foto: Damian Kuziora

Rawlplug Sokół Łańcut wygrał pojedynek z Suzuki Arką Gdynia w ramach 11. kolejki Energa Basket Ligi. Znakomity mecz w ekipie beniaminka zagrał amerykański rozgrywający Spencer, a dewizą sukcesu łańcucian była również dobra skuteczność w rzutach za trzy punkty.

Beniaminek z Łańcuta przed kilkoma seriami rozgrywek przerwał pasmo porażek i staje się groźniejszy jeśli nie dla potentatów Energa Basket Ligi to przynajmniej dla średniaków, a za takiego uchodzi zespół z Gdyni.

Początkowo mecz był wyrównany, choć jego poziom z uwagi na sporo spudłowanych rzutów nie mógł zadowalać. Po stronie gospodarzy wynik trzymał Thornton, zaś w zespole Arki Maide. W 4. minucie lekko odskoczyli goście, jednak po dwóch celnych rzutach z niedalekiego dystansu Sandersa w połowie kwarty trzy oczka oddechu (10:7) mieli gracze Sokoła. Gości na prowadzenie udaną akcją podkoszową wyciągnął Hrycaniuk (10:12),ale „trójką” odpowiedział Spencer (13:12). Koncert rzutów za trzy kontynuował Wołoszyn, w odwecie trafił dla miejscowych Szczypiński, a dla odmiany również nie gorszy był wśród gości Music. Przed syreną oznajmiającą koniec kwarty otwarcia trafił Sanders, wszystko bilansując (18:18).

Drugą odsłonę celnym rzutem za trzy rozpoczął Florence, ale akcją 2+1 odpowiedział Thornton i wciąż był remis. Następnie większe tempo gry zaserwowali łańcucianie, prowadząc po skończonej kontrze na początku 14. minuty Spencera pięcioma punktami (28:23). Skuteczność z dystansu nadal w tym okresie gry się poprawiała, a na listę strzelców za trzy wpisał się Kołodziej, wzbogacając zapas Sokoła do 8 punktów (31:23). Notowania gości poprawił dwoma udanymi akcjami w okolicy kosza Bogucki, niwelując trochę strat (27:23, 35:29). Sześciopunktowy dystans był również po trójce Wilczka (38:32) na półtorej minuty przed przerwą. Jednak potem trafiały już tylko „Sokoły”. Za trzy przymierzył Spencer, a następnie ładną akcję dwójkową z jego udziałem wykończył Kemp (43:32).

Pierwsze minuty po przerwie sytuacja pojedynku się prawie nie zmieniła. Łańcucianie po trzech minutach nadal bezpiecznie prowadzili (46:36), a w kolejnych akcjach dużą skuteczność notowali zawodnicy obu zespołów i dotyczyło to zarówno sytuacji spod kosza i rzutów trzypunktowych. W 26. minucie rzut Boguckiego zmniejszył zaliczkę miejscowych do 8 punktów (53:45). Kolejny okres gry to boiskowy chaos z obu stron i zatrzymanie wyniku na blisko trzy minuty. Marazm przerwał trafieniem za dwa Sanders (55:45). W ostatniej minucie trzeciej kwarty Wilczek rzutem za dwa oraz Harris rzutami osobistymi doprowadzili do skurczenia różnicy do 6. punktów (55:49), lecz nieco lepsze humory przed decydującą kwartą gdynianom popsuł akcją 2+1 Sanders (58:49)

Ten sam zawodnik udaną kontrą poprawił prowadzenie Sokoła (60:49). W 32. minucie świetne wejście pod kosz zanotował Thornton, a akcję sfinalizował pod koszem Kemp i duma Łańcuta miała 13. punktów przewagi (62:49). Gospodarze nie zwalniali tempo podnosząc po rzucie Szczypińskiego kapitał do 15 punktów (69:54) w 35. minucie gry. Miejscowi kolejne minuty grali mądrze, pilnując wyraźnej przewagi. Po wykorzystaniu rzutów osobistych Sandersa Sokół legitymował się 17 punktami przewagi (76:59) i choć w końcówce gdynianie zaczęli trafiać, ich faule taktyczne w związku z przyzwoitą skutecznością łańcucian na niewiele się zdały.

Rawlplug Sokół Łańcut – Suzuki Arka Gdynia 85:74  (18:18, 25:14, 15:17, 27:25)

Rawlplug Sokół Łańcut: Spencer 20, Thornton 10, Sanders 24, Kemp 6, Szczypiński, Kołodziej 5, Struski 2, Bręk 2

Suzuki Arka Gdynia: Wade 12, Musić 14, Florence 19, Harris 2, Wilczek 8, Wołoszyn 5, Bogucki 10, Hrycaniuk 2

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!