DARIOUS HALL (nr 4) fot. Karol Makowski polski-sport.com

Enea Stelmet pokonując dziś w Warszawie Dziki pokazały, że będą się liczyć w walce o utrzymanie Orlen Basket Ligi w Zielonej Górze.

 

Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni. Na półmetku kwarty zielonogórzanie prowadzili 4:10. Dziki pudłowały seriami, a Zastal powoli budował swoją przewagę. Po trafieniu Dariousa Halla przewaga gości wzrosła pierwszy raz w tym spotkaniu do dwucyfrowego poziomu. Zastal nie grając super dobrego basketu wykorzystywał to co podarowały im Dziki. Już w pierwszej połowie goście zdobyli jedenaście oczek po stratach warszawskiego zespołu, przy czterech rywali. W drugiej odsłonie różnice między obiema ekipami jeszcze się zwiększyły. I to na korzyść Zastalu. Ledwie rozpoczęła się druga odsłona, a w ekspresowym tempie goście odskoczyli na osiemnaście oczek.Owsze po trafieniach Sanniego i Greena gospodarze zmniejszali straty do dziesięciu punktów, ale wciąż nie grali tego co czasem pokazywali jeszcze kilka kolejek temu. Po kolejnej serii punktowej przewaga gości ponownie wzrosła do stanu 23:41 na nie co ponad półtorej minuty do końca pierwszej połowy.

Po zmianie stron dalej na boisku przeważali zawodnicy z Winnego Grodu. Jedyna na co Dziki mogły sobie pozwolić to na zbliżanie się na trzynaście punktów do rywali. Pojedyncze skuteczne akcje Grochowskiego oraz Aleksandrowicza nie pozwalały zmniejszać bardziej strat do stanu 35:47. Punkty Kołodzieja, Lewandowskiego pozwalały Stelmetowi utrzymywać przewagę. Zielonogórzanie sporo punktów w tej odsłonie uzbierali z linii rzutów wolnych. W czwartej kwarcie Dziki zmniejszały straty do jedenastu punktów, ale to gracze Enea Stelmetu kontrolowali spotkanie.Swoje dorzucali Kikowski i Musić to spokojnie dało wygraną, która jest ważnym krokiem do utrzymania zielonogórzan w Orlen Basket Lidze.

 

Najskuteczniejsi na boisku byli Dominic Green z 17 oczkami dla Dzików oraz Darious Hall z Enei Zastalu zdobywca 15 punktów i 7 zbiórek.

 

 

DZIKI WARSZAWA – ENEA STELMET ZASTAL ZIELONA GÓRA  61:74  (12:22, 14:21, 20:16, 15:15)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!