KYLE VINALES fot. Karol Makowski polski-sport.com

W drugim meczu podobnie jak w pierwszym Legia prowadziła przez większą część spotkania i po dwóch meczach tej pary ćwierćfinałowej brakuje wicemistrzom Polski tylko jednej wygranej do znalezienia się w półfinale.

 

Podobnie jak w pierwszym meczu Spójnia zaczęła lepiej spotkanie. Legia pudłowała, albo zaliczała straty. W trzeciej minucie po trafieniu Karol Gruszeckiego było 9:2 dla gości. To podziałało na legionistów mobilizująco. Szybko odpowiedzieli serią 8:0 w tym jedną akcją niemalże wzorcową jak się należy dzielić piłką zakończoną trójką Janisa Berzinsa. Od tej chwili kilka akcji to gra kosz za kosz. W końcówce kwarty Legia przyśpieszyła w ataku zaliczając serię 7:0 co dawało im prowadzenie 23:18 po dziesięciu minutach. Drugą kwartę gospodarze zaczęli tak jak skończyli, czyli serią 7:0 w niespełna półtorej minuty. Wliczając to końcówkę pierwszej kwarty wicemistrzowie Polski zaaplikowali Spójni serię 14:0 w trzy minuty. Spójnia nie mogła swojego lidera w ataku. Fortson (8 pkt w pierwszej połowie) mimo, że był najlepszym strzelcem Spójni nie był do tej pory zagrożeniem w ataku. Pojedyńcze trafienia Clarke’ czy Gruszeckiego powodowały, że to legioniści po akcji 2+1 Arica Holmana uciekali na 37:29. Po kilku chwilach warszawianie potrafili uciekać nawet na dziewięć oczek.

Po zmianie stron w pierwszych akcjach jeszcze Spójnia próbowała atakować. Jednak szybko zostali skarceni przez legionistów, którym w dodatku sami pomagali swoimi prostymi stratami. Punktował Kyle Vinales, a gdy kontrę wykończył Travis Leslie warszawianie prowadzili 59:43. Po czasie dla trenera Spójni wicemistrzowie Polski powiększyli jeszcze przewagę. A jeszcze nie minęło pięć minut tej odsłony. Po kilku akcjach goście próbowali zmniejszać straty. Jednak nie mogli zejść poniżej dwucyfrowej przewagi legionistów. Kilka waznych osobistych trafił Groselle, a swoje zza łuku dorzucał Vinales. No to pojedyncze trafieni Kikowskiego Gruszeckiego czy Mathewsa to było za mało. W czwartej odsłonie przewaga stołecznej ekipy wracała na rekordowe osiemnaście oczek. To jakby uśpiło zespół Wojtka Kamińskiego. Szybkie trójki Pawła Kikowskiego i Karola Gruszeckiego zmniejszały częściowo straty PGE Spójni. Jednak szybko różnica wróciła nawet do stanu 85:66. Momentami tempo spotkania miało przebieg jak mecz sparingowy. Do końca spotkania przebieg spotkania nie zmienił się i Legia prowadzi w serii do trzech wygranych 2-0.

 

Dla Legii 24 oczka i po 5 zbiórek i asyst zdobył Kyle Vinales. Dla PGE Spójni 18 punktów zaliczył Karol Gruszecki.

 

LEGIA WARSZAWA – PGE SPÓJNIA STARGARD  91:78  (23:18, 22:22, 26:17, 20:21)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!