PGE SKRA BEŁCHATÓW, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com
PGE Skra Bełchatów rozegrała mecz 22. kolejki siatkarskiej PlusLigi z gośćmi z Gdańska. Bełchatowianie przed spotkaniem plasowali się w czołówce tabeli, natomiast Trefl Gdańsk zajmował 9. lokatę. Gospodarze zdołali wywalczyć dwa pierwsze sety, jednak udane rotacje składem Michała Winiarskiego doprowadziły do wyrównania stanu rywalizacji. Ostatecznie jednak to gospodarze zatrzymali u siebie 2 „oczka”.
Emocje w pierwszym secie

Bez wątpienia Trefl Gdańsk przetrwał słaby okres i zaczął wracać do swojego poziomu. Bełchatowianie zatrzymali Bartłomieja Lipińskiego na lewym ataku wysuwając się na dwupunktowe prowadzenie (9:7). PGE Skra zyskała największą przewagę po podwójnym bloku na Mariuszu Wlazłym (13:9). Z pewnością gdańszczanom nie pomógł sam atakujący, który uderzył piłkę bezpośrednio w dolna taśmę (9:14). Niewątpliwie sytuacja zaczynała wyglądać coraz lepiej dla gospodarzy. Mimo skutecznego bloki gości, przegrywali oni już wynikiem 13:18. Trefl zmniejszył straty do przeciwnika po pojawieniu się w polu serwisowym Moritza Reicherta. Trenerzy pomylili się z liczeniu i wprowadzili na parkiet zbyt wielu obcokrajowców, co poskutkowało doprowadzeniem do kontaktu punktowego (17:18). Podopieczni Michała Winiarskiego mieli szansę na doprowadzenie do remisu, jednak nie skończyli dwóch akcji z rzędu (17:20). Z pomocą bełchatowianom przyszedł Mateusz Bieniek, który popisał się asem serwisowym (23:18). Na prawym skrzydle pojawił się Damian Schulz, który zakończył pierwszą odsłonę (25:20).

Powtórzenie wyniku

 Maciej Olenderek został trafiony atomową zagrywką Dicka Kooya i w rezultacie PGE Skra wyszła na dwupunktowe prowadzenie (5:3). Karol Kłos był bliski zapisania na koncie asa serwisowego, jednak challenge pokazał, że piłka znalazła się poza boczną linią (7:5). Tym razem Reichert nie popisał się taką serią jak w poprzednim secie i piłka po jego serwisie wylądowała na aucie (6:9). Bez wątpienia w tym momencie ofensywę bełchatowian utrzymywał Damian Schulz, który doprowadził do wyniku 10:6. Zdecydowanie dzięki kilku punktom przewagi bełchatowianie wydawali się rozluźnieni. Przede wszystkim Trefl Gdańsk miał problem ze skutecznością szczególnie w pierwszej akcji. Po trzeciej próbie ataku Lipiński nabił się na blok rywali (10:13). Bez wątpienia gdańszczanie sami utrudniali sobie życie, a ich błędy własne skutkowały powiększającą się przewagą gospodarzy (15:18). Trefl kąsił jeszcze przeciwnika zagrywką, jednak było to za mało na zwycięstwo także i w drugiej partii (20:25).

Zwycięskie rotacje

W szeregach Trefla zaszły zmiany, w wyniku których na parkiecie pojawili się Patryk Łaba i Łukasz Kozub. Łaba przekroczył linię 3. metra przy ataku i przewaga gospodarzy wynosiła już 4 „oczka” (7:3). Z pewnością Michał Winiarski pracował dla zespołu wprowadzając wszelkie możliwe rotacje. PGE Skra wyciągnęła rękę do rywali i po dotknięciu górnej taśmy przez blok na tablicy pojawił się wynik 10:6. Przemieszany skład Trefla zdołał doprowadzić do remisu i sytuacja zaczynała wyglądać już inaczej (10:10). Od tego momentu wynik oscylował w okolicach remisu. Karol Urbanowicz miał szansę postraszyć przeciwników serwisem, jednak posłał piłkę poza 9. metr (17:18). Gdańszczanie zepsuli trzy zagrywki z rzędu i w rezultacie to PGE Skra cały czas była lepsza o punkt (18:19). Na koniec gościom udało się wyjść na upragnione prowadzenie (21:19). Niesamowicie zmotywowany zespół Winiarskiego zdołał zwyciężyć i przedłużyć swoje szanse w tym spotkaniu (25:23).

Upragniony tie- break

Czwartą partię bełchatowianie zaczęli od dwóch punktów z rzędu (2:0). Moritz Reichert doprowadził do remisu zagraniem z lewego ataku (3:3). Slobodan Kovać z zespołem domagali się odgwizdania piłki niesionej, jednak sędziowie nie mieli zastrzeżeń do pierwszego odbicia gdańszczan. Niewątpliwie podopieczni Winiarskiego grali bez kompleksów. Kewin Sasak pokazywał świetną dyspozycję, a po kolejnym skutecznym ataku było już 13:11. Na parkiecie pojawił się Robert Taht i od razu skorzystał z przechodzącej piłki (13:14). Zdecydowanie zawodnicy Trefla nie wstrzymywali ręki (17:15). Rywale Skry byli coraz bliżej doprowadzenia do remisu dzięki Ebadipourowi, który posłał piłkę w aut bez bloku (15:18). Obydwa zespoły popełniały dużo błędów. Trefl Gdańsk popełnił ich 32, natomiast PGE Skra Bełchatów 25. Gospodarze próbowali gonić przeciwników, jednak ostatecznie gościom udało się doprowadzić do tie- breaka (25:21).

Dwa punkty dla gospodarzy

Mateusz Bieniek zaczął od mocnej zagrywki (2:0). Patryk Łaba skończył atak, jednak w kolejnej akcji zanotował autowy serwis (2:4). Po skutecznym ataku Damiana Schulza PGE Skra prowadziła już 7:4. Łaba nabił się na ścianę rywali i w rezultacie gospodarze zmienili strony przy trzypunktowej przewadze (8:5). Kewin Sasak postawił na tak techniczny na prawym skrzydle i przechytrzył bełchatowian (7:9). Bartłomiej Lipiński, który pojawił się na parkiecie, zdołał jeszcze przysporzyć rywalom problemów swoją zagrywką (10:12). PGE Skra cały czas utrzymywała się na prowadzeniu i doprowadziła je do końca zwyciężając 15:11.

PGE Skra Bełchatów 3:2 Trefl Gdańsk
(25:20; 25:20; 23:25; 21:25; 15:11)
MVP: Damian Schulz

Składy drużyn:

PGE Skra Bełchatów: Karol Kłos, Mateusz Bieniek, Dick Kooy, Miałaś Ebadipour, Mihajlo Mitić, Damian Schulz, Kacper Piechocki (libero) oraz Robert Taht, Grzegorz Łomacz, Aleksander Atanasijević

Trefl Gdańsk: Lukas Kampa, Mariusz Wlazły, Bartłomiej Lipiński, Karol Urbanowicz, Moritz Reichert, Maciej Olenderek (libero), Bartłomiej Mordyl oraz Łukasz Kozub, Patryk Łaba, Kewin Sasak, Dawid Pruszkowski (libero), Jordan Zaleszczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!