foto: ŁKS Commercecon Łódź

Tylko o jeden punkt wzbogacił się ŁKS Commercecon Łódź w wyjazdowym spotkaniu we francuskim Le Cannet. Sytuacja w spotkaniu 3. kolejki zmieniała się jak w kalejdoskopie, a oba zespoły w trakcie gry miały wzloty i upadki. Te drugie dotknęły zespół z Łodzi w tie-breaku, który zdecydowanie padł łupem drużyny Volero.

Szukające wysokiej formy ełkaesianki udały się do francuskiego Le Cannnet, gdzie zadaniem było przywiezienie jak największej ilości punktów. Polski zespół zaczął mecz nieszczególnie, w praktyce oddając rywalkom pierwszą część premierowego seta (14:8). W drugiej części mocnym orężem gości były asy serwisowe. Po dwóch z rzędu Kamili Witkowskiej miejscowym został tylko punkt zaliczki (18:17), zaś punktowy serwis Aleksandry Gryki pozwolił przyjezdnym przejąć inicjatywę (22:23). Przy pierwszej piłce setowej kolejną niewdzięczną zagrywką popisała się Roberta Ratzke, a korzystny bieg zdarzen podsumowała w kontrze Valentona Diouf kończąc pierwszą partię (23:25).

Kolejne set przebiegał pod dyktando francuskiej ekipy, która wykorzystywała bezlitośnie błędy w przyjęciu łodzianek. Miejscowe przeważały od początku do końca seta w każdym względzie i prowadząc jednostajnie kilkoma punktami dowiozły seta z przewagę 6 „oczek”.

Początek trzeciej partii był również dominacją Volero. Choć kilka razy dochodziło do dłuższych akcji rozstrzygane były one na korzyść miejscowych. Po słabej pierwszej fazie łodzianki zaczęły odrabiać straty, które po atakach Diouf i Campos były minimalne (13:12). Potem jednak doszło do kontrowersyjnej sytuacji, którą na korzyść francuskiej ekipy zinterpretowali sędziowie. Nerwowej atmosfery nie potrafił opanować sztab szkoleniowy gości, co również, a może przede wszystkim udzieliło się zawodniczkom z Łodzi. ŁKS tracił szkolnymi błędami punkt za punktem, by oddać tą odsłonę różnicą 10 punktów (25:15).

W czwartej partii oglądaliśmy znów łodzianki zmotywowane i zdeterminowane na doprowadzenie do tie-breaku. W wyrównanej pierwszej części seta, w której do stanu 16:16 trudno było wskazać faworyta, niezłe recenzje zbierała Julita Piasecka. Potem łodzianki podkręciły tempo, co najbardziej posłużyło Diouf, która kończyła większość ataków polskiego zespołu. ŁKS commercecon osiągnął w decydujących fragmentach przewagę i o wszystkim miał zadecydować set numer 5.

W tej najważniejszej partii znów jak koszmar wrócił temat przyjęcia łodzianek, a w zasadzie jego brak. Volero objęło prowadzenie 5-1, a przy zmianie stron sytuacja podopiecznych Alessandro Chiapinniego była jeszcze gorsza (8:2). Jeszcze kilka razy próbowała poderwać swoje koleżanki Diouf, lecz w pojedynkę musiała w końcówce opaść z sił i Volero wygrała tie-break 15:7, a łodzianki poprzestały w tym pojedynku na jednym punkcie.

Volero Le Cannet – ŁKS Commercecon Łódź 3:2 (23:25, 25:18, 25:15, 20:25, 15:7)

MVP: Lee

Volero Le Cannet: Schalk, Russu, Kobzar, Kirov, Kotikova, Yaneva, Staniulyte, Malinov, Kochurina, Popova, Savic, Lyashko, Cisse, Lee, Stimac, Dekeukelaire
ŁKS Commercecon Łódź: Gryka, Dudek, Witkowska, Diouf, Górecka, Dróżdż, Hryschuk, Ratzke, Ocampos, Alagierska, Stefanik, Piasecka, Zaborowska, Maj-Erwardt, Krawczyk, Drabek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!