Na przełomie wieków te dwie ekipy spotykały się ze sobą w finale MP. Od lat ich mecze pozostają nazywane „derbami Polski” w koszykówce. Dziś górą był Anwil.
Mimo osłabień (brak Ivana Ramljaka i Jakuba Karolaka) WKS Śląsk na początku spotkania potrafił zdobywać przewagę – nawet czteropunktową – po rzucie Kodiego Justice’a. Później wzrosła ona nawet do ośmiu punktów dzięki zagraniu Cyrila Langevine’a. Anwil odrabiał straty, w czym pomagał Luke Petrasek, ale po chwili świetnie reagował Aleksander Dziewa. Po 10 minutach było 20:13. Trójki Justice’a na początku drugiej kwarty powiększyły tę różnicę do 11 punktów. Anwil miał małe problemy z konstruowaniem ataku, a wrocławianie po trójce Aleksandra Leńczuka prowadzili już 14 punktami. Pojedyncze zagrania Jamesa Bella i Kavella Bigby-Williamsa nie wystarczały do nawiązania rywalizacji. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 44:29.
Od początku trzeciej kwarty zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza zaczął grać lepiej w ataku, a dzięki zagraniu Kyndalla Dykesa zbliżył się już na osiem punktów. Szybko zareagowali na to jednak Kerem Kanter i Strahinja Jovanović, co pozwalało gospodarzom na kontrolowanie wydarzeń na parkiecie. Po 30 minutach było 56:47. W kolejnej części spotkania nastąpił następny zryw Anwilu – po wsadzie Luke’a Petraska były już tylko trzy punkty różnicy. Późniejsze rzuty wolne Dykesa i trójka Mathewsa dawały prowadzenie ekipie z Włocławka! Po kolejnym trafieniu z dystansu Bella goście mieli aż sześć punktów przewagi! Nie do zatrzymania w kluczowych momentach był Mathews i nie wystarczały na to nawet świetne odpowiedzi Łukasza Kolendy. W końcówce trójkę dodał jeszcze Dykes.
WKS ŚLĄSK WROCŁAW -ANWIL WŁOCŁAWEK 74:80 (20:13, 24:16, 12:18, 18:33)
Anwil: Luke Petrasek 17, Jonah Matthews 17, James Bell 15, Kavell Bigby-Williams 11, Kyndall Dykes 8, Kamil Łączyński 8, Sebastian Kowalczyk 2, Maciej Bojanowski 2, Alex Olesiński 0.