fot. FIBA

W półfinale EuroBasketu mierzyliśmy się z Francją. Mecz był jednostronny. Ostatnie zwycięstwo na mistrzowskiej imprezie na Trójkolorowymi odnieśliśmy 7 czerwca 1985 roku. Od tamtego nie wygraliśmy z dzisiejszymi rywalami żadnego z dziewięciu, a z dzisiejszym meczem dziesięciu spotkań. Dziś byliśmy tłem dla Francuzów.

 

Pierwsze punkty padły łupem Mateusza Ponitki. Francuzi zaczęli bojaźliwie. Na odpowiedź trzeba było czekać aż 1,5 minuty. Pp trafieniu naszego kapitana z pierwszej minuty przez ponad trzy nasi zawodnicy nie zdobyli punktów. Obie drużyny albo popełniają błąd 24 sekund albo faule w ataku. Francuzi szukali swoich szans w rzutach dystansowych. W połowie kwarty po trafieniu Fourniera przegrywaliśmy 2:8. Francuzi grają powoli, ale łapali również skuteczność. Przewaga naszych rywali przez moment wynosiła nawet siedem oczek. Jak ważny dla naszej kadry jest A.J, Slaughter świadczy fakt, że regularnie bronił go inny zawodnik. Jednak A.j. nie wiele z tego sobie robił. To on był najskuteczniejszy w naszym zespole. Podobnie z Mateuszem Ponitką. On po pierwszej kwarcie miał zdobyte tylko dwa oczka.

W drugiej kwarcie szybko przewaga Trójkolorowych wzrosła do jedenastu i oczek. Nasi zawodnicy nie mogli się wstrzelić. Pierwsze punkty padły łupem Balcerowskiego. Gdy po chwili trójkę trafił Slaughter wydawało się że może wrócimy do gry. Jednak nasi rywale pokazali czym są kontry w ich wykonaniu. Przewaga Francji wróciła na poziom dwucyfrowy. W jednej z akcji efektownym blokiem na Ponitce popisuje się Rudy Gobert. Po skutecznej akcji w kontrze po tym bloku Francja odskakuje do stanu 16:30. A i to nie był koniec.  Francuzi w kilku akcjach w prosty sposób zabierali nam piłkę w ataku. Nasi półfinałowi rywale może nie zachwycają w ataku, ale pokazali w pierwszej połowie iż obroną wygrywa się mecze. Efektem tego była nasza skuteczność choćby w rzutach za (4 na 18) dwa.

Po zmianie stron sytuacja nie uległa w naszym zespole poprawie. Szybko przewaga wzrosła do 21 oczek. Pierwsze punkty z kontry po dwóch minutach gry zdobył Michał Sokołowski. Powolne akcje  nic nam nie przynosiły. Świetnie w obronie przeciwko Ponitce grał Guerschon Yabusele. Do solidnej postawy w obronie francuz dokładał skuteczne rzuty z gry. Po jego trafieniu na półmetku trzeciej kwarty było 23:48 dla naszych rywali. Nasi koszykarze byli ciągle tłem spokojnie, ale skutecznie grających Trójkolorowych. Przewaga osiągała poziom dwudziestu siedmiu oczek. Yabusele mijał obrońców jak tyczki. W dwudziestej ósmej minucie przegrywaliśmy 27:54. Jeszcze przed końcem kwarty zbliżała się do trzydziestu oczek. Yabusele po trzech kwartach miał zdobyte dwadzieścia dwa punkty i cztery zbiórki.

W czwartej kwarcie szybko stało się to co wisiało, czyli  po kolejnej serii tym razem siedmiu oczek z rzędu Francji na tablicy pojawił się wynik 36:71. Nasi koszykarze przez blisko cztery minuty nie zdobyli punktów z gry.Dopiero przełamał to Jarek Zyskowski, ale o wyniku nie ma co wspominać. Nawet rezerwowi Trójkolorowych potrafili sprawić, że ich prowadzenie różnicą czterdziestu puntów wisiało w powietrzu. Najwyższe prowadzenie w 36 minucie Francji wynosiło 43:82. Różnica czterdziestu punktów w trzydziestej dziewiątej minucie została osiągnięta.

Żaden z naszych zawodników nie zdobył nawet 10 punktów.

 

POLSKA – FRANCJA 54:95  (9:15, 9:19, 18:30, 18:31)

Polska: Michalak 9, Slaughter 9, Ponitka 7,  Balcerowski 5, Dziewa 5, Garbacz 5, Zyskowski 5, Cel 3, Schenk 2, Olejniczak 2, Sokołowski 2, Kolenda 0

Francja  (najwięcej): Yabusele 22, Fournier 10, Okobom 10

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!