ADAM HRYCANIUK Suzuki Arka Gdynia

Dzisiejszą wygraną w Gdyni zawodnicy Kinga udowadniają, ze nie chcą rezygnować z walki nawet o czwartą lokatę w EBL. Aż sześciu zawodników szczecińskiego zespołu zdobyło ponad dziesięć oczek.

 

Gospodarze rozpoczęli to spotkanie od rzutów z dystansu Treya Wade’a i Novaka Musicia. Później świetnie zaczął się prezentować przede wszystkim Andrzej Mazurczak, który dość szybko doprowadzał do remisu. Wejście DJ Fennera ponownie zmieniało rytm gry na korzyść gdynian. King wykorzystywał jednak błędy rywali i po wsadzie w kontrze Kacpra Borowskiego po 10 minutach był remis po 20. Zaraz na początku drugiej kwarty szczecinianie wychodzili na prowadzenie dzięki zagraniu Filipa Matczaka. Po kilku minutach dzięki trafieniu Mateusza Kostrzewskiego przyjezdni uciekali na 11 punktów. Bartłomiej Wołoszyn oraz DJ Fenner starali się zmieniać sytuację, ale pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40:50.

W trzeciej kwarcie ekipie trenera Arkadiusza Miłoszewskiego udawało się utrzymywać przewagę – było to możliwe m. in. dzięki akcjom Phila Fayne’a i Kacpra Borowskiego. Po późniejszych dwóch trójkach Mateusza Kostrzewskiego różnica wzrosła do 15 punktów. Gospodarze w tym fragmencie nie byli w stanie nawiązać rywalizacji, mimo starań Jamesa Florence’a. Po 30 minutach było 61:75. W ostatniej części spotkania niewiele się zmieniało. Teraz bardzo dobrze prezentowali się Bryce Brown oraz Phil Fayne, a przewaga w pewnym momencie wynosiła już 21 punktów. W końcówce obaj trenerzy stawiali na zawodników z ławki rezerwowych, a sam wynik był rozstrzygnięty.

 

 

SUZUKI ARKA GDYNIA – KING SZCZECIN  88:102  (20:20, 20:30, 21:25, 27:27)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!