Strona główna Piłka ręczna PGNiG Superliga (M): Piątek pod znakiem gościnności. Druga wygrana Pogoni, karne w...

PGNiG Superliga (M): Piątek pod znakiem gościnności. Druga wygrana Pogoni, karne w Gdańsku

282
0
foto: PGNiG Superliga

W 13. serii PGNiG Superligi piątkowe spotkania skojarzyły pary z przybliżonym poziomem umiejętności, co wykorzystały grające na wyjazdach i cieszący się z dużej gościnności drużyny ze Szczecina, Opola, Piotrkowa trybunalskiego oraz Lubina. Tylko ta ostatnia – Zagłębie – straciła punkt w Gdańsku wygrywając z Wybrzeżem po rzutach karnych. Drugie, jakże cenne zwycięstwo w rozgrywkach osiągnęła Pogoń.

W Głogowie doszło do ważnej konfrontacji zespołów z nizin ligowej tabeli między Chrobrym a SPA Sandra Pogoń.

Ten mecz był z pewnością zacięty i wyrównany. Obu zespołom bardzo zależało na zwycięstwie, ale to szczecinianie dopisali trzy punkty na swoje konto. MVP meczu został Luka Arsenic, który znakomicie spisywał się w bramce. Bramkarz Pogoni otrzymał nagrodę od NamedSport.

Gospodarze mocno weszli w mecz. Pierwszą bramkę zdobył Grabowski pięknie rzucając ze skrzydła. Zaraz po nim Przysiek i kolejno Matuszak, co dało głogowianom prowadzenie 3:0. Goście próbowali odrabiać straty, ale dopiero w 10′ minucie udało im się doprowadzić do remisu. Dalsze minuty pierwszej połowy, to wyrównana gra obu zespołów. Pogoń postawiła mocną obronę i zdobywanie bramek nie przychodziło Chrobremu już tak łatwo. Na przerwę zespoły schodziły do szatni przy wyniku 15:16.

Pierwsze minuty drugiej połowy to również wyrównana walka, ale końcówka należała już zdecydowanie do gości, którzy zdobywając nawet trzy-bramkowe prowadzenie, nie zamierzali już go oddać. Chrobry walczył o odrobienie strat, ale można powiedzieć, że w tych ostatnich minutach niewiele głogowianom wychodziło. Mecz zakończył się wynikiem 27:29 i to szczecinianie cieszą się z kolejnych punktów, które dopisali na swoje konto.

Chrobry Głogów – Sandra SPA Pogoń Szczecin 27:29 (15:16)

MVP: Luka Arsenic
Chrobry
: Stachera, Dereviankin, – Grabowski 4, Warmijak, Klinger 2, Przysiek 4, Kosznik 2, Orpik 3, Jamioł 1, Krzysztofik 1, Matuszak 6, Otrezov 1, Styrcz, Paterek 3
Pogoń: Andrysiak, Wiśniewski, Aresnic – Krok 3, Wąsowski, Gierak 6, Krupa 7, Bosy 2, Jedziniak 1, Krysiak 2, Rybski 5, Zaremba, Polok 3

 

Mecze Energa MKS-u Kalisz i Gwardii Opole już w poprzednim sezonie dostarczały kibicom niesamowitych wrażeń. Nie inaczej było tym razem, kiedy oba zespoły zmierzyły się na zakończenie pierwszej rundy PGNiG Superligi. Lepsza tym razem okazała się Gwardia, ale emocji do ostatnich minut nie zabrakło.

W ubiegłym sezonie oba zespoły przez cały sezon walczyły o 5 miejsce w PGNiG Superlidze, czego kulminacją był rozegrany 5 czerwca 2021 r. mecz w Opolu. Do spotkania na zakończenie pierwszej rundy przystępowały kolejno jako 6 i 7 zespół w tabeli.

Wynik spotkania skutecznie wykonanym rzutem karnym otworzył Michał Drej. W kolejnych akcjach trafiali Kawka i Mauer na co po szybkim wznowieniu odpowiedział Mateusz Kus i właśnie tak wyglądały pierwsze minuty meczu. Dużo walki bramka za bramkę i sporo sił pozostawionych po obu stronach parkietu. W 16. minucie po bramce Miłosza Bekisza kaliszanie wyszli na prowadzenie 9-8, co zmusiło trenera Rafała Kuptela do wzięcia czasu. Chwila przerwy i cenne uwagi podziałały na gości świetnie, bo od tego momentu do końca pierwszej połowy opolanie trafili do siatki rywali 5 razy bez odpowiedzi gospodarzy, co pozwoliło schodzić na przerwę z przewagą 4 bramek.

Z kolei na zespół Energa MKS-u Kalisz motywująco podziałała przerwa pomiędzy połowami. Pierwszą bramkę w drugiej części rzucił jeszcze kapitan Gwardii Mateusz Jankowski, ale później inicjatywę przejęli kaliszanie. Po bramkach Tomczaka, Szpery i Adamskiego zbliżyli się do rywali, ale ich pogoń zastopowały kary. Najpierw na dwie minuty wykluczony został Adamski, a chwilę później Tomczak, co pozwoliło nieco otrząsnąć się Gwardii. Po kolejnym skutecznym karnym Dreja w 44. minucie Energa MKS zbliżył się na jedną bramkę i od tego momentu wróciliśmy do gry bramka za bramkę. W ostatnich pięciu minutach kaliszanie mieli kilka okazji, żeby doprowadzić do remisu, ale świetnie w bramce gości spisywał się Adam Malcher (MVP spotkania), aż w końcu Gwardia wykorzystała okazję, żeby wypracować minimalną przewagę. Gospodarze ciągli nie poddawali się w walce o zwycięstwo, ale nieudana akcja w 59. minucie przypieczętowała wygraną Gwardii.

Energa MKS Kalisz – KPR Gwardia Opole 23:26 (9:13)

MVP: Adam Malcher

Energa MKS Kalisz: Łukasz Zakreta, Mikołaj Krekora – Kacper Adamski 5, Marek Szpera 5, Michał Drej 4, Stanisław Makowiejew 4, Robert Kamyszek 2, Bartłomiej Tomczak 1, Mateusz Kus 1, Miłosz Bekisz 1, Kamil Pedryc, Piotr Krępa

KPR Gwardia Opole: Adam Malcher, Jakub Ałaj – Mateusz Jankowski 9, Patryk Mauer 6, Witkor Kawka 3, Jan Klimków 2, Maciej Zarzycki 2, Paweł Kowalski 2, Mateusz Morawski 1, Michał Milewski 1, Maciej Fabianowicz

 

W Kwidzynie legitymujący się serią MMTS podejmował Piotrkowianina. Kwidzynianie fatalnie rozpoczęli to spotkanie. Co prawda z dobrej strony pokazał się Krzysztof Szczecina, który obronił rzut karny i dobitkę, ale w ataku gospodarze nie mogli znaleźć drogi do bramki. Stąd gole w pierwszych minutach strzelali wyłącznie goście. Po trafieniach Piotra Swata i Adama Pacześnego było już 0:3. Pierwszy gol dla gospodarzy padł dopiero w 6 minucie za sprawą Jędrzeja Zieniewicza. Minutę później trafił także Ryszard Landzwojczak, ale chwilę później powędrował na ławkę kar. Osłabienie MMTS skwapliwie wykorzystali gracze z Piotrkowa Trybunalskiego, w efekcie czego po 10 minutach MMTS przegrywał na własnym terenie już 2:6.

Podopieczni trenera Zbigniewa Markuszewskiego zdołali jednak poprawić swoją grę, a po trafieniach Jędrzeja Zieniewicza, Ryszarda Landzwojczaka i Nikodema Kutyły (karny) zbliżyli się do rywali na jedno trafienie. Na więcej nie pozwolili jednak goście, którzy szybko powiększyli swoją przewagę do 3 trafień – 6:9. Mimo starań kwidzynian, wśród których brylował Arkadiusz Ossowski, trzybramkowa przewaga Piotrkowianina utrzymała się do 28 minuty i wyniku 10:13. W końcówce lepiej radzili sobie jednak kwidzynianie, którzy po dobrej interwencji Krzysztofa Szczeciny i bramkach Patryka Grzenkowicza i Michała Pereta zmniejszyli istniejące straty do 1 bramki – 12:13.

Po przerwie kwidzynianie poszli za ciosem i nie tylko odrobili straty, ale w 33 minucie, po trafieniu Wiktora Jankowskiego wyszli na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu – 15:14. Pięć minut później gole Wiktora Jankowskiego i Roberta Orzechowskiego wyprowadziły czerwono-czarnych na dwubramkowe prowadzenie – 18:16. Za każdym razem podopieczni trenera Bartosza Jureckiego doprowadzali jednak do wyrównania. Gdy w 50. minucie, po bramkach Adama Babicza i Piotra Swata, goście po raz kolejny odrobili dwubramkową stratę, gra się wyrównała – 21:21. Przez kolejne 5 minut trwała zacięta walka, a wynik oscylował wokół remisu. W 57 minucie po udanej interwencji Bartosza Dudka i bramce Michała Pereta kwidzynianom po raz kolejny udało się odskoczyć rywalom na dwa trafienia – 27:25. Wydawało się więc, że gospodarze zmierzają po 5 ligowe zwycięstwo z rzędu. Niestety kolejne błędy w rozegraniu sprawiły, że goście odrobili straty po golach Piotra Swata i Tomasza Wawrzyniaka. Co więcej w ostatniej minucie meczu Piotrkowianin natomiast wyszedł na prowadzenie po bramce Piotra Jędraszczyka. Kwidzynianom na doprowadzenie do remisu zostało 6 sekund. Piłka trafiła do Jakuba Szyszko, jednak Kacper Ligarzewski nie dał się zaskoczyć Graczowi Listopada i to goście mogli cieszyć się ze zdobycia kompletu punktów w tym spotkaniu.

MMTS Kwidzyn – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 27:28 (12:13)

MMTS: Szczecina, Dudek – Kornecki, Grzenkowicz 3, Orzechowski 3, Ekstowicz, Krieger, Peret 3, Zieniewicz 2, Kutyła 7, Ossowski 4, Nastaj, Szyszko 1, Landzwojczak 2, Jankowski 2.

Piotrkowianin: Chmurski, Ligarzewski, Kot – Wawrzyniak 3, Jędraszczyk 1, Doniecki 2, Stolarski 3, Babicz 3, Szopa 3, Swat 6, Surosz 1, Mosiołek 1, Mastalerz 2, Pacześny 3.

Kończąca się pierwsza runda rozgrywek PGNiG Superligi dla obu zespołów była niezwykle ważna. Gracze Torus Wybrzeża chcieli podtrzymać dobrą dyspozycję z ostatnich „punktowych” meczów, natomiast zespół „Miedziowych” mierzył się od dłuższego czasu z uporczywym kryzysem, który wydłużał się już do 6 pojedynków bez wygranej. W Gdańsku szczypiorniści Zagłębia musieli sobie radzić również z wieloma absencjami, m.in. Kuby Morynia, Mikołaja Kupca czy Marka Marciniaka, który doskonale zna trójmiejskie parkiety. Po stronie gospodarzy nadal nie w pełni dyspozycji był Brazylijczyk Leonardo Marcelo Comerlatto oraz Kuba Powarzyński.

Od celnego trafienia już w pierwszej akcji rozpoczęli goście, a dokładnie Mateusz Drozdalski. Gdańszczanie grali z lekką nerwowością, ale gdy zrobiło się w składzie lubinian nieco luźniej (2 min. Pietruszko), Mateusz Kosmala stanął przed okazją z 7. metra. Tę szansę jeszcze udaremnił  Schodowski, ale już w kolejnej próbie skrzydłowy Wybrzeża nie dał golkiperowi Zagłębie szans (1:1, 5’). W 6’ było już 2:1 dla gospodarzy, a kontrę na bramkę zamienił Jachlewski. Kilkanaście sekund później jego wyczyn powtórzył Kelian Janikowski i już na samym początku rywalizacji czerwono-biało-niebiescy objęli dwubramkowe prowadzenie. To zmotywowało ekipę przyjezdnych na tyle, że już w 8’ było 3:3, a Artura Chmielińskiego zaskoczyli Gębala i Chychykalo. Rozpędzona ekipa „Miedziowych” odzyskała minimalną przewagę po rzucie Marcela Sroczyka, ale po drugiej stronie boiska przycelował Piotr Papaj i mecz wrócił do równowagi. Przy stanie 5 do 6 dla Zagłębia o czas zawnioskował Mariusz Jurkiewicz. Po wznowieniu ofensywa gdańskiego zespołu nadal lekko szwankowała, choć sytuacje do podreperowania wyniku były. Dopiero Kosmala w 16’ przerwał indolencję i trafił na 6:7. Spotkanie było niezwykle wyrównane, jednak goście mieli w swoich szeregach niezwykle zmotywowanego Marcina Schodowskiego, któremu tego wieczora pomagała nawet słupki. Na 10 minut przed końcem pierwszej części Jarosław Hipner przerwał grę na 60 sekund. Zagłębie nadal komfortowo czuło na parkiecie w Gdańsku, czego potwierdzeniem były kolejne skuteczne akcje w wykonaniu przede wszystkim Drozdalskiego (8:12), który między 23 a 26 minutą trzykrotnie naprężył sieć w gdańskiej bramce. Niestety podopieczni trenera Jurkiewicza robili to nieco rzadziej i to owocowało utrzymaniem status quo jeśli chodzi o rezultat na tablicy wyników. Do szatni lubinianie zabrali 4 bramki zaliczki i prowadzili z Torus Wybrzeżem 14 do 10.

W drugiej minucie drugiej połowy kibiców z miejsc poderwał indywidualną akcją Mateusz Wróbel. Momentalnie w odpowiedzi Drozdalski dorzucił gola dla rywali, czym tylko podrażnił lewego rozgrywającego z Gdańska. Niestety nie wychodziły w tym meczu gospodarzom przewagi, z czego skrzętnie korzystali przeciwnicy. Dzięki temu przewaga utrzymywała się do 40 minuty. Chwilę wcześniej swojego debiutanckiego gola dla Torus Wybrzeża rzucił Dmytro Doroshchuk (15:18). Piłkarze ręczni gospodarzy walczyli przede wszystkim z nieskutecznością pod bramką Zagłębie. Mocno we znaki wdawał im się tego dnia Marcin Schodowski. Do końca starcia pozostawał kwadrans: Zagłębie robiło swoje, a Wybrzeże goniło wynik (17:19). Po czasie dla „Miedziowych” lekko stracili swoją pewność goście, a dodatkowo dwóch zawodników za wykluczenia. W osłabieniu lubinianie grali przeszło 5 minut, a to spowodowało zmniejszenie strat przez gospodarzy do jednej bramki (19:20). Wyrównanie dał swojej drużynie Mateusz Jachlewski i wciąż pozostawało do końca 11 minut. Żadna ze stron nie odpuszczała, a na pewno nie miał tego w zwyczaju Schodowski (44% w 52’). Dwa gole z rzędu Lubina ponownie dały im lekką zaliczkę na 6’ przed ostatnim gwizdkiem (20:22). Kontaktowego gola ponownie dał Jachlewski i wciąż żywa była w hali AWFiS-u nadzieja na odwrócenie wyniku. Ostatnie sekundy uciekały, więc obrona Torus Wybrzeża (bez Leśniaka) wyszła bardzo wysoko pod rywali. Gracze Zagłębia równo z końcową syreną stracili 24 gola i 3 punkty, bo z pozycji obrotowego wyrównującego gola dał Piotr Papaj. O zwycięstwie miały zatem przesądził rzuty karne. W tej lepsi okazali się „Miedziowi” i zgarnęli ostatecznie 2 punkty.

Torus Wybrzeże Gdańsk – MKS Zagłębie Lubin 24:24 (10:14) k. 4:5

Torus Wybrzeże Gdańsk: Wałach, Chmieliński – Stojek, Mosquera Mayo, Pieczonka, Gądek 1, Leśniak 1, Doroshchuk 1, Jachlewski 5, Sulej 1, Kosmala 5, Papaj 3, Wróbel 4, Tomczak 2, Janikowski 1, Woźniak.

Zagłębie Lubin: Schodowski, Byczek, Bartosik – Stankiewicz 2, Gębala 2, Sroczyk 2, Pietruszko 1, Hajnos 1, Bogacz, Drozdalski 7, Adamski 1, Iskra 1, Bekisz 4, Chychykalo 3.

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!