Muhammad-Ali Abdur-Rahkman / fot. Karol Makowski

Drugi mecz w finale EBL. I Legia doprowadza do remisu. L:egia nawet osłabiona nie może być bagatelizowana. Zabójstwem dla Śląska były trójki warszawian.

 

Spotkanie lepiej i co ważne skuteczniej zaczęli wrocławianie. Po trójkach Justice i Kantera Śląsk prowadził 7:2 w trzeciej minucie. Ten pierwszy dalej kontynuował skuteczne akcje. W Legii za punkty chciał odpowiadać Robert Johnson, ale robił to nieskutecznie. Gdy swoje dorzucił Travis Trice gospodarze uciekali na dziewięć oczek. Wrocławianie potrafili również rozdać legionistom efektowne bloki. Wrocławianie pokazywali skuteczne akcje w ataku. Gdy kolejne punkty zdobył Kareem Kanter było nawet 15:2. Legia bez pomysłu na grę w ataku, ale co gorsza i bez skuteczności. Po ponad 6,5 minutach dopiero warszawianie drugi raz  z gry trafili do kosza. W odpowiedzi trafiał D’mitric Trice co dawało gospodarzom aż czternasto punktową przewagę. Drugą kwartę Legia zaczęła skuteczniej. Prowadzenie Śląska topniało do stanu 23:15, a po trafieniu Jure Skificia było nawet 25:19. Jednak wrocławianie poluzowali trochę obronę. Legioniści potrafili jeszcze zmniejszać straty do pięciu oczek, ale byli wrocławianie odpowiadali punktami Justice’a i Kantera. Po kolejnym trafieniu tego ostatniego prowadzenie Śląska ponownie wynosiło ponad dziesięć punktów. W tym momencie przypomniał o sobie Abdur-Rahkmann. Jego seria ośmiu puntów w kilkadziesiąt sekund bez odpowiedzi rywali dawał nadzieję gościom. W tym czasie Johnson siedział na ławce. A celną trójką z  ponad ośmiu metrów pierwszą połowę zakończył Raymond Cowells. Przez to przewaga wrocławian wynosiła tylko trzy oczka. Legionistom pomogły cztery celne trójki w drugiej kwarcie.

Po zmianie stron szybka trójka Koszarka doprowadziła do remisu, a takie same trafiali  Abdur-Rahkman z Cowellsem i legioniści prowadzili 43:47. A i to nie był koniec. Jednak obie drużyny nie zamierzały odpuszczać. Legia prowadziła przez moment 45:52, by po kilkudziesięciu sekundach był remis. Jednak w swoje ręce w grze w ataku legionistów ponownie wziął na siebie Abdur-Rahkamn. Gdy legionistom zaczęły wpadać trójki, a swoje punkty dorzucił bezradnemu w obronie Śląskowi Sadowski oraz Cowells warszawianie prowadzili 56:68. Hala Orbita prawie zamilkła. Warszawianie zapisali na swoim koncie serię w tej kwarcie 11:0.W ostatniej kwarcie Śląsk od razu rzucił się do odrabiania strat. Dzięki siedmiu punktom Travisa Trice wrocławianie zaliczyli serię 9:2. Po czasie trenera Kamińskiego amerykański rozgrywający wrocławian dalej kontynuował  swoje strzeleckie popisy doprowadzając do remisu 72:72. Nie brakowało walki pod obręczami. W końcówce ważne rzuty w Legii zdobywali Johnson z Cowellsem. Na dogrywkę rzucał jeszcze Travis Trice, ale nieskutecznie.

Travis Trice zakończył spotkanie z 31 oczkami, 3 zbiórkami oraz 8 asystami. Wśród legionistów 27 oczek zdobył Abdur-Rahkman.

WKS ŚLĄSK WROCŁAW – LEGIA WARSZAWA 85:88  (21:10, 20:28,  17:30, 27:20)

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!