Foto: zaksa.pl

W pogoni za marzeniami i chęcią napisania historii zainaugurowali kolejną Ligę Mistrzów siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle podejmując na początek grecki Olympiakos Pireus. Choć rywal wydawał się nie być zbyt wymagający to jednak w obliczu problemów kadrowych okazał się dla kędzierzynian nie do przeskoczenia w pierwszym secie. Całe szczęście w kolejnych było już lepiej, co dało całkiem przekonujące zwycięstwo 3:1.

O ile początek partii nie wróżył niczego złego to z biegiem upływu seta sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna wymykając się spod kontroli kędzierzynian. Inaugurujące piłki zdecydowanie należały do ZAKSY, kiedy to przyjezdni pogubili się, a Aleksander Śliwka przedarł się przez blok Olympiakosu. Po chwili jednak już był remis, i gra toczyła się punkt za punkt. Wszystko to trwało do momentu, w którym cztery akcje z rzędu skończyli gospodarze. W kontrze świetnie poradził sobie Łukasz Kaczmarek oraz Bartosz Bednorz, a asa serwisowego do tego ustrzelił David Smith (13:9). Przewagę tę kędzierzynianie pielęgnowali przez najbliższe kilka akcji. Z czasem znów zaczęli się mylić na potęgę. Na serwisie nie popisał się Bartosz Bednorz, a w ataku kłopoty miał Łukasz Kaczmarek, David Smith czy Aleksander Śliwka. To wszystko zadecydowało o tym, że w końcówce nie dość, że gości odrobili straty to jeszcze wyszli na prowadzenie i skutecznie utrzymali je do samego końca wygrywając 25:23, po ataku Rafaila Koumentakisa.

W drugiej partii pierwsze wymiany były bardzo wyrównane, przez co żaden z zespołów nie wysforował się na większe prowadzenie niż jeden punkt. Dopiero po błędzie Tornceka Sterna, a później skończonemu atakowi Łukasza Kaczmarka to Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była na czele (7:5). Swoją zaliczkę roztrwoniła niebywale szybko, i znów przez kilka akcji oglądaliśmy grę punkt za punkt. W momencie, w którym lepszą skuteczność w elemencie ataku złapał Bartosz Bednorz kędzierzynianom udało się objąć prowadzenie (13:10), i tym razem już nie dali się dogonić rywalom. Choć Ci byli tego bardzo blisko, po autowym ataku Kaczmarka czy błędzie w kontrze Sterna. W kluczowym momencie jednak dobrze dłonie ułożyli Bednorz wraz z Smithem zatrzymując jednego z siatkarzy przeciwników. ZAKSA w końcówce miała kilka piłek setowych. Z jednej z nich skorzystał Andreas Takvam dając zwycięstwo 25:20.

Trzeci set podobnie do drugiego rozpoczął się od wymiany ciosów oczko za oczko. Po stronie kędzierzynian w ataku sporo dobrego zdziałał Śliwka. Trzeba jednak oddać, że siatkarze Olympiakosu nie raz skutecznie zaczaili się blokiem na któregoś z gospodarzy, i to właśnie ten aspekt najbardziej trzymał ich dobry poziom. W końcu ZAKSA oderwała się na trzy punkty z wynikiem (10:7), a trener gości Daniel Castellani nie ukrywał z tego powodu swoich nerwów. Poprosił o przerwę, która wybiła z dobrego rytmu kędzierzynian, i chwilę później po kontrach Tonceka Sterna mieliśmy remis (10:10). Kolejny raz w tym meczu przydarzył się fragment, w którym walka była totalnie wyrównana. Całe szczęście w porę uaktywnił się blokiem Łukasz Kaczmarek zatrzymując Hidalgo-Olivę. Chwilę później ten sam siatkarz nadział się na ręce Bartosza Bednorza (17:14). Ratować sytuację próbował Castellani, ale tym razem nie powiodło mu się to, bo po przerwie swoją serię punktów blokiem, przy zagrywce Aleksandra Śliwki kontynuowali gospodarze (19:14). Wreszcie siatkarze Olympiakosu przełamali się, a po chwili znów zostali dobici, bowiem asa serwisowego ustrzelił David Smith. Grecki zespół włożył dużo starań, żeby odrobić poniesione straty. Po kilku kontrach i niecelnych atakach posyłanych przez Bednorza czy Kaczmarka trudno było w to uwierzyć, ale tablica wyników pokazywała remis 23:23. Zamiast spokojnej końcówki czekała nas zatem gra na przewagi, którą lepiej wytrzymali kędzierzynianie. Asem serwisowym partię zamknął Aleksander Śliwka (28:26).

W czwartym secie nerwówka trwała dalej. Kędzierzynianie wielokrotnie mylili się, co było wodą na młyn dla Olympiakosu. Po dosłownie kilku akcjach przyjezdni prowadzili 6:2. To spowodowało, że na boisku zameldowali się Szymański i Paszycki, w celu poprawy skuteczności ZAKSY. W ataku coraz lepiej radził sobie Kaczmarek, który nie raz uratował gospodarzy przed stratą kolejnych punktów. Działać zaczęły też zmiany. Jakub Szymański pojedynczym blokiem zatrzymał jednego z graczy greckiej drużyny zmniejszając zaliczkę do dwóch oczek (11:13). Jego robota poszła na marne, bo niewiele później Oliva wykorzystał złe przyjęcie kędzierzynian, i znów to Olympiakos Pireus prowadził czterema punktami. Trzeba było liczyć, że gospodarze zaatakują serią i wyszarpią sobie zwycięstwo w czwartej odsłonie. Po tym jak Oliva wpadł na potrójny blok, z udziałem Paszyckiego tliła się na to nadzieja. Szybko jednak została ugaszona przez rozpędzonych gości. Z czasem jednak i oni zaczęli popełniać błędy własne, które w dużej mierze przyczyniły się do doprowadzenia do wyrównania (18:18). Teraz już wszystko było w rękach kędzierzynian, którzy nie odpuszczali i parli do zamknięcia tego meczu w czterech setach. W końcówce odpowiedzialność za ataki rozkładała się na barkach Śliwki i Kaczmarka. Jako pierwsi setbola otrzymali kędzierzynianie, po bloku Jakuba Szymańskiego. Niestety nie udało się go wykorzystać. Dopiero po długiej grze na przewagi to ZAKSA udowodniła swoją wyższość w tym secie i całym meczu atakiem Davida Smitha.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Olympiakos Pireus 3:1 (23:25, 25:20, 28:26, 31:29)

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Zapłacki, Wiltenburg, Bednorz, Śliwka, Takvam, Smith, Shoij, Gil, Paszycki, Szymański.

Olympiakos Pireus: Vaiopoulos, Pajenk, Komitoudis, Stern, Gustavo, Koumentakis, Chandrinos, Tziavras, Zoupani, Travica, Dalakouras, Tzourits, Oliva.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!