foto: Anna Jajkiewicz/SPR Stal Mielec

Liderzy PGNiG Superligi – Łomża Vive Kielce oraz Orlen Wisła Płock – pewnie wygrali swoje mecze w 16. serii rozgrywek. Kielczanie zanotowali wyraźne zwycięstwo dzięki odjechaniu Górnikowi Zabrze w końcówce konfrontacji, zaś „Nafciarze” zdominowali Stal na Podkarpaciu.

Po historycznej wygranej Łomży Vive we Flensburgu przyszła pora na ligowe starcie z Górnikiem Zabrze. Zespół rywala przyjechał mocno osłabiony, w zaledwie jedenastoosobowym składzie. Na parkiecie zabrakło m. in. Jakuba Skrzyniarza, Damiana Przytuły, Łukasza Gogoli, Krystiana Bondziora czy wychowanka Łomża Vive Kielce, Bartłomieja Bisa, który mimo to obecny był w Hali Legionów w roli kibica (Bisu przechodzi rehabilitację po zabiegu rekonstrukcji więzadła krzyżowego w kolanie, które zerwał w styczniu, podczas EHF EURO 2022). Mimo to podopieczni Marcina Lijewskiego postanowili dzielnie stanąć do walki z kielczanami i bardzo dobrze im to wychodziło. Po kwadransie prowadziliśmy z zabrzanami zaledwie 9:7.

Po dobrym występie Andreasa Wolffa we Flensburgu teraz swoje umiejętności postanowił pokazać Mateusz Kornecki, który w tym okresie notował 46% skuteczności (broniąc 6 z 13 rzutów zabrzan). Do końca pierwszej połowy nie zdołaliśmy powiększyć przewagi i na przerwę schodziliśmy przy wyniku 18:16. W drugiej części gry wcale nie zanosiło się na to, że uda nam się wreszcie odjechać rywalom. Mateusza Korneckiego w bramce zastąpił Andreas Wolff. Na kole za Nicolasa Tournata pojawił się Artsem Karalek.

Im bliżej końca, tym trudniej było kielczanom zdobywać bramki z gry. Po tym jak w 39 minucie bramkarza gości pokonał Artsem Karalek (25:21 dla nas), kolejny raz z ataku pozycyjnego zrobił to dopiero Nicolas Turnat czternaście minut później (31:27). Wcześniej pięć trafień dla Mistrzów Polski padło z rzutów karnych (cztery z nich wykonał Igor Karačić, jeden Alex Dujshebaev). Nico otworzył serię celnych rzutów – po nim trzy razy z rzędu punktował Szymon Sićko, wyprowadzając nas na największą przewagę tego wieczora – 34:27. Ostatni etap meczu przebiegł już pod dyktando kielczan, którzy wygrali 37:28. Trzeba jednak podkreślić, że do około pięćdziesiątej minuty Górnik Zabrze radził sobie świetnie mimo bardzo dużego osłabienia.

Łomża Vive Kielce – Górnik Zabrze 37:28 (18:16)

Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Vujović, Olejniczak, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karacić, Kulesh, Thrastarson, Surgiel, Domagała, Karalek, Nahi

Górnik Zabrze: Kazimier, Szczelaszczyk – Szabat, Łyżwa, Krawczyk, Dudkowski, Kaczor, Kohrs, Adamuszek, Rutkowski

 

Początek, który dał nadzieję, a później brutalne zderzenie z rzeczywistością. Tak w jednym zdaniu można opisać spotkanie Handball Stali Mielec z Orlen Wisłą Płock, bo mimo dużej dysproporcji sił, to mielczanie mieli znakomite wejście w mecz i przez większą część pierwszej połowy prowadzili.

Przed meczem w Mielcu wszyscy zdawali sobie sprawę z poziomu trudności zbliżającego się zadania. – Przed nami bardzo trudny rywal. Każdy wie, z kim się mierzymy – mówi szkoleniowiec Handball Stali Mielec, Rafał Gliński. – Musimy zagrać konsekwentnie, cały czas walczyć, nie odpuszczać i nie dać rywalowi odjechać na większą ilość bramek – dodaje zawodnik Bartosz Wojdak.

Początek meczu w ogóle jednak nie prezentował dysproporcji sił obu drużyn. To przedostatnia w tabeli Stal prezentowała się znakomicie grając szybko, z pomysłem i co najważniejsze – skutecznie. Wielu kibiców piłki ręcznej w Polsce przecierało oczy ze zdumienia, gdy po 10.minutach mielczanie prowadzili z wicemistrzami Polski 6:3.

Jeśli jednak komuś się wydawało, że drużyna z Płocka błyskawicznie odrobi te straty, to był w błędzie. Dzielni podopieczni trenera Rafała Glińskiego walczyli na całego i cały czas utrzymywali przewagę. W 20.minucie było 11:9 dla Handball Stali.

Fantastycznie grał Denis Wołyncew, który często decydował się na rzuty. Ze skrzydeł skutecznie rzucali Paweł Wilk i Marko Nikolić, a z drugiej linii bramkarza gości pokarał także Igor Graczyk. Wszystko w grze Stali wyglądało naprawdę znakomicie.

W tym momencie jednak wszystko się zepsuło. Goście do remisu doprowadzili po upływie 22 minut gry, gdy po błyskawicznej kontrze trafił Przemysław Krajewski. Chwilę później trafił jeszcze Abel Serdio i ponownie Krajewski. Tym samym w 24.minucie było już 11:14.

Kolejne minuty to już dominacja Orlen Wisły. Podopieczni trenera Xaviera Sabate w okresie od 20. do 29.minuty rzucili aż osiem bramek z rzędu i wypracowali sobie bardzo bezpieczną przewagę. Niemoc Stali przełamał dopiero Marko Nikolić. Ostatniego gola w pierwszej połowie zdobył Igor Graczyk.

Druga połowa to kontynuacja tego, co widzieliśmy pod koniec pierwszej połowy. Goście całkowicie zdominowali mielczan, którzy nie mogli odnaleźć rytmu gry prezentowanego na samym początku meczu. W przedziale od 31. do 40.minuty Orlen Wisła zdobyła siedem bramek, przy tylko trzech odpowiedziach Stali Mielec.

Do końca spotkania przebieg gry nie uległ już zmianie. Wicemistrzowie Polski bezpiecznie dowieźli wynik do końcowej syreny, odnosząc zasłużone zwycięstwo.

Handball Stal Mielec – Orlen Wisła Płock 25:36 (13:18)

Stal: Dekarz, Procho – Pribanić 4, Graczyk 4, Misiejuk 4, Nikolić 4, Wołyncew 3, Wilk 3, Osmola 1, Smolikow 1, Sobut 1, Wojdak, Nowak, Puljizović. Trener Rafał Gliński.

Wisła: Morawski, Witkowski – Lucin 8, Czapliński 6, Serdio 5, Fernandez 4, Kosorotov 3, Daszek 3, Komarzewski 2, Mihić 2, Krajewski 2, Mindegia 1, Zhitnikov, Susnja, Daćko, Terzić. Trener Xavier Sabate.

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!