Dziś w Stargardzie Legia zrobiła kolejny ważny krok do zapewnienia sobie fazy play off. Stołeczny zespół może jeszcze nawet bić się o piątą lokatę.
Pierwsze akcje spotkania należały do legionistów. Skuteczne akcje Wyki, Kulki i Johnsona dawały stołecznej drużynie prowadzenie 7:1 i 10:3. Jednak Spójnia nie oddawała pola. Potrafili dojść rywali na dwa punkty. Jednak warszawianie potrafili zawrzeć szeregi i jeszcze w pierwszej kwarcie potrafili prowadzić dziesięcioma (14:24) oczkami. Po wznowieniu gry przewaga kilku punktowa utrzymywała się po stronie przyjezdnych. Koszykarze Spójni grający u siebie mogli narzekać na swoją skuteczność zwłaszcza Admon Gilder. Legioniści utrzymywali przewagę, a w ich zespole nieźle pod koszami swoje szanse starał się wykorzystać Adam Kemp zdbywca 9 oczek i 3 zbiórek w pierwszej połowie.
Po zmianie stron dalej skuteczność nie była mocną stroną gospodarzy. Owszem pojedyńcze trafienia Gildera sprawiały, że PGE Spójnia przegrywała 40:48. Jednak to co stargardzianie odrabiali Legia szybko odrabiała z nawiązką. Po serii 6:0 dla Legii, warszawianie prowadzili 42:58. W stołecznym zespole zdobywanie zdobywanie rozkładało się na wszystkich zawodników. W czwartej kwarcie gospodarze gonili przez chwilę Legię. Skuteczni byli Glider z Grayem.Gdy w ciągu kilkunastu sekund Spójnia zaliczyła serię 5:0 traciła do rywali jadenaście oczek na niespełna cztery minuty do końca spotkania. W końcówce spokojniej zagrali goście i bez problemów dowieźli wygraną do końca.
Dla PGE Spójni najlepiej punktowali Glider 21 oczek oraz Gray i Steele po 10. Dla legionistów 15 zdobył Cowels, 14 pkt (i 9 zbiórek) dodał Kulka oraz 11 Skifić.
PGE SPÓJNIA STARGARD – LEGIA WARSZAWA 63:77 (16:24, 17:19, 10:17, 20:17)