foto: plusliga.pl

Świetny ponad dwuipółgodzinny pojedynek na zakończenie 14. kolejki PlusLigi padł łupem Assco Resovii, która po tie-breaku wykazała wyższość nad Treflem. Ten mecz był jubileuszowym, pięćsetnym występem na najwyższym szczeblu Mariusza Wlazłego.

W ostatnim deserowym akcie 14. serii licznie przybyli do Hali Ergo Arena w Gdańsku kibice mogli się delektować potyczką czołowych ekip PlusLigi.

Pierwsza partia kształtowała się na korzyść Trefla, dzięki znakomitej ofensywie Bartłomieja Bołądzia oraz kapitalnej gry w bloku miejscowych. Po zaporze zatrzymującej Macieja Muzaja gdańszczanie uciekli na 4 punkty (10:6). Na główny argument gospodarzy, rzeszowianie odpowiadali tym samym. Dzięki punktom blokiem dorównali stan (12:12), lecz z ich koncentracją nie było najlepiej i za chwilę znów zaczęli tracić dystans. Po asie Urbanowicza i bloku na DeFalco Gdańskie Lwy odzyskały czteropunktową przewagę (17:13) i był to przełomowy moment seta, który bez większego trudu do końca dograli miejscowi. Na samym finiszu nie zabrakło efektownych akcji – Bucki został zatrzymany blokiem, zaś as Sawickiego zakończył odsłonę (25:20).

Walka wręcz rozgorzała w drugiej partii. Długo żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na większą zaliczkę, choć po uderzeniu po skosie Bołądzia (12:10) oraz pudle Muzaja (14:12) zrywami próbowali gdańszczanie. Do stanu 17:17 nic rozstrzygającego się nie wydarzyło, co zmobilizowało gości, u których sygnał do natarcia dwoma atakami dał DeFalco (17:19). W decydujących fragmentach seta wiele udanych akcji obronnych zanotował Drzyzga, a w kontrze dobrze odnajdywał się Kochanowski, a tuż po nim Muzaj i DeFalco, a zespół z Rzeszowa uzyskał 4 punkty przewagi (19:23). Emocje w tym secie jeszcze były, gdyż seta rzeszowianom nie chciał się wygrać sam a Rossard przegrał dwie piłki z rzędu (23:24). Na wysokości stanął w porę Muzaj, przebijając się przez blok (23:25).

Trzeci set podobny był do pierwszego, a na tablicy rezultatów na koniec pierwszej fazy po ataku Martineza pojawił się nawet identyczny rezultat dla Trefla (10:6). Dodatkowym atutem gospodarzy było wprowadzenie Mariusza Wlazłego, który tonował nieraz szaleńcze zapędy swoich kolegów, co tylko dawało pozytywne efekty. Bombowy atak Bołądzia oraz blok na DeFalco dały niezły kapitał Treflowi przed następnymi akcjami (16:12). Asseco Resovia nie zraziła się tym stanem rzeczy, mozolnie odrabiając straty. Kontra Amerykanina DeFalco oraz dobry podwójny blok dały wyrównanie bilansu (20:20). Przyjezdni jednak nieco pokpili sprawę. Po autowym serwisie Buckiego, kolejnej akcji rzeszowianie nie skończyli, a kontratak Martineza znalazł się w boisku (23:21). Seta bronili rzeszowianom DeFalco i Muzaj (24:23), ale nie wytrzymał na linii serwisowej Kochanowski, uderzając w siatkę (25:23).

Początkiem kolejnej partii gdańszczanie zaskoczyli Bieszczadzkie Wilki trzema punktami, a publiczność w Ergo Arenie już uwierzyła, że ten mecz może zakończyć się pełnym sukcesem ich pupili. Później już tak różowo nie było, Asseco Resovia dorównała, a od stanu 7:7 przejęła inicjatywę. As Drzyzgi, znakomite zbicia DeFalco oraz Muzaja po skosie wyprowadziły Rzeszów na czteropunktowy zapas (7:11). Chociaż Niemiec ze środka zniwelował straty gospodarzy do dwóch oczek (10:12), dając nadzieję na dogonienie rywali, to niebawem Kochanowski asem z zagrywki zasugerował, że raczej nie w tym secie (10:15). Faktycznie przez dalszą część gry Asseco Resovia grała rozsądnie, utrzymując dystans. Aż do dwóch popisów Muzaja na finiszu – najpierw atakiem z prawego skrzydła, a później asem serwisowym (19:25).

Decydująca partia zaczęła się od wygrywania swoich szans z jednej i drugiej strony, ale as serwisowy jubilata Wlazłego zachwiał tą prawidłowość, zaś zatrzymanie DeFalco przez Urbanowicza sprawiło dwupunktową przewagę miejscowych (5:3). Tie-break zaczął na dobre falować, kiedy Kozamernik trafił z przechodzącej, wyrównując stan meczu (7:7). Następnie na mocne próby swoich partnerów narazili Muzaj (9:7), a zaraz po nim Bołądź (9:9). Przyjezdni po zablokowaniu Wlazłego i złego rozegrania Kampy byli bliżej wygranego meczu (10:12), lecz za chwilę blok Urbanowicza znów wszystko wyrównał (12:12). W końcówce więcej zimnej krwi na siatce zachowali rzeszowianie, uzyskując powrotnie dwupunktową przewagę, a gdańszczan dobił ostatnim atakiem po bloku w aut Toray DeFalcco (13:15).

Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (25:20, 23:25, 25:23, 19:25, 13:15)

MVP: Maciej Muzaj

Trefl Gdańsk: Gałązka, Wlazły, Martinez, Niemiec, Czerwiński, Bogucki, Nasewicz, Bołądź, Kampa, Urbanowicz, Sawicki, Orczyk, Droszyński, Zaleszczyk, Perry, Pruszkowski

Asseco Resovia Rzeszów: Krulicki, Muzaj, Kędzierski, Kozamernik, Bucki, Kochanowski, Rossard, Piotrowski, Drzyzga, Modryl, Cebulj, DeFalco, Potera, Zatorski.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!