Fot. zaglebie.com

Remis na początek sobotnich zmagań w Ekstraklasie. Płocka Wisła zremisowała z Rakowem 2:2, a wszystkie gole padły dopiero po przerwie.

Piłkarze Radosława Sobolewskiego mają zdecydowanie gorszy okres. W czterech ostatnich meczach zdobyli zaledwie punkt. W 21. kolejce na drodze drużyny z Płocka stanął Raków, czyli obecnie trzecia siła PKO BP Ekstraklasy. Zespół spod Jasnej Góry, chcąc dotrzymać kroku szczecińskiej Pogoni, musiał walczyć o pełną pulę.

Spotkanie lepiej zaczęli podopieczni Marka Papszuna, którzy doszli do pierwszej groźnej sytuacji już w 10. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka trafiła na głowę Niewulisa, ale kapitan Rakowa uderzył bardzo niecelnie. Kilkanaście minut później znakomitą sytuację zmarnował Tudor – pomocnik przyjezdnych znalazł się przed pustą bramką, ale posłał futbolówkę znacznie ponad poprzeczką. Goście wyraźnie przeważali, ale nie przekładało się to na dużą ilość dogodnych szans. W końcówce pierwszej połowy do głosu doszli płocczanie. W 41. minucie mocno uderzał Vallo, ale fenomenalną interwencją popisał się Dominik Holec. Chwilę później ciekawą akcję zaprzepaścił Szwoch, który niedokładnie dogrywał do Tuszyńskiego. Do przerwy w Płocku bez bramek.

Początek drugiej odsłony to dominacja częstochowian. W 48. minucie z rzutu wolnego groźnie strzelał Ivi Lopez, lecz skuteczną obroną wykazał się Kamiński. Hiszpan był głównym aktorem również kolejnej akcji – tym razem futbolówka po jego próbie wylądowała na poprzeczce. Mimo przewagi gości, to gracze Sobolewskiego jako pierwsi zdobyli bramkę. W 56. minucie obronę rywali zaskoczył Szwoch, który idealnie dograł na głowę Tuszyńskiego. Napastnikowi nie pozostało nic innego, jak umieścić piłkę w siatce. „Nafciarze” nie musieli zbyt długo czekać na podwyższenie prowadzenia. W 70. minucie futbolówka po strzale Wolskiego odbiła się od jednego z obrońców i zaskoczyła bramkarza przyjezdnych. 120 sekund później kolejny raz dobrze ze stałego fragmentu uderzał Lopez. Kamiński, co prawda zwycięsko wyszedł z pojedynku z Hiszpanem, ale przy dobitce Piątkowskiego był już bezradny. Raków atakował i dążył do wyrównania. W jednej z akcji bramkarz gospodarzy popełnił fatalny błąd i sfaulował w polu karnym Tudora. Sędzia podyktował rzut karny, a „jedenastkę” na gola zamienił Ivi Lopez. Mimo wielu prób graczy Papszuna, mecz zakończył się wynikiem 2:2.

Druga połowa obfitowała w tyle emocji, że całkowicie zrekompensowała kibicom przeciętne pierwsze 45 minut. Z przebiegu gry bardziej niezadowoleni mogą być częstochowianie, którzy byli dziś stroną dominującą. Należy jednak pamiętać, że do 72. minuty przegrywali aż 0:2 i zapowiadało się, że z Płocka wyjadą bez punktów. Płocczanie kolejny raz marnują dwubramkowe prowadzenie (wcześniej ze Stalą) i znów kończą bez trzech „oczek”. Na zwycięstwo czekają już od 14. lutego.

Wisła Płock : Raków Częstochowa 2:2 (0:0)

56. Tuszyński      72. Piątkowski

70. Wolski           81. Ivi Lopez

Wisła Płock: Kamiński – Vallo, Rzeźniczak, Uryga, Garcia – Rasak (80. Lagator), Lesniak – Szwoch, Adamczyk (63. Wolski), Kocyła (80. Lewandowski) – Tuszyński (87. Gjertsen)

Raków Częstochowa: Holec – Piątkowski, Niewulis, Jach (73. Schwarz) – Tudor, Sapała, Lederman, Kun – Ivi Lopez (87. Szelągowski), Cebula (73. Tijanić) – Gutkovskis (87. Arak)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!