Muhammad-Ali Abdur-Rahkman / fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

Po słabym początku i strzeleckich popisach w czwartej kwarcie Muhammada-Ali Abdur-Rahkmana Legia wygrywa czwarty mecz w w Europie. Wygraną przypieczętowali awans.

 

Początek spotkania należał do wicemistrzów Rumunii. A to za sprawą starych znajomych z EBL: Krisa Richarda (12 pkt w pierwszej połowie) i Geralda Greena (10 w pierwszej połowie). Ekipa gości prowadziła w czwartej minucie 8:2. Jednak legioniści potrafili odrobić straty, zaliczając serię 9:0 w półtorej minuty wyszli na prowadzenie. W ciągu ostatniej minuty Richard dwukrotnie trafił zza łuku czym ustalił wynik pierwszej odsłony na 21:15 dla swojego zespołu. Już w pierwszej odsłonie Amerykanin zdobył dziesięć oczek. Pierwsze akcje należały również do gości. Kolejnym trafieniem i asystą popisał się Richard i szybko jego zespół osiągnął dwucyfrową przewagę. Gdy kolejny rzut za trzy trafili goście (Marković) potrafili jeszcze uciekać do stanu 30:17. Problemy z skutecznością Legii powodowały, że rywale bez problemu utrzymywali przewagę nawet na dwucyfrowym poziomie. W warszawskim zespole brakowało lidera w ataku. W końcówce jeszcze warszawianie zmniejszali straty, ale i tak Oradea prowadziła ośmioma oczkami 33:41. Jedynym minmalnie jaśniejszym punktem w ataku legionistów był Muhammad-Ali Abdur Rahkman z trzynastoma punktami.

Po zmianie stron pierwsze akcje układały się po myśli legionistów. Trójką rozpoczął odrabianie strat Grzegorz Kulka i po nie co ponad dwóch minutach był remis 44:44, a po chwili Legia odskakiwała nawet na cztery oczka. Ważne punkty dokładał w tym okresie Dariusz Wyka. Jednak to co próbowali wypracowywać szybko tracili, pozwalając ry7walom oddać rzut z czystej pozycji. W końcówce jednal do warszawskiego zespołu usmiechnęło się trochę szczęścia. Trójkę niemalże równo z syreną trafił Abdur-Rahkman dzięki czemu to przed ostatnią kwartą gospodarze prowadzili 59:58. Czwartą kwartę rozpoczął skutecznymi akcjami Abdur-Rahkman. I to on był długo jedyną opcją w ataku swojego zespołu. Dzięki niemu męczący się dziś stołeczny zespół prowadził 63:58. Nie trwało to zbyt długo, bo i tą przewagę legioniści stracili. Mniej widoczni w ataku Oradei byli Green z Richardem. Gdy jednak swoje zza łuku trafił Raymond Cowells III w szeregi przyjezdnych jakby wkradała się nerwowość. Ponownie musieli gonić rywali. Zimną krew w ważnym momencie zachował najskuteczniejszy wśród legionistów Abdur-Rahkamn (32 pkt w meczu). Jego kolejne trafienia czy to z wejścia pod kosz czy za trzy równo z syreną kończącą czas akcji dały wygraną i awans Legii.

 

 

LEGIA WARSZAWA – CSM CSU ORADEA 75:68  (15:21, 18:20, 26:17, 16:10)

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!