Fot: El Chiringuito TV

Wielka Sobota to czas duchowego skupienia wiernych, a zarazem wielkich emocji związanych z naszą rodzimą ekstraklasą. Ostatnim dzisiejszym spotkaniem był mecz derbowy. Derbów takich, jakich innych w naszym kraju nie ma to derby Poznania. 

Jedyne derby jakie możemy śledzić w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy odróżnia wiele od standardowych. Nie ma nienawiści, burd na trybunach, niezdrowej atmosfery. Jest za to rodzinnie, ciepło, a na boisku zamiast rac i nadmiernej agresji mamy sportowe spotkanie, zazwyczaj wyrównane i na dobrym poziomie. Lech na rywalizacji z Wartą nic nie może zyskać oprócz 3 punktów. Warta również zdaje sobie sprawę, że na konflikcie z Lechem może być jedynie stratna, dlatego przyjazny klimat wokół klubów odróżnia te spotkania o „panowanie w mieście i regionie” od innych. Lech będzie hegemonem, Warta przyjaznym klubem dobrze szkolącym, a smaczków przed dzisiejszym spotkaniem było wyjątkowo wiele, podobnie jak pikanterii na boisku.

Pierwsza połowa wyglądała następująco: przez większą część Lech posiadał piłkę, grał kombinacyjnie, ale niewiele z tego wynikało. Następnie Warta przejmowała piłkę i groźnie odgryzała się po kontrach, stwarzając zagrożenie.

Przez pierwsze dwa kwadranse lepsze okazje z gry posiadali Warciarze. Filip Bednarek musiał stać na posterunku i czujnie pilnować swojej bramki, wiatr na skrzydle robił młodzieżowiec gości Kajetan Szmyt. Wychowanek Warty mógł się dobrze zaprezentować na tle silnego rywala, popularne ploteczki głoszą, że Kolejorz jest mocno zainteresowany usługami gracza zielonych i chętnie widzieliby miejsce na bocznej flance przy Bułgarskiej. Dodatkowo groźny strzał oddał Matuszewski. 

Pierwsza dogodna okazja gospodarzy to sytuacja wypracowana przez szwedzki duet Karlstroem-Ishak. Pomocnik Lecha ładnie odwrócił się na skrzydle i dośrodkował na 7.m do swojego przyjaciela Ishaka, kapitan Lecha w tej sytuacji zachował się dość naiwnie i strzelił głową w sam środek bramki, gdzie do koszyczka piłkę złapał Lis. Gospodarze objęli prowadzenie w 34.min po świetnej indywidualnej akcji Skórasia. Młody skrzydłowy akademii Kolejorza zrobił indywidualną akcję na skrzydle, podał na 16. metr do niepilnowanego Karlstroema i popularny „szef” środka pola mistrzów Polski oddał soczysty strzał, który z trudem przed siebie wypluł Lis. Skóraś dopełnił formalności dobijając do pustej bramki, kluczem w tej akcji było przyspieszenie i intuicyjne pobiegnięcie za akcją. Kolejorz mógł powiększyć prowadzenie w 47.min. Ba Loua wybiegł sam na sam z bramkarzem, Iworyjczyk lekko zakiwał się w polu karnym i próbował wymusić faul. Piłka dotarła do Ishaka, który strzelił gola, natomiast sędzia Stefański uznał pozycją spaloną, skrzydłowy Lecha nie wytrzymał i wybiegł za szybko nie pilnując linii defensorów Warty. 

Druga połowa to przebudzenie ofensywne Warty. Już w pierwszej minucie drugiej części gry więcej z sytuacji w polu karnym mógł wycisnąć Zrelak. Następnie goście kilkukrotnie sprawiali nerwowość w polu karnym Lecha, Bednarek był czujny, natomiast wiele ciepłych słów można powiedzieć na temat boiskowych poczynań Szmyta. Lech odpowiedział groźnymi strzałami Skórasia i Rebocho, obaj gracze Kolejorza nie zmieścili piłki w bramce strzelając minimalnie obok. Bez wątpienia najlepszy gracz na boisku, Skóraś kolejny raz dał wiele dobrego swojej ekipie. Jeden z motorów napędowych niebieskiej części poznania w 60.min wywalczył rzut karny, Michał Kopczyński nadepnął reprezentanta Polski i arbiter nie miał najmniejszych wątpliwości, że za „stempel” należał się rzut karny. Kapitan Kolejorza Mikael Ishak kolejny raz w tym sezonie podszedł do rzutu karnego i nie wykorzystał tej dogodnej okazji, tym razem strzelając w poprzeczkę, a dobitka Szweda nie mogła zostać uznana w myśl przepisów. Nad Ishakiem w tym sezonie ciąży prawdziwa klątwa 12. trafienia w PKO BP Ekstraklasie. 

Napastnik Kolejorza pomimo niewykorzystanej jedenastki zapisał się pozytywnie na kartach tego spotkania, w 88. minucie odebrał piłkę graczowi Warty i podał w pole karne do Michała Skórasia. One Man Show gracza Lecha: Skóraś z zimną krwią wykorzystał okazję i zamknął wynik spotkania. Dla skrzydłowego Lecha będzie to niezapomniane spotkanie i z pewnością zapisał się na stałe w kartach historii starć derbowych. Honorową bramkę mogła Warta zdobyć w doliczonym czasie gry. Velde staranował w polu karnym zawodnika gości. Filip Bednarek popisał się fenomenalną interwencją broniąc kolejny rzut karny w tym sezonie, jedenastki nie wykorzystał Zrelak. Kolejorz pomimo słabszej drugiej połowy podwyższył prowadzenie, spokojnie wygrywając derby miasta Poznań. 

Lech Poznań pokazał, że jest w formie przed czwartkowym spotkaniem w europejskich pucharach, kiedy to Kolejorz podejmie włoską Fiorentinę.

Lech Poznań – Warta Poznań 2-0 (1-0)

34′ Skóraś, 88′ Skóraś

Lech Poznań: Bednarek – Pereira – Salamon – Milic – Rebocho – Karlstroem – Kvekveskiri (65′ Murawski) – Skóraś (92′ Czerwiński) – Marchwiński (75′ Velde) – Ba Loua (65′ Sousa) – Ishak (91′ Sobiech)

Warta Poznań: Lis – Stavropoulos – Szymonowicz – Ivanov – Matuszewski – Kopczyński (64 Maenpaa) – Żurawski (89′ Destan) – Kościelny (65′ Kiełb) – Szmyt – Szczepański (76′ Savić) – Zrelak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!