Nieskuteczna Legia zwłaszcza w rzutach dystansowych nie wiele mogła zdziałać przeciwko wcale nie lepiej grającemu Kingowi. Kandydat do medali w postaci stołecznej ekipy notuje trzecią porażkę w piątym meczu EBL.

 

Spotkanie zaczął skutecznie Janis Berzins. Skrzydłowy legionistów szybko trafił trójkę. Później King walczył o skuteczny wynik. Jednak na każdy kosz którejś z drużyn rywale odpowiadali. Sporo akcji w ataku warszawianie kierowali do Grosella. Amerykanin z polskim paszportem owszem aktywny pod koszem, ale z wolnych miał sporo do poprawy. Żadnej z ekip nie udało się odskoczyć nie więcej na dwa oczka. W Kingu widoczny był Zac Cuthberson wspierany przez Tonego Meiera. W ekipie Legii nieźle poczynał sobie wspominany Berzins oraz Ray Mccallum. W drugiej odsłonie, Legia próbowała odskakiwać, ale największą przewagę jaką miała to cztery (23:27) punkty. Szybko jednak szczecinianie doszli warszawian. Dzięki pięciu oczkom z rzędu gospodarze nawet prowadzili, ale w końcówce trafienia Grosella i Berzinsa (równo z syreną) powodowało, że po połowie był remis 35:35.

Trzecia kwarta zaczęła się od dwóch trójek Tony Meier. Jednak legioniści nie dali Kingowi więcej odskoczyć niż na sześć oczek. Warszawianie odpowiadali serią 9:1 dzięki skutecznemu w tej części gry Marblowi. Gdy Legia wyszła na ponowne prowadzenie 42:44 uaktywnił się Andy Mazurczak. Reprezentant Polski szybko trafił dwa razy zza łuku dzięki czemu wynik oscylował w okolicach remisu. Po zejściu Davyna Marble’a, ktłóry był motorem napędowym Legii w ataku King odskakiwał ponownie na sześć oczek po trafieniu Meiera. Stołecznemu zespołowi brakowało punktów z wolnych, a zwłaszcza z rzutów zza łuku. W tych ostatnich Legia przez trzy kwarty trafiła tylko 4 na 18 prób, a King 6 z 12. Efektem był, że to warszawianie musieli odrabiać czteropunktową stratę po trzech kwartach. W ostatniej kwarcie kolejne punkty dorzucał Groselle, ale jak się potem okazało warszawianie długo stracili skuteczność. Na następne punkty warszawianie czekali kolejne ponad cztery minuty, a King powoli szukał swojej skuteczności. Po trójce Mazurczaka w połowie kwarty było 61:54 dla gospodarzy. W Legii zawodziła dalej skuteczność zza łuku, a dodatkowo na trzy minuty do końca czwartej kwarty za pięć fauli musiał usiąść aktywny w stołecznym zespole Berzins. W tym samym czasie przewaga wynosiła sześć punktów. Tej różnicy przyjezdni nie mogli przełamać. W samej końcówce Legia próbowała, ale brak skuteczności wyszedł warszawskiej ekipie w całej drugiej połowie.

Najskuteczniejsi dziś byli Tony Meier dla Kinga z osiemnastoma punktami, a w Legii Janis Berzins z szesnastoma. Warto zauważyć, że pierwszą podwójną zdobycz w tym sezonie zanotował Groselle w postaci 13 puntów i 11 zbiórek.

KING SZCZECIN 69:65   (19:21, 16:14, 19:15, 15:16)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!