JOSH SHARMA, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

Trefl Sopot, po ciężkiej walce z koronawirusem, wrócił do rozgrywek. Jeszcze nie ligowych, lecz do FIBA Europe Cup. Tym razem sopocianie wybrali się do Lizbony, by rozegrać spotkanie z zespołem Sporting CP. Pierwsze starcie tych drużyn na sopockim terenie padło łupem Portugalczyków. Tym razem także zwycięstwo na koncie zapisali gospodarze. 

1 połowa

Już pierwsza akcja była szarpana ze strony obu drużyn. W drugiej minucie punkty zdobył Darrin Dorsey (2:0). Celną trójką popisał się Micah Downs i to gospodarze wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie (10:7). Nie trwało ono jednak długo, ponieważ tym samym odpłacił się Josh Sharma (10:10). Obydwa zespoły wyprowadzały wiele niecelnych rzutów. Yannick Franke stanął przed szansą zdobycia kolejnych punktów zza łuku, jednak rzut był niedokładny. Walka była wyrównana i w rezultacie przewaga wędrowała ze strony na stronę. Po pierwszej kwarcie z parkietu zwycięsko schodziła drużyna Trefla (21:17). Zdecydowanie druga kwarta rozpoczęła się lepiej dla gospodarzy, którzy zmniejszyli straty do sopocian do dwóch „oczek” (22:24). Paweł Leończyk stracił piłkę, w wyniku czego Joshua Patton przekozłował pół boiska i zakończył akcję efektownym wsadem (27:26). W połowie drugiej kwarty podopieczni Marcina Stefańskiego zaczęli gubić się w ofensywie i wykonywać nerwowe rzuty z niewygodnych pozycji. Downs stanął na linii rzutów wolnych i dał zespołowi kolejne dwa „oczka” (32:28). Trefl doprowadził do kontaktu punktowego po celnych osobistych Franke (34:35). Bez wątpienia ta kwarta należała do gospodarzy, którzy zeszli na przerwę z jednopunktową przewagą.

2 połowa

Przede wszystkim warto wspomnieć, że drużyna Trefla nie grała sama- wspierała ją grupa najwierniejszych fanów, którzy dotarli z dopingiem aż do Lizbony. Zespół Sportingu także mylił się w ataku, dzięki czemu sopocianie mieli szansę na kontry. Trzecia kwarta także nie była w stanie wyłonić faworyta, ponieważ żadna z drużyn nie mogła wypracować większej przewagi. Michał Kolenda zapisał na koncie celną trójkę, która dała Treflowi wynik 44:42. Franke wykorzystał dwa rzuty osobiste i wynik dla sopocian wyglądał już lepiej (51:45). W ostatnich sekundach 3Q Paweł Leończyk faulował jeszcze Daniela Relvao, któremu udało się zmniejszyć straty do trzech „oczek” (48:51). Z parkietu jednak zwycięsko schodził zespół trenera Stefańskiego (52:48). Sopocianie szybko stracili przewagę, a początek czwartej kwarty należał do Sportingu (55:52). Marcin Stefański był zmuszony wziąć czas dla zespołu, kiedy w połowie kwarty gospodarze zyskali przewagę 59:54. Z pewnością Portugalczycy wykazywali się większą koncentracją. W przeciwieństwie do sopocian zyskali nowe siły, które przekładali na punkty. Trefl miał dwie szanse na zmniejszenie strat, jednak rzut za trzy spudłował zarówno Kolenda jak i Brandon Young (56:66). Niewątpliwie 4Q nie układała się po myśli polskiego zespołu. Gospodarze zdecydowanie zwiększyli skuteczność i ostatecznie zapewnili sobie wygraną wynikiem 76:63.

Sporting CP- Trefl Sopot 76:63
(17:21; 18:13; 13:18; 28:11)

Sporting CP: Williams 22, Relvao 11, Omlid 11, Patton 11, Downs 9, Fernandes 7, Cardoso 5, Da Costa Ventura 0, Fontana 0, Monteiro 0, Smith 0

Trefl Sopot: Sharma 16, Kolenda 13, Franke 9, Young 7, Davis 6, Gruszecki 5, Leończyk 5, Dorsey 2, Moten 0, Ziółkowski 0

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!