Nie pomogły Startowi skuteczne występy Clevelanda Melvina i Benasa Griciunasa. Lublinianie nadal balansują nad strefą spadkową.
Na początku spotkania trafienia Bryce’a Browna i Tony’ego Meiera dawały gospodarzom czteropunktowe prowadzenie. Z drugiej strony niezwykle aktywny był jednak Cleveland Melvin, a swoje zaczął robić też Klavs Cavars. Trójka Troya Barniesa po chwili dawała przewagę przyjezdnym! Ostatecznie dzięki efektownej akcji Cavarsa po 10 minutach było 24:26. W drugiej kwarcie świetnie radził sobie Phil Fayne i głównie dzięki niemu szczecinianie wychodzili na prowadzenie. Ekipa trenera Artura Gronka była jednak ciągle bardzo blisko, a po akcji 2+1 Benasa Griciunasa doprowadziła do kolejnego remisu. Trafienie Scoochie Smitha ustaliło wynik spotkania po pierwszej połowie na 47:48.
Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, a drużyna będąca na prowadzeniu zmieniała się właściwie co rzut. Dopiero po późniejszych zagraniach Alexa Hamiltona oraz Zaca Cuthbertsona zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego był lepszy o pięć punktów. Reagował jeszcze na to Klavs Cavars, ale po 30 minutach i trójce Bryce’a Browna było 66:60. Zaraz na początku kolejnej części spotkania przewaga drużyny ze Szczecina wzrosła do 10 punktów! Benas Griciunas i Cleveland Melvin krok po kroku zmniejszali straty. Gospodarze dość szybko opanowali jednak sytuację, mogąc liczyć na duet Mazurczak-Fayne. W końcówce King całkowicie kontrolował już wydarzenia na parkiecie.
KING SZCZECIN – POLSKI CUKIER START LUBLIN 86:78 (24:26, 23:22, 19:12, 20:18)