foto: astoria.bydgoszcz.pl

Po dwóch porażkach ligowych sympatycy Tauron GTK liczyli na zwycięstwo na swoim terenie w pojedynku ram 18. serii Energa Basket Ligi. Gliwiczanie jednak zawiedli, ustępując przez słabą dyspozycję w ostatniej kwarcie Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz i zamiast atakować pozycję play-off, muszą się oglądać na sytuację w tabeli za swoimi plecami.

Tauron GTK Gliwice chciało poszukać trzeciego zwycięstwa domowego w tym sezonie. Okazja była dobra, bo w Arenie pojawił się przedostatni zespół w ligowej tabeli, Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Mecz miał jednak miał swój ciężar gatunkowy, bo ewentualna porażka gospodarzy, mogła ich wplątać w walkę o utrzymanie. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, iż w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami górą byli podopieczni Marka Popiołka, którzy wygrali 83:72. Zadanie dla sobotnich gospodarzy jest więc niezwykle proste, nie tylko wygrać, ale też najlepiej różnicą więcej niż 11 punktów, co dawałoby duże poczucie bezpieczeństwa w kontekście zachowania ligowego bytu.

Pierwsze punkty w meczu zdobył Malachi Richardson, który po raz pierwszy rozpoczął mecz w pierwszej piątce. Goście postawili przede wszystkim na dogrywanie piłki pod kosz lub wjazdy w pole trzech sekund. To pozwoli im nie tylko odrobić straty, ale i objąć prowadzenie (7:8). Spora w tym zasługa Pauliusa Petrileviciusa i Myke’a Henry’ego. Od tego momentu spotkanie bardzo się wyrównało i prowadzenie zmieniało się praktycznie z każdą kolejną akcją. Bydgoszczanom udało się odskoczyć, kiedy akcją 2+1 popisał Petrilevicius (13:16). Litwin doskonale radził sobie w polu trzech sekund i dzięki niemu oraz Nathanowi Cayo przyjezdnym udało się odskoczyć na siedem punktów różnicy (15:22). Jeszcze przed końcem pierwszej kwarty gliwiczanie odrobili część strat za sprawą Patryka Wilka, który popisał się skuteczną dobitką.

Na początku kolejnej odsłony z dystansu przymierzył Mateusz Szlachetka, a kolejne dwa „oczka” dołożył Jure Skifić i na tablicy wyników pojawił się remis (22:22). Jeszcze na moment Enea Abramczyk Astoria za sprawą Aleksandra Lewandowskiego wróciła na prowadzenie, ale skuteczna akcja pod koszem Terrance’a Fergusona i kontra wykończona przez Szlachetkę spowodowała, że gliwiczanie wrócili na prowadzenie (26:24). To podziałało drażniąco na bydgoszczan i dzięki trafieniom zza łuku Henry’ego i Igora Wadowskiego podopieczni Marka Popiołka znów byli bliżej zwycięstwa (26:30). Miejscowi próbowali się zbliżyć za sprawą Earla Jerroda Rowlanda, ale przyjezdni złapali oddech za sprawą Benjamina Simmonsa, który trafił zza linii 6,75 m. Tym samym odpowiedział jednak Wilk i było tylko 32:33. Tauron GTK wróciło nawet na chwilę na prowadzenie po kolejnym dobrym zagraniu Skificia, ale Simmons raz jeszcze przymierzył zza łuku (34:36) i poddenerwowany trener Maroš Kováčik poprosił o przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry doprowadził do remisu Skifić, ale goście cały czas byli stroną dominującą. Simmons trafiał kolejne rzuty, a „trójkę dołożył też Mike Smith. Kiedy kontrę wykończył Cayo było już 38:43. Rowland trafił dwa rzuty wolne, a następnie dograł do Murphy’ego, który załadował piłkę z góry do kosza (42:43). Ostatnią skuteczna akcję w tej połowie przeprowadził Simmons, który przytomnie zachował się pod koszem i dobił niecelny rzut kolegi z zespołu.

Dłuższa przerwa dobrze wpłynęła na gliwiczan. Skifić kolejny raz trafił z półdystansu, a Rowland dołożył trzy punkty i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (47:46). Po chwili podwyższył je Richardson, który dołożył cztery kolejne „oczka” (51:46). Serię miejscowych przerwał dopiero Cayo, który trafił spod kosza, a akcją 2+1 popisał się Daniel Szymkiewicz (51:51). Tauron GTK ponownie odskoczyło za sprawą Richardsona, który wykończył kontrę i efektownej akcji Murphy’ego (55:51). Enea Abramczyk Astoria próbowała się zbliżyć za sprawą Petrileviciusa, ale kolejna „trójka” Szlachetki pozwoliła utrzymać dystans (58:53). Goście w tym fragmencie spotkania w ataku mogli polegać w zasadzie tylko na swoim litewskim środkowym. Kiedy jednak zza łuku trafił także Skifić przewaga miejscowych wzrosła do sześciu punktów (63:57). Przyjezdni za sprawą Szymkiewicza i Wadowskiego zredukowali straty do czterech „oczek” (65:61).

Ostatnią kwartę bydgoszczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Dwa razy z dystansu trafił Szymkiewicz i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (65:67). Odpowiedź Szlachetki była błyskawiczna, ale po drugiej stronie parkietu znów dał o sobie znacz Szymkiewicz. Dodatkowo nie do zatrzymania był Petrilevicius. Dzięki Litwinowi Enea Abramczyk Astoria odskoczyła na sześć punktów przewagi (71:77). Sytuację próbował jeszcze ratować Richardson, który w krótkim odstępie czasu dołożył pięć punktów (76:79), ale w kluczowym momencie Simmons raz jeszcze trafił z dystansu. Tauron GTK nie zamierzało się jednak poddawać i najpierw Ferguson dwa razy trafił z linii rzutów wolnych, a kolejne dwa punkty dołożył Richardson (80:82), dając nadzieję na pomyślny finał. Po drugiej stronie parkietu zimną krew zachował Smith, ale raz jeszcze odpowiedział Richardson (82:84). Niestety, w kolejnej akcji w łatwej sytuacji na zdobycie punktów znalazł się Cayo i umieścił piłkę w koszu, a gliwiczanie już nie odpowiedzieli. Kropkę nad i postawił Smith, trafiając z dystansu i ustalając końcowy rezultat.

W następnym meczu Tauron GTK zagra u siebie z PGE Spójnią Stargard.

Tauron GTK Gliwice – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 82:89 (17:22, 25:23, 23:16, 17:28)

Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 11 (1×3), Szymon Ryżek 1, Malachi Richardson 21 (1×3), Jure Skifić 14 (1×3), Kamari Murphy 8 – Mateusz Szlachetka 13 (3×3), Terrance Ferguson 7, Patryk Wilk 7 (1×3), Aleksander Busz.

Astoria: Mike Smith 14 (2×3), Myke Henry 7 (1×3), Daniel Szymkiewicz 15 (2×3), Benjamin Simmons 13 (3×3), Paulius Petrilevicius 20 – Nathan Cayo 11, Igor Wadowski 7 (1×3), Aleksander Lewandowski 2, Jakub Ulczyński.

Źródło: Biuro prasowe GTK Gliwice

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!