Superpiątkowy wieczór w 24. kolejce PKO Ekstraklasy zakończony zwycięstwem drużyny gospodarzy. Było to spotkanie, które każdemu fanowi obu drużyn zapadnie na długo w pamięci poprzez zmieniającą się dynamikę gry oraz nieustanne akcje ofensywne obu zespołów. 

Od samego początku tego starcia było widać, że piłkarzom bardzo chce się zdobyć komplet punktów i zapewnić sobie lidera. Na samym starcie spotkania dobrze w mecz weszli Wrocławianie gdyż to ich napastnik – Erik Exposito, który oddał pierwszy celny strzał w tym meczu już w drugiej minucie, trzy minuty później próbę z dystansu zaliczyli Piotr Samiec-Talar oraz Petr Schwartz. Chwilę potem inicjatywę z impetem przejęła Jagiellonia ponieważ w szóstej minucie wyszła ona z kontratakiem, który został zwieńczony znakomitym dośrodkowaniem Hansena oraz jeszcze lepszym wykończeniem akcji przez Dominika Marczuka, który w bardzo dobry sposób złożył się do uderzenia i umieścił piłkę w bramce. Następne minuty toczyły się ze zmiennym szczęściem, sytuacje miał zarówno Śląsk (zablokowany strzał Schwartza czy akcja po której faulowany w polu karnym był Exposito) jak i Jaga (rzut wolny z dziewiątej minuty czy groźny strzał Afimico Pululu obroniony przez Rafał Leszczyńskiego. Następny duży impuls ofensywny miał miejsce w siedemnastej minucie, bowiem po płynnym rozegraniu ataku pozycyjnymi dośrodkowaniu do futbolówki doszedł Jesus Imaz, uderzył on w Rafała Leszczyńskiego który jednak odbił piłkę wprost pod nogi Michała Saczka a ten bezlitośnie to wykorzystał i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Następne minuty to między innymi dobry drybling Pululu, wrzutka Pokornego, która stworzyła niemały chaos pod bramką Białostoczan czy dobra centra Schwartza i celna główka hiszpańskiego snajpera Trójkolorowych. W trzydziestej pierwszej minucie Hansen podał w polu karnym do Dominika Marczuka, który po strzale między nogami bramkarza drużyny ze stolicy Dolnego Śląska zapewnił Jagielloni trzybramkowe prowadzenie do przerwy. Lewa strona Jagiellonii w pierwszej połowie odpowiedzialna była za kreowanie akcji natomiast prawa za wykańczanie, a znakomite funkcjonowanie tego całego kolektywu doprowadziło do tego, że w drugiej części spotkania gospodarze mogli oddać inicjatywę gościom, którzy zaczęli coraz śmielej poczynać sobie w ofensywie aczkolwiek dobra dyspozycja obrońców Jagi odwodziła ich coraz bardziej od strzelenia bramki dającej im nadzieję. Główną postacią natarć Śląska był Erik Exposito, który w każdej z sytuacji dla tej drużyny był szybko neutralizowany. Od strzelenia trzeciej bramki przez miejscowych to Śląsk prawie cały czas posiadał piłkę, gdy Jagiellonia odzyskiwała ją to goście momentalnie nakładali pressing po którym udawało im się dochodzić do głosu. Momentem kulminacyjnym, który perfekcyjnie zwieńczył natarcia podopiecznych Jacka Magiery była pięćdziesiąta trzecia minuta gry kiedy to zawodnicy w zielonych strojach osaczyli jedenastkę Jagiellonii czego efektem było umieszczenie piłki między słupkami przez Piotra Samca-Talara po błędzie Mateusza Skrzypczaka.

Do końca spotkania to raczej Jagiellonia miała sytuacje do podwyższenia prowadzenia a niżeli Śląsk do zaskoczenia. Natomiast po dziewięćdziesięciu minutach gry starcie na szczycie Jagielloni Białystok ze Śląskiem Wrocław zakończyło się rezultatem 3-1 i wejściem drużyny Adriana Siemieńca na fotel lidera PKO BP Ekstraklasy.  

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!