foto: Damian Kuziora

9. seria Energa Basket Ligi zainaugurowana została w Łańcucie spotkaniem Rawlplug Sokoła i GTK Gliwice. Zespół z Podkarpacia liczył na pierwsze domowe zwycięstwo, ale to koszykarze z Górnego Śląska dopięli swego.

Zaczęło się niekorzystnie dla miejscowych, bo od trzech „trójek” Fergusona, które przedzielił akcją za „dwa” Thornton, przez co w 3. minucie strata Sokoła wynosiła 7 punktów (2:9). W kolejnej minucie rzuty osobiste oraz trafienie spod kosza dorzucił Rowland i było 11 punktów deficytu łańcucian (2:13).

Kolejne minuty gry to nieporadność rzutowa z obu stron, w czym wręcz przerażali miejscowi. Fatalną serię „pudeł” przerwał w 8. minucie Spencer, ale wciąż dystans był duży. Sytuacja miejscowych poprawiła się nieco po osobistych Thorntona (6:13), jednak Murphy w kolejnej akcji wykorzystał trzy zbiórki z rzędu gliwiczan i trójką ochłodził zapał gospodarzy (6:16). W końcówce I kwarty nic się zmieniło, a zakończył ją najskuteczniejszy strzelec Ferguson, podkreślając prymat GTK (10:21).

Na początku drugiej kwarty dwa rzuty Puta spod kosza dały gościom już 15-punktowy zapas (10:25). Potem lepszą skuteczność prezentował Sanders i głównie za jego sprawą w 16. minucie gracze z Łańcuta znacząco obniżyli straty (22:29). W następnych akcjach dwukrotnie trafił do kosza Thornton i miejscowym do Gliwic brakowało tylko 3 punkty (26:29). Kontra 2+1 Rowlanda dała przyjezdnym oddech (26:32), a ich morale podniósł udanymi wejściami pod kosz Szlachetka. Na samym finiszu drugiej odsłony trafił Sanders, ale strata miejscowych wyniosła 7 punktów (31:38).

Początek trzeciej kwarty to widowiskowa akcja Skifica ze wsadem Murphe’a, a po finalizacji kontry z kolejnym wsadem tego gracza zaliczka GTK wzrosła do 12 punktów (34:46). Drużyna z Łańcuta ponownie miała problem z kończeniem akcji, a rzut Spencera za trzy specjalnie jej położenia nie zmienił (37:50). Kolejne dokonania Amerykanina w postaci między innymi dwóch „trójek” już zasadniczo status miejscowych poprawiły – przewaga gliwiczan wróciła do 7-punktowej, jak do przerwy (47:54). W 29. minucie w zamieszaniu pod łańcuckim koszem sędziowie doszukali się nieczystego zagrania Fergusona z faulem technicznym, co na linii rzutów osobistych wykorzystał Spencer, niwelując na koniec III kwarty przewagę gości do 3. punktów (51:54).

Pierwsze minuty ostatniej odsłony po punktach Szlachetki dla GTK i Spencera dla Sokoła zachowały status quo (54:57), ale po trzech punktach Fergusona i trafieniu spod kosza Puta zespół Gliwic znów zaczął się oddalać (54:62).  Nadzieja miejscowych przyszła w 36. minucie po rzucie Nowakowskiego, przybliżającego gospodarzy na 6 punktów (58:64). Łańcucianie mozolnie odrabiali straty i Spencer kilka sekund przed końcową syreną stanął przed szansą wyrównania, ale jego rzut odbił się od obręczy i do dogrywki nie doszło. Prowadzący cały mecz gliwiczanie dorzucili jeszcze punkty z linii rzutów osobistych i sukces dowieźli do końca.

Rawlplug Sokół Łańcut – GTK Gliwice  68:73 (10:21, 21:17, 20:16, 17:19)

Rawlplug Sokół: Spencer, Thornthon, Wrona, Nowakowski, Szczypiński, Płowy, Mcconico, Balawender, Bręk, Struski, Sanders

GTK Gliwice: Ferguson, Ryżek, Skific, Rowland, Murphy, Busz, Maciejak, Szlachetka, Krzych, Put, Skrzypczyk, Palmowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!