foto: plk.pl

King Szczecin nie zaprzepaścił inicjatywy wypracowanej początkiem finałowej rywalizacji Energa Basket Ligi ze Śląskiem Wrocław i po znakomitej grze wygrał dziś czwarty mecz, detronizując zespół ze stolicy Dolnego Śląska. Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego zbudowali w pierwszej połowie kilkunastopunktową przewagę i nie dali się już dogonić wrocławianom, przenosząc pierwszy raz w historii stolicę polskiego basketu na zachodnie Pomorze.

Mimo przebudzenia Śląska i zbliżenia się na dystans jednego zwycięstwa, w hali Netto w Szczecinie panował przed meczem wielki optymizm, gdyż to znów ekipa z portowego miasta miała wszystko w swoich rękach wraz z publiką

Gracze Kinga weszli w ten mecz z wielką energią – zarówno w obronie, jak i w ataku. Na wyróżnienie zasługiwał przede wszystkim Zac Cuthbertson, a po trójce Bryce’a Browna mieli już sześć punktów przewagi. Później wrocławianie byli jednak blisko, w czym pomagali Artiom Parachowski oraz Jakub Karolak. Ostatecznie dzięki zagraniu Filipa Matczaka po 10 minutach było 22:17. W drugiej kwarcie Śląsk wykorzystał niemoc w ataku rywali, doprowadzając do remisu po rzucie Parachowskiego. Prowadzenie przyjezdnym dawał później Ivan Ramljak. Po chwili jednak kolejne wyrównanie zapewniał Andrzej Mazurczak, a przewagę trójkami zapewniał Bryce Brown. Ostatecznie dzięki zagraniu Mateusza Kostrzewskiego pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 47:35.

Phil Fayne oraz Tony Meier dodawali jeszcze więcej energii, a różnica na korzyść ekipy trenera Arkadiusza Miłoszewskiego wzrosła nawet do 15 punktów. Gospodarze powoli zaczęli kontrolować wydarzenia na parkiecie i złapali swój rytm w ataku. Wrocławianie do końca nie potrafili znaleźć sposobu na ofensywny zryw. Co prawda po późniejszej trójce Jakuba Nizioła zbliżyli się na dziewięć punktów, ale zaraz podobnym rzutem odpowiedział Bryce Brown. Po 30 minutach King utrzymał poziom zapasu, z którym schodził na przerwę, czyli 12 punktów (69:57). W ostatniej kwarcie zespół trenera Ertugrula Erdogana nie była już w stanie zagrozić przeciwnikom. Wrocławianie stale podejmowali ryzyko, do tego w ich poczynania wkradała się coraz większa nerwowość, co przekładało się na straty i niecelne rzuty. Po efektownym wsadzie Phila Fayne’a przewaga wzrosła do 18 punktów. Gospodarze ciągle prezentowali skuteczną ofensywę i byli spokojni o zwycięstwo. King wygrał 92:72, w całej serii był lepszy 4-2 i zdobył swoje pierwsze mistrzostwo w historii.

King Szczecin – Śląsk Wrocław 92:72(21:17, 26:18, 22:22, 23:15)

King: Bryce Brown 24, Zac Cuthbertson 21, Andy Mazurczak 12, George Hamilton 11, Tony Meier 7, Phil Fayne 7, Mateusz Kostrzewski 4, Filip Matczak 4, Kacper Borowski 2, Maciej Żmudzki 0.
Śląsk: Jakub Nizoł 19, Donovan Mitchell 13, Jeremiah Martin 12, Arciom Parachouski 11, Aleksander Dziewa 9, Ivan Ramljak 4, Jakub Karolak 3, Daniel Gołębiowski 1, Aleksander Wiśniewski 0, Vasa Pusica 0.
Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw): 4-2 dla Kinga.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!