Fot: Agnieszka Stępak

Stal Mielec pokonała lidera tabeli Jagiellonię Białystok 3-2 w spotkaniu 31. kolejki PKO Ekstraklasy. Gracze z Podlasia zagrali na Podkarpaciu niezłe zawody, ale trafili na jeden z lepszych meczów na wiosnę podopiecznych Kamila Kieresia.

Lider tabeli Jagiellonia Białystok przybył do  Mielca czując oddech na plecach wrocławskiego Śląska, z kolei Stal jest utrzymana w lidze na 99 procent. To sprawiało, że rozgrywany przy świetnej aurze mecz w Mielcu zapowiadał się bardzo ciekawie.

Początek meczu był wyrównany, a pierwsze poruszenie na stadionie w Mielcu wzbudziła dość szybko zorganizowana oprawa kibiców gości z użyciem atrybutów dymnych. Na akcję z trybun odpowiedzieli piłkarze z Białegostoku już w 12. minucie. Dorzucenie piłki z prawej flanki Dominika Marczuka zahipnotyzowało obrońców z Mielca do tego stopnia, że właściwie przyglądali się trzem kolejnym strzałom do tego stopnia, że koniec końców po uderzeniu Nene w okienko Jagiellonia objęła prowadzenie. Nie minęło 4 minuty a po szybkiej akcji gości Mateusz Kochalski mógł po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Aktywny Marczuk przetransportował piłkę do Imaza, a uderzenie odbiło się od poprzeczki. W kolejnych minutach optyczna przewaga należała do ekipy z Białegostoku, lecz miejscowi starali się odgryzać. W 34. minucie po akcji lewą stroną gospodarzy interweniujący Skrzypczak mało nie wpakował piłki do własnej bramki. Co się odwlecze to… dokona Ilia Szkurin. Łukasz Gerstenstain obsłużył wyborowego napastnika Stali, a ten nie raczy takich sytuacji marnować i od 35. minuty było 1-1.

Tuż po zmianie stron widzowie nie mieli powodów do nudy. Najpierw gapiostwa mieleckiej obrony i podania Nene nie wykorzystał Marczuk, pudłując z kilku metrów w czystej sytuacji. Zemściło się to na liderze PKO Ekstraklasy bardzo szybko. W 48. minucie przycisnęła Stal, a nawet przypadkowe piłki lądowały przy nogach i głowach biało-niebieskich. Kolejne z rzędu dośrodkowanie pofrunęło w kierunku Mateusza Matrasa, który wyskoczył najwyżej spośród gąszczu zawodników i precyzyjną „główką” odbitą od słupka zaskoczył Alomerovicia. W. 54. minucie serbski bramkarz Jagielloni mógł się poczuć źle po raz kolejny. Po mocnym, płaskim strzale Gernstesteina interweniował, ale już za linią bramkową, a sędzia posiłkując się VAR uznał gola. Idąca za ciosem Stal jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa po przerwie była bliska następnego trafienie, lecz po uderzeniu Piotra Wlazły zadudniła poprzeczka. Gracze z Białegostoku zmuszeni byli atakować, ryzykując kontrami. Po przejęciach piłki mielczan, gorąco robiło się pod bramką gości, lecz piłka nie chciała się słuchać miejscowych. Za to w 75. minucie po dograniu piłki przez Sacka nogę w polu bramowym wsadził Amifico Pululu, pakując piłkę do siatki. W końcówce imponującego meczu obie ekipy miały jeszcze po jednej świetnej okazji. W 86. minucie Mateusz Skrzypczak trafił z kilku metrów w interweniującego Kochalskiego, a wychodzący przed obrońców Jagiellonii Gheorghe zbyt długo czekał na oddanie strzału i wynik pozostał bez zmian. Stal więc przełamała serię spotkań bez wygranej na liderze tabeli.

PKO Ekstraklasa – 31. kolejka

Stal Mielec – Jagiellonia Białystok 3:2 (1:1)

Szkurin 35, Matras 48′, Gernstenstein 55′ – Nené 12, Pululu 74′

Stal Mielec: Kochalski – Pingot, Matras, Ehmann – Wołkowicz, Guillaumier, Wlazło, Gerstenstein (90+1. Jaunzems) – Hinokio (82. Gheorghe), Domański – Szkurin (82. Meriluoto).
Jagiellonia Białystok: Alomerović – Sáček, Skrzypczak, Diéguez, Wdowik – Kubicki (66. Nguiamba), Nené (89. Caliskaner) – Marczuk (89. Kupisz), Imaz Ballesté, Hansen (78. Lewicki) – Pululu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!