Fot. FIBA 3x3

Koszykówka 3×3 cieszy się coraz większą popularnością w Polsce. Wzrost zainteresowania idzie w parze z sukcesami naszych reprezentantów, których w ostatnim czasie było aż kilka. O turnieju w Rumunii, kulisach konkursu wsadów i skali sukcesu w rozmowie z Michałem Sitnikiem, zawodnikiem WKS-u Śląska Wrocław oraz złotym medalistom FIBA 3×3 U23 Nations League.

Patrycja Smolarczyk: Zacznę dość niebanalnie – zdążyłeś odpisać na wszystkie wiadomości z gratulacjami? Podejrzewam, że po takim sukcesie było ich mnóstwo.

Michał Sitnik: Było ich naprawdę dużo, a otrzymywałem je z różnych zakątków świata. Pisały do mnie osoby, których nie znam, a także ludzie ze środowiska koszykarskiego 5×5 oraz 3×3, które znam bardzo dobrze. Wiadomości napływały do mnie przez kilka dni, ale na wszystkie zdążyłem już odpisać. Było to naprawdę bardzo miłe uczucie.

Patrycja Smolarczyk: Od finału turnieju FIBA 3×3 U23 Nations League 2021 minęło już kilka dni. Dotarła do ciebie już skala sukcesu, jaki osiągnęliście?

Michał Sitnik: Dopiero dwa dni po rozegraniu meczu finałowego, zaczynało to do mnie pomału dochodzić. Myślałem sobie, że ta rywalizacja była rzeczywiście czymś na wzór Mistrzostw Świata. I nagle uświadamiam sobie, że jestem mistrzem, to naprawdę coś wspaniałego! Przez pierwsze dwa dni ciągle myślałem o tym, i powtarzałem sobie, że to niemożliwe. Jest to moje największe dotychczasowe osiągnięcie. Dopiero pomału to sobie uzmysławiam.

Patrycja Smolarczyk: Jak ten turniej wyglądał z Twojej perspektywy? Wydarzyło się tam coś, o czym możesz teraz opowiedzieć?

Michał Sitnik: Na początku przyjechaliśmy tam w trzech: ja, Adrian Bogucki oraz Michał Samsonowicz. Nasz czwarty zawodnik, mowa tutaj o Danielu Gołębiowskim, dojechał do nas dopiero na drugi mecz grupowy. Powodem późniejszego dołączenia do drużyny było rozgrywanie meczu ekstraklasowego w Energa Basket Lidze. Turniej w Bukareszcie rozpoczęliśmy zatem w trzech. Graliśmy w Parlamencie w Bukareszcie. Miejsce było cudowne, co zresztą widać na wszystkich zdjęciach, a organizacja samych zawodów stała na najwyższym poziomie. Zmagania w FIBA 3×3 U23 Nations League zaczęliśmy od meczu z Litwinami, który niestety przegraliśmy. Oni również grali w trójkę, czyli był to dosłownie pojedynek 3×3. Ulegliśmy 21:16, aczkolwiek nie uważam żebyśmy grali złą koszykówkę. Kolejne było spotkanie z Izraelem, które było pojedynkiem o tzw. „życie” w tych zawodach, bo wiedzieliśmy, że jeżeli go nie wygramy, to będzie naprawdę ciężko wyjść z grupy. Po ciężkich bojach udało nam się pokonać rywali, a już następnego dnia rozgrywaliśmy ostatni mecz grupowy z Francją, który dawał nam bezpośredni awans do finału. Zwyciężyliśmy go po ogromnych trudach – był moment, kiedy przegrywaliśmy 11:17, ale udało nam się odbudować. W półfinale mierzyliśmy się z Rosją, czyli rywalem, z którym byliśmy w grupie we wszystkich kwalifikacjach do Ligi Narodów. Zazwyczaj z Rosjanami przegrywaliśmy, jednak tym razem pokazaliśmy charakter, determinację i solidną koszykówkę 3×3, co przełożyło się na końcowy wynik, 21:18. W finale mierzyliśmy się z gospodarzem, Rumunią, i tutaj również pokazaliśmy się z dobrej strony, dominując w końcówce.

Patrycja Smolarczyk: Które z tych spotkań było według ciebie najcięższe?

Michał Sitnik: Do każdego meczu podchodziliśmy tak samo zdeterminowani i zmotywowani. Nie było żadnego cięższego meczu w trakcie tego turnieju, ponieważ do każdego z nich musieliśmy podejść z tym samym zapasem energii oraz z taką samą determinacją. Na pewno starcie z Izraelem dostarczyło wielu emocji, ale podobnie było z pozostałymi spotkaniami. Uważam, że wszystkie mecze stały na wysokim poziomie.

Patrycja Smolarczyk: Z jakim nastawieniem tam jechaliście? Głośno mówiliście o medalu, a może chcieliście się po prostu sprawdzić?

Michał Sitnik: Przed finałem Ligi Narodów byliśmy sklasyfikowani na przedostatnim miejscu w rankingu drużyn, które były obecne na tych zawodach. Za nami był tylko Egipt, ale to w żaden sposób nas nie podłamywało. Jechaliśmy do Bukaresztu z zamiarem wygrania całego turnieju, niezależnie od tego, czy gralibyśmy go w trójkę, czy w czwórkę. Plan był ten sam. Chcieliśmy pokazać na co nas stać, a przede wszystkim wygrać każdy mecz, i to też zrobiliśmy.

Patrycja Smolarczyk: Zdobycie brązowego medalu ME przez seniorów, co oczywiście wydarzyło się kilka dni wcześniej, naładowało was dodatkowo pozytywną energią?

Michał Sitnik: Zawsze jest tak, że każdy ważniejszy turniej trzeba oglądać. My jako zawodnicy 3×3 również oglądamy swoich starszych kolegów, obserwujemy ich grę oraz to, co robią na takich zawodach. W głowach mieliśmy tylko jedno – jak starsi robią takie sukcesy, to dlaczego my nie możemy? Dzięki temu byliśmy tacy nabuzowani, i wykonaliśmy naszą robotę najlepiej jak tylko potrafiliśmy.

Patrycja Smolarczyk: Początek turnieju nie należał do udanych. Przegrana w meczu inauguracyjnym potrafi niekiedy bardzo podłamać. Zatem, pojawiły się jakieś obawy?

Michał Sitnik: Zawsze pojawiają się w takich sytuacjach jakieś obawy. Do każdego meczu podchodziliśmy jednak z wyczyszczoną głową i na 100%. Utrudniliśmy sobie jedynie wejście do półfinału, bo gdybyśmy pokonali Litwę i Izrael, to nasze zmagania w grupie zakończylibyśmy już pierwszego dnia. Po przegranym meczu z Litwą nic się u nas nie zmieniło, plan był cały czas ten sam. Od razu po meczu usiedliśmy z trenerami, i zaczęliśmy analizę tego meczu oraz naszych błędów. Myśleliśmy nad tym, co możemy zrobić lepiej jako cały zespół, bo wygrywa kolektyw, a nie jednostka. W kolejnych spotkaniach udało nam się zrobić to, co postanowiliśmy.

Patrycja Smolarczyk: Jak wyglądały przygotowania do tych zawodów? Koszykówka 3×3 jest zupełnie inną dyscypliną, niż 5×5, którą trenujesz na co dzień.

Michał Sitnik: Prawdę mówiąc, jedynym turniejem 3×3 jaki zagrałem w tym sezonie, jeżeli mogę to tak określić, były kwalifikacje do Mistrzostw Polski w Gdańsku. To właśnie tam po raz pierwszy spotkaliśmy się z Adrianem, i zagraliśmy wspólnie w jednej drużynie. Były to jedyne zawody, przynajmniej dla mnie, które zagrałem w koszykówce 3×3. Z Adrianem i Danielem byliśmy w podobnej sytuacji. Wyglądało to tak, że spotkaliśmy się, i trzeba było wykonać „robotę”. Zasady koszykówki 3×3 znaliśmy, a przede wszystkim wiedzieliśmy, co powinniśmy robić na boisku, aby zwyciężać. Wydaje mi się, że wiedza, która dotychczas zdobyliśmy grając w różnych turniejach 3×3 w przeszłości, pozwoliła nam wywalczyć złoto.

Patrycja Smolarczyk: W drodze po złoto Ligi Narodów udało Ci się wygrać także konkurs wsadów. Jest to na pewno kolejny wielki sukces, który przywiozłeś z Bukaresztu.

Michał Sitnik: Opowiem trochę o kulisach samego konkursu wsadów. Pierwszego dnia po naszym przyjeździe do Bukaresztu, około godziny 23, po zebraniu napisał do mnie trener. Okazało się, że musieliśmy wystawić jednego zawodnika do konkursu wsadów. Byłem zdziwiony i lekko zaniepokojony, ponieważ wiedziałem, że mogę skakać wysoko, aczkolwiek nigdy nie potrafiłem skoordynować ruchów, aby robić jakieś pokazowe wsady. Czułem, że się ośmieszę, ponieważ widziałem wiele osób na tego typu turniejach, a to kompletnie przeważało to, na co mnie stać. Następnego dnia, gdy zobaczyłem jak inni rozgrzewają się do konkursu, zauważyłem, że zgłoszeni zawodnicy są na podobnym poziomie do mnie. Poczułem, że mogę to zrobić, i to zrobiłem.

Patrycja Smolarczyk: Czyżby złoty medal był początkiem kariery w koszykówce 3×3?

Michał Sitnik: Po wywalczeniu tego pierwszego miejsca na pewno jestem zahartowany, aby kontynuować swoją przygodę z koszykówką 3×3, i mocno się w to angażować.

Patrycja Smolarczyk: Na koniec zapytam, jak smakuje złoty medal?

Michał Sitnik: Smakuje naprawdę bardzo dobrze! Na pewno zdobyłem dużo więcej pewności siebie. Zrozumiałem, że stać nie tylko mnie, ale i cały naród na więcej niż myślałem. Na początku jechałem z przekonaniem, że będzie ciężko, ale z każdym kolejnym meczem nabierałem coraz więcej pewności siebie, że jesteśmy w stanie robić wielkie rzeczy.

Rozmawiała: Patrycja Smolarczyk 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!