Sen Legii trwa. Warszawski zespół pokonując dziś u siebie GTK Gliwice odniósł dziewiątą wygraną we własnej hali. Legia w stolicy jest nie pokonana. Do wygranej stołeczną ekipę poprowadził duet Justin Bibbins i Jamel Morris. Udany debiut zaliczył Nickolas Neal.

 

Grająca zrywami ekipa GTK nie miała większych szans na końcowy sukces w stolicy. W ważnych momentach legioniści trafiali rzuty za trzy.

Spotkanie zaczęło się od punktów Grzegorza Kulki dla Legii, ale gliwiczanie szybko odpowiedzieli trafieniami Reatha oraz trójkami Varnando i Perkinsa. Stołeczny zespół długo nie mógł się wstrzelić. W połowie pierwszej kwarty na boisku pojawił się nwy nabytek Legii Nickolas Neal. Legia ocknęła się w ataku wychodząc na chwilę na prowadzenie 9:8, a kilka chwil później 13:11 po skutecznej akcji Kuby Sadowskiego. Młodemu podkoszowemu Legii przyszło kryć Szymona Szewczyka. Do końca kwarty gra toczyła się kosz za kosz. Mimo, że druga kwarta zaczęła się od skutecznej akcji gości minimalną przewagę utrzymywali legioniści. Ale i z tego nie mogli cieszyć się długo. W barwach GTK przypomniał o sobie Joshua Perkins zdobywając w krótkim czasie dla swojego zespołu siedem punktów. Legia jednak dzięki trafieniom Jamela Morrisa pozostawała w grze. Zapominając jednak na moment, że rywale też potrafią rzucać zza łuku. Po kolejnym takim trafieniu, tym razem Shanonna Boguesa Jr. gospodarze przegrywali 31:36 w siedemnastej minucie. Powrót na boisko Justina Bibinsa zmienił trochę obraz gry legionistów, którzy odzyskali na chwilę prowadzenie.

Po zmianie stron obie drużyny zaczęły walczyć o każde kosz. Skuteczniejsi na początku byli warszawianie, którzy po kolejnym trafieniu zza trzy wyszli na prowadzenie 49:43, a kilka chwil później 51:45. Ważne trafienia dla Legii zaliczali Grzegorz Kulka i Jamel Morris. Gliwiczanie nie zamierzali odpuszczać. Jednak szybko zostali skarceni dwoma trójkami w wykonaniu Morrisa i Bibinsa. Po punktach tego ostatniego było 57:48 i zdenerwowany trener Matthias Zollner musiał poprosić swoich gracz do siebie. Po czasie gliwiczanie podjęli walkę i w nie co ponad dwie minuty zmniejszyli straty do dwóch oczek. Jednak pięć oczek z rzędu Jamela Morrisa (16 pkt w trzeciej kwarcie) pozwoliło odskoczyć ponownie Legii. W końcówce aktywny był również Justins Bibbins, który już po trzech kwartach legitymował się podwójną zdobyczą (16 oczek i 10 asyst). Ten ostatni w trzeciej odsłonie dołożył dla swojego zespołu jedenaście oczek. Dzięki im zagraniom Legia po trzech kwartach prowadziła 73:65. W czwartej kwarcie gliwiczanie nie zamierzali odpuszczać. Mimo, że na początku tej części gry tracili dziewięć oczek do Legii potrafili zaliczyć serię 7:0. Gdy wydawało się, że GTK jest w stanie wyjść na prowadzenie kontr e swojego zespołu celną trójką skończył Bibbins i na trzy minuty do końca spotkania to Legia prowadziła 86:81. Jednak nieskuteczne rzuty i dwie straty (kroki Szewczyka i ofens Varnando) pozwoliły Legii powiększyć przewagę ponownie do dziewięciu oczek. Jeszcze po swojej nie skutecznej akcji faul nieportowy łapie Perkins. Celnymi wolnymi Grzegorz Kamiński zapewnia wygraną Legii. Chwilę później sfrustrowany Perkins łapie przewinienie techniczne i na niespełna 42 sekundy do końca udaje się do szatni.

Justin Bibbins zapisał na swoim koncie 23 oczka i 10 asyst trafiając 4 z 7 rzutów za trzy. Kolejne 22 dorzucił Jamal Morris w tym 5 na 8 za trzy. Dla GTK po 17 punktów rzucili Jordon Varnado (6/17 skuteczności z gry) i Joshua Perkins.

 

LEGIA WARSZAWA – GTK GLIWICE   (19:18, 20:22, 34:25, 22:20)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!