezerwowi: Janasik, Iskra, Makowski, Bejger, Łyszczarz
