W sobotnich spotkaniach inauguracyjnej serii PGNiG Superligi najciekawiej było w Ostrowie Wielkopolskim i Gdańsku. Oba spotkania zakończyły się jednobramkową różnicą na korzyść gospodarzy. Beniaminek Ostrovia w ostatnich sekundach zapewnił sobie wygraną z Pogonią Szczecin, a małą niespodziankę zanotowano w pomorskich derbach, w których Torus Wybrzeże pokonał MMTS Kwidzyń.

Komplet publiczności na trybunach w Ostrowie Wielkopolskim i duże oczekiwania nie sparaliżowały gospodarzy, którzy lepiej otworzyli spotkanie. W jedenastej minucie było już 7:3 dla Arged KPR Ostrovia. Bramki dla gospodarzy rzucali Marek Szpera, Bartłomiej Tomczak i Ksawery Gajek. Szybko musiał interweniować trener Pogoni Szczecin – Wojciech Jedziniak. Po przerwie na żądanie jego zespół wrócił do gry i zbliżył się na dwie bramki różnicy. Gospodarze szukali się na boisku, przez dłuższy fragment nie potrafiąc rzucić bramki. – Dobrze rozpoczęliśmy, ale wiadomo – Szczecin to nie jest głupi zespół. Doskonale przeczytał to co gramy w ataku po czasie trenera. Przycisnęli nas i gra była bramka za bramkę do końca pierwszej połowy – powiedział rozgrywający KPR Ostrovia – Marek Szpera.

Na drugą połowę beniaminek z Ostrowa Wielkopolskiego nie wyszedł z szatni. Przynajmniej tak można opisać to, co wydarzyło się po przerwie. Świetnie dysponowany tego dnia Jakub Polok (MVP spotkania wybrany w aplikacji PGNiG Superligi) rzucał kolejne bramki. Wtórowali mu skrzydłowi oraz Paweł Krupa. Ostrowianie przez blisko 20 minut rzucili tylko dwie bramki. Pogoń wyszła na czterobramkowe prowadzenie. – Wkradła się nerwowość w jeden i drugi zespół. Jesteśmy blisko siebie, jeśli chodzi o poziom sportowy. Dlatego tak ten mecz wyglądał. Przy prowadzeniu czterema bramkami mieliśmy szansę powiększyć przewagę do pięciu, nawet sześciu bramek, ale znów graliśmy nerwowo i chaotycznie. Nie wykorzystaliśmy swoich szans – tłumaczył grę swojej drużyny Wojciech Jedziniak, trener Pogoni.

Ostatnie dziesięć minut to już lepsza gra gospodarzy, którzy rzucili się do odrabiania strat. Udało się – Arged KPR Ostrovia doprowadziła do remisu. W końcówce jednak do szczecinianie mieli dwie okazję do wygrania tego meczu. Kluczowa okazała się ostatnia akcja, w której piłkę zgubił Paweł Krupa. Trener Maciej Nowakowski poprosił o czas na 4 sekundy przed końcem meczu. – Zaczynamy z tego samego miejsca. Mamy cztery sekundy, gramy bez bramkarzy i na dwa koła – krzyknął do swoich zawodników. Później już sprawy w swoje ręce wziął Marek Szpera, który odegrał do Krzysztofa Misiejuka, który pokonał bramkarza gości. Ostrovia wygrała 27:26. – Poszliśmy va banque. Zdjęliśmy bramkarza, zagraliśmy siedmiu na sześciu. Ja się dobrze czuję w takich akcjach, trener to wiedział, dlatego wziąłem to na siebie. Krzysiek Misiejuk ma przewagę fizyczną nad wszystkimi skrzydłowymi w lidze. Były dwa rozwiązania – dochodzą do mnie odgrywam, jestem wolny – rzucam. Oddałem do Krzyśka, ten idealnie się zmieścił w czasie i wygraliśmy – komentował mecz Szpera.

Arged KPR Ostrovia: Krekora, Balcerek – Wadowski 4, Adamski 4/2, Klopsteg 3, Tomczak 3, Misiejuk 3, Marciniak 3/3, Gajek 2, Szpera 2, Urbaniak 1, M. Wojciechowski, M. Przybylski, Szych
Karne: 5/5
Kary: 4 min. (Adamski, Gajek)

Sandra Spa Pogoń: Arsenić, Jagodziński, Wiunyk – Polok 8, Krysiak 4, Krupa 4, Kapela 3, Wrzesiński 2, Krok 2/2, Zalewski 2, Mitruczuk 1, Nowak, Czerkaszczenko, Wiśniewski, Markowski
Karne: 2/2
Kary: 10 min. (Krupa, Zalewski – 4 min., Wrzesiński – 2 min.)

Na to spotkanie kibice na Pomorzu ostrzyli sobie zęby po tym, jak został opublikowany terminarz. Już na ligową inaugurację, TORUS Wybrzeże Gdańsk mierzył się z lokalnym rywalem, MMTS-em Kwidzyn. Obie drużyny od początku skupiły się na obronie, co bardzo dobrze wychodziło gdańszczanom, którzy jeszcze w 8. minucie prowadzili 2:0.

Kwidzynianie nie wybrali się jednak nad polskie morze na wycieczkę tylko walczyli zawzięcie o ligowe punkty. W 12. minucie wyszli na pierwsze i ostatnie w pierwszej połowie prowadzenie. Później to TORUS Wybrzeże ku uciesze licznie zgromadzonych kibiców miało minimalną przewagę, która jednak cały czas oscylowała najwyżej w granicach 1-2 bramek. Jeszcze na nieco ponad minutę przed końcem pierwszej połowy był remis 11:11, dwie bramki z rzędu rzucili jednak gdańszczanie. Najpierw Mateusz Jachlewski, a w ostatnich sekundach tej części spotkania Jakub Będzikowski zdobyli bramki na wagę prowadzenia 13:11.

Od początku drugiej połowy spotkania TORUS Wybrzeże wyszło na trzybramkowe prowadzenie, jednak w MMTS-ie Kwidzyn skuteczny był przede wszystkim Michał Potoczny, a dużo problemów gdańszczanom sprawił Alan Guziewicz. W 49. minucie, gdy do kwidzyńskiej bramki trafił Veljko Davidović było 22:19 dla gdańszczan.

Od tego czasu gospodarze nie potrafili jednak znaleźć przez długi czas drogi do bramki Bartosza Dudka. Goście natomiast dzięki konsekwentnej grze wyrównali wynik spotkania! Na 95 sekund przed końcem, bramkę na 23:22 z rzutu karnego rzucił Mateusz Jachlewski. Do końca obrona zespołu z Gdańska nie pozwoliła rywalowi wyrównać i trzy punkty zostały nad morzem.

TORUS Wybrzeże Gdańsk – MMTS Kwidzyn 23:22 (13:11)

TORUS Wybrzeże: Poźniak, Wałach – Jachlewski 8, Będzikowski 4, Kosmala 3, Tomczak 2, Papina 2, Davidović 2, Pieczonka 1, Zmavc 1, Milicević, Stępień, Powarzyński.
Karne: 5/5.
Kary: 10 min. (Zmavc, Pieczonka, Powarzyński, Stępień, Milicević – po 2 min.).

MMTS: Dudek, Zakreta – Potoczny 7, Guziewicz 4, Majewski 2, Kornecki 2, Landzwojczak 2, Ekstowicz 1, Peret 1, Jankowski 1, Grzenkowicz 1, Kutyła 1, Kamyszek, Nastaj, Szyszko.
Karne: 0/1.
Kary: 8 min. (Landzwojczak 6 min. – cz.k. Ekstowicz 2 min.).

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!