Niespodzianki nie było. Mistrz Polski, Raków Częstochowa uległ w spotkaniu 4. kolejki Ligi Europy aktualnemu liderowi portugalskiej ekstraklasy, Sportingowi Lizbona. Tym samym podopieczni Dawida Szwargi pozbawili się już jakichkolwiek szans na awans do fazy pucharowej i pozostaje im walka o miejsce premiowane grą w 1/16 Ligi Konferencji Europy.

Jeśli szkoleniowiec „Medalików” miał plan na to spotkanie, to musiał go zrewidować już po 13. minutach gry. Bogdan Racovitan powstrzymywał w polu karnym Jerry’ego St. Juste. Mimo że zawodnik Sportingu padł jak rażony piorunem, to Enea Jorgji pozostał niewzruszony. Innego zdania był zespół VAR, który polecił sędziemu, by obejrzał nagranie z tej sytuacji. Sędzia z Albanii po zaznajomieniu się z powtórką, zmienił decyzję i wskazał na jedenastkę, a dodatkowo ukarał defensora Rakowa czerwoną kartką. Rzut karny pewnie wykorzystał Pedro Goncalves. Mistrzowie Polski nie mogli sobie wyobrazić gorszego początku. Gospodarze przejęli całkowitą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Po ich stronie była nie tylko przewaga personalna, ale także indywidualna jakość zawodników. Gracze Sportingu grę prowadzili praktycznie tylko na połowie częstochowian, a ich linia obrony nie miała ani chwili wytchnienia. Zespół Dawida Szwargi próbował momentami przesunąć grę nieco do przodu i pograć więcej piłką na połowie rywala, ale brakowało koncepcji, by w jakimkolwiek stopniu zagrozić bramce Sportingu. Obrazu gry nie odmieniło wejście na plac gry Adnana Kovacevicia za Bartosza Nowaka. Najgroźniejszą sytuacją stworzoną przez „Medalików” było uderzenie z dystansu Jeana Carlosa, ale piłka minęła bramkę o sporą odległość. Miejscowym mimo licznych sytuacji nie udało się już zaskoczyć Vladana Kovacevicia. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0.

Koszmarnie dla zespołu Rakowa rozpoczęła się druga odsłona meczu. Milan Rundić ewidentnie pomagał sobie ręką przy uderzeniu gracza Sportingu. Arbiter znów otrzymał powiadomienie z obozu VAR, by obejrzał powtórkę, co niezwłocznie uczynił. I identycznie jak na początku meczu po jej obejrzeniu, wskazał na jedenastym metr. Pedro Goncalves znów wygrał starcie z Kovaceviciem. Obraz gry nie ulegał zmianie. Raków schowany na własnej połowie czyhał na kontrataki, ale gracze „Lwów” starając się wykorzystać przewagę, szukali swoich szans na podwyższenie prowadzenia, grając atakiem pozycyjnym. W 71. minucie mistrzowie Polski kompletnie zaskoczyli defensywę gospodarzy. Fran Tudor uruchomił podaniem na wolne pole Marcina Cebulę, ten zagrał wzdłuż bramki gdzie piłkę próbował zatrzymać Adan, ale zrobił to tak nieskutecznie, że piłka trafiła do Rundicia. Serb z bliskiej odległości trafił do bramki. Gracze Rakowa przesunęli się śmielej do przodu. Potrafili także założyć pressing, ale podopieczni Rubena Amorima potrafili sobie z nim poradzić. Ostatecznie nie padła już żadna bramka w tym meczu.

Liga Europy – 4. kolejka
Sporting Lizbona – Raków Częstochowa 2:1 (1:0)
Goncalves 14′ (r.k), 52′ (r.k) – Rundić 71′

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!