Foto: plusliga.pl

Indykpol AZS Olsztyn nie pożegnał się z przytupem z halą w Iławie. W ostatnim środkowym meczu PlusLigi olsztynianie przegrali z ukraińskim zespołem Barkomem Każany Lwów 2:3. 

W pierwszym secie wszystko zmieniało się błyskawicznie, a już przede wszystkim prowadzenie. Początek należał do Indykpolu, ale kolejne akcje pokazały, że w tym spotkaniu Barkom Każany Lwów będzie naciskał i czyhał na błędy rywali do samego końca. Po błędzie Petrovsa i Tupchii’ego gospodarze mieli dwupunktową zaliczkę. Utrzymali ją tylko do momentu, w którym Kovalov zablokował Souze. Po chwili na prowadzenie wyszli ukraińscy siatkarze. Zafundował im je asem serwisowym Tupchii. W kolejnych akcjach gra toczyła się punkt za punkt. Dopiero od stanu 7:7 Barkom Każany Lwów zdobył trzy oczka z rzędu dzięki atakowi Gueye i Shchurova oraz pomyłce Souzy. Przewaga ta szybko stopniała do zera, i znów oglądaliśmy wyrównane wymiany. W pewnym momencie znów dał o sobie znać na zagrywce Tupchii wyprowadzając gości na trzy punkty do przodu (15:12). Po błędzie Karlitzka Barkom miał już nawet cztery oczka zapasu. Pod koniec w szaleńczą pogoń rzucili się siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Najpierw Tuaniga posłał asa, potem pomylił się Palonsky i Petrovs, a jeszcze później Palonsky nadział się na blok Sapińskiego. To wystarczyło do wyjścia na prowadzenie 19:17. Ostatnie piłki to już głównie udane akcje w wykonaniu olsztynian, do czego mocno przyczynił się Karlitzek w polu serwisowym oraz Szerszeń w ataku. Piłkę setową pomyślnie skończył właśnie Szerszeń (25:23).

W drugim secie gospodarze początkowo grali jak natchnieni. W ataku prym naprzemiennie wiedli Karlitzek oraz Szerszeń. Do tego ręce dobrze przełożył Jakubiszak zatrzymując Palonsky’ego. Kluczowy okazał się również dobry serwis Tuanigi. Przez chwilę zrobiło się gorąco, kiedy po ataku Kovalova, a później jego punktowej zagrywce Barkom Każany Lwów doszedł przeciwników na jedno oczko (12:11). Ostatecznie jednak Indykpol szybko odbudował swoją przewagę, głównie dzięki Souzie, który zanotował dwa asy serwisowe, a dodatkowo dołożył jeszcze skuteczną kontrę (16:12). Nawet błąd Karlitzka nie był w stanie popsuć humorów olsztynian. Kolejny raz bowiem as w tym secie, tym razem w wykonaniu Jakubiszaka wylądował po stronie lwowian. Końcówka seta była bardzo wyrównana na własne życzenie Indykpolu, który roztrwonił całą przewagę. W kluczowym momencie ataku nie skończył Szerszeń, i gospodarze znaleźli się w niełatwej sytuacji. Szkoleniowiec olsztynian zdecydował się ratować tą odsłonę podwójną zmianą, ale nie zdołał tego zrobić, ponieważ udanie w bloku na Souzie zaprezentował się Shchurov.

W następnym secie tylko kilka pierwszych wymian było dla Indykpolu AZS Olsztyn (7:4). Po nich gra zdecydowanie bardziej ustabilizowała się i oscylowała wokół remisu. Po stronie gospodarzy punkty głównie zdobywali Souza, Szerszeń oraz Karlitzek, natomiast po stronie rywali brylował Tupchii czy Palonsky. To jednak nie dawało żadnej odskoczni zarówno Indykpolowi jak i Barkomowi. Tablica wyników ciągle wskazywała na remis. Dopiero po ataku Kovalova, a następnie dwóch Tupchii’ego goście oderwali się na trzy punkty (19:16). Natychmiast zareagował na to prośbą o czas trener Indykpolu. To jednak nie zadziałało, bo bezpośrednie dwa punkty z zagrywki wpadły na konto Barkomu. Trzeba przyznać, że końcówka trzeciej partii to było istne show Tupchii’ego, który prowadził swój zespół do objęcia prowadzenia w tym spotkaniu. Ogromna niemoc spotkała Indykpol, który już do końca seta nie potrafił wykrzesać z siebie więcej energii przegrywając 20:25, po błędzie na zagrywce Armoa.

Niezadowoleni z wyniku dwóch poprzednich odsłon olsztynianie podeszli do czwartej partii z nowym animuszem, który poskutkował prowadzeniem czteropunktowym (9:5). Barkom nie mógł za wiele zdziałać, kiedy po drugiej stronie siatki praktycznie wszystkie piłki były kończone w punkt. Dodatkowo jeszcze asem serwisowym poczęstował lwowian Souza. Znów jednak stało się to co w poprzednim secie. Nagle olsztynianie zaczęli mieć problemy z puentowaniem swoich akcji. To szybko wykorzystywali przeciwnicy, a przede wszystkim Gueye na spółkę z Tupchiim, przez co zniwelowali straty do jednego oczka. Indykpol w porę się przebudził, i znów na koncie miał plus trzy, a potem nawet i cztery punkty (16:12). W końcowej fazie jeszcze wyższy bieg włączyli olsztynianie. Po dwóch asach Karlitzeka oraz bloku Armoa na Palonskym mieli już osiem punktów przewagi (20:12). To nie mogło się już skończyć źle dla gospodarzy, i tak się nie skończyło. Po błędzie w polu serwisowym Dardzansa Indykpol AZS Olsztyn wygrał 25:13.

O tym kto wygra ten mecz decydował tie-break. W nim oba zespoły nie miały zamiaru odpuścić. Były ataki, zepsute zagrywki, bloki ale i challenge. Niewiele razy w tym spotkaniu byliśmy świadkami zablokowania Tupchii’ego, a to udało się właśnie w tie-breaku dzięki Karlitzkowi. Barkom, po zatrzymaniu Armoa oraz błędzie Karlitzka wysforował się na dwa oczka do przodu (9:7). Czasu na odrobienie tych strat nie pozostawało wiele. W porę jednak zareagował blokiem Szerszeń powstrzymując Gueye, a później Jakubiszak robiąc to samo z Tupchiim (11:11). Końcówka była bardzo nerwowa, a wszystko rozstrzygało się pojedynczymi punktami. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili siatkarze ze Lwowa wygrywając 16:14 i w całym meczu 3:2.

Po tym spotkaniu Indykpol ma na koncie piętnaście punktów, a Barkom dziesięć.

Indykpol AZS Olsztyn – Barkom Każany Lwów 2:3 (25:23, 24:26, 20:25, 25:13, 14:16)

MVP: Vasyl Tupchii

Indykpol AZS Olsztyn: Alan Souza, Karlitzek, Jankiewicz, Jakubiszek, Siwczyk. Sapiński, Szerszeń, Majchrzak, Manuel Armoa, Szymendera, Sienkiewicz, Tuaniga, Janikowski, Hawryluk.

Barkom Każany Lwów: Moussé Gueye, Kovalov, Mazenko, Shevchenko, Holoven, Palonsky, Dardzans, Shchurov, Tupchii, Dovhyi, Kucher, Petrovs, Kanaiev.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!