Foto: Tomasz Kasjaniuk/ PZLA

Dziś w Budapeszcie miała miejsce tylko sesja wieczorna, podczas której emocjonowaliśmy się biegami trójki Polaków: Natalii Kaczmarek, Ewy Swobody oraz Damiana Czykiera. 

Jako pierwszy do boju ruszył na 110. metrów przez płotki Damian Czykier. Doświadczony płotkarz zadanie miał nie lada trudne, ponieważ ścigał się z piekielnie mocnymi rywalami. Polak wyszedł spóźniony z bloków, a w połowie biegu pogubił rytm uderzając o siódmy płotek, przez co do mety dotarł na samym końcu (13,97 s).

Potem przyszedł czas na nasze panie. Najpierw na 100. metrów zaprezentowała się Ewa Swoboda. Nasza sprinterka zafiniszowała na trzecim miejscu w swoim półfinale (delikatnie potykając się na pierwszych krokach) i musiała czekać czy czas 11,01 s. da małe q. Okazało się, początkowo że 0,001 s. było na korzyść Dinny Asher-Smith. Kiedy smutna Swoboda udzielała pierwszego wywiadu, w tym samym czasie sędziowie decydowali, czy do finału dopuścić dziewięć sprinterek. Ostatecznie po naradach otrzymaliśmy informację, że Polka została dołączona do walki o medale!

W polskiej historii na kobiecy sprinterski finał czekaliśmy czterdzieści lat, i doczekaliśmy się. Ewa Swoboda mimo zawirowań biegła piekielnie szybko z pierwszego toru i wywalczyła szóste miejsce na świecie. (10,97 s)

W świetnym humorze bieżnie opuszczała Natalia Kaczmarek po biegu półfinałowym na 400. metrów. Na jedno okrążenie nasza biegaczka nie miała sobie równych wygrywając w trzecim biegu półfinałowym z czasem 49,50 s (drugi wynik w karierze). To da Polce dobry tor w finale.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!